Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po drugie: Autostrada wodna na Wiśle. Flisacy z Ulanowa przypłynęli do Gdańska

Jacek Sieński
Jacek Sieński
Tydzień temu pisaliśmy krótko o tym, że do Gdańska przypłynęła z podkarpackiego Ulanowa replika tratwy, jakie przed wiekami spławiano do niego Wisłą. Dziś więcej na temat tego ciekawego wydarzenia.

Tratwa wypłynęła z macierzystej przystani 22 maja. Tratwa pokonała historyczny, rzeczny szlak transportowy mający łączną długość 724 km. Jej obsadą, złożoną z 8 flisaków, dowodził retman Mieczysław Łabęcki, którego przodkowie już przed ponad dwoma stuleciami spławiali rzekami różne towary.

Flisacy z Ulano przypłynęli do Gdańska [ZDJĘCIA]

Ulanów założył Stanisław Uliński, podczaszy Ziemi Przemyskiej. W 1616 roku uzyskał on przywilej króla Zygmunta III Wazy umożliwiający lokację tego małego miasta na prawie magdeburskim. Ulanów, leżący w widłach Tanwi i Sanu, był niegdyś dużym portem rzecznym i ośrodkiem szkutniczym, w którym budowano oraz remontowano statki rzeczne.

W licznych spichlerzach magazynowano zboża i inne płody rolne z rozległego obszaru Podola oraz ziem Bełzkiej i Czerwieńskiej. Potem spławiano je szkutami i galarami do miast leżących nad Wisłą i do grodu nad Motławą.

W dawnej Rzeczpospolitej podkarpacka miejscowość, utrzymująca szerokie kontakty handlowe z miastami nadwiślańskimi, zyskała miano Małego Gdańska.

Ulanowscy flisacy zawitali do Gdańska już kolejny raz, bo ich tratwy docierały do niego w latach 1993, 1997 i 2004. Tradycje flisackie w Ulanowie sięgają początkami XVII stulecia.

Od 1765 roku działały w nim cechy retmański i sternicki, którymi kierowali cechmistrzowie rzemiosła flisackiego.

Później oba cechy połączono, tworząc Bractwo Flisackie pod wezwaniem św. Barbary, patronki flisaków. Rozwiązano je dopiero w 1928 roku, a reaktywowano w roku 1991, jako stowarzyszenie społeczne, kultywujące ulanowskie tradycje flisackie. Natomiast ostatnie ulanowskie tratwy spłynęły Wisłą w sierpniu 1939 roku, ale nie dotarły już do Gdańska. Zatrzymano je w Tczewie, w którym flisaków zastał wybuch wojny.

- Nasz tegoroczny flis, czyli spływ tratwy, odbył się w ramach obchodów czterechsetlecia Ulanowa - opowiada retman Łabęcki. - Zorganizowały go głównie Gmina i Miasto Ulanów oraz Zakład Usług Komunalnych w Ulanowie. Do Gdańska spływaliśmy Tanwią, Sanem, Wisłą, Przekopem Wisły, Martwą Wisłą, Motławą i Starą Motławą. W drodze odwiedziliśmy między innymi Stalową Wolę nad Sanem, Solec nad Wisłą, Zawichost, Kazimierz Dolny, Puławy, Warszawę, Płock, Włocławek, Toruń, Bydgoszcz, Chełmno, Grudziądz, Gniew i Tczew. Choć Wisła jest piękną rzeką, to warunki żeglugowe na niej są coraz gorsze. Miałem możliwość ich porównania. Zwłaszcza, że uczestniczyłem we flisach wiślanych od 1993 roku. Co kilometr meandrująca rzeka jest inna. Wyszukiwanie jej nurtu i licznych przeszkód podwodnych, jakimi są pnie powalonych drzew, kamienie czy mielizny, wymaga wzmożonej uwagi i ciągłego manewrowania - od brzegu do brzegu. Zwłaszcza, że trawa nie ma napędu, a była niesiona nurtem rzek z prędkością około 3 kilometrów na godzinę. Nie ma więc możliwości wycofania się z podwodnej pułapki. Zagrożenie stanowi też wiatr, który potrafi ją hamować albo zepchnąć na mieliznę czy brzeg.

Retman Łabęcki zaznacza, że na trasie z Ulanowa do Gdańska nie brakuje różnych przeszkód nawigacyjnych, trudnych do pokonania nawet przez płytko zanurzoną tratwę. Już na Sanie tratwa natrafiła na pierwszą barierę, którą stanowił próg wodny elektrowni w Stalowej Woli. Próba przeniesienia jej przez żuraw nie powiodła się. Tratwę pomogli przepchać przez wąską przepławkę miejscowi strażacy. Kolejną barierą był próg wodny na Wiśle w rejonie ujęcia wody elektrowni Kozienice. Tratwę trzeba było rozmontować. Od Płocka, przez włocławski zbiornik zaporowy, musiała być ona holowana przez statek, bo na akwenie tym nie ma nurtu. Na Wiśle, obok miejscowości Piekło, znajdującej się za śluzą Biała Góra, jedna z tafli nadziała się na kamienie zniszczonej ostrogi regulacyjnej. Schodzenie z tej przeszkody zajęło flisakom 5 godzin.

Na drugi dzień po wpłynięciu tratwy na Motławę, ulanowscy flisacy uczestniczyli w mszy świętej w gdańskim kościele świętej Barbary. Przy świątyni pod wezwanie ich patronki istniał niegdyś przytułek dla flisaków, którzy zachorowali lub z innych przyczyn nie mogli powrócić do rodzinnych miejscowości.

Tratwą z Ulanowa
zmontowano zgodnie z historycznymi wzorami, chociaż była znacznie mniejsza od spławianych przed wiekami, które budowano z około 500 bali o kubaturze 300 m sześc. Współczesną replikę zbito z bali świerkowych i jodłowych, które w sumie miały objętość 35 m sześc. Jak podkreśla retman Łabęcki, z uwagi na wyporność, najlepsze jest drewno wycięte w styczniu. Tratwa ma łącznie szerokość 6 m i długość - 70 m. Jej pas składa się z 4 tafli, czyli kilkunastu równoległych bali długości po około 18 m, połączonych linami. Tratwą sterowano za pomocą wioseł, czyli drygawek, o długości ponad 10 m, zamocowanych ruchomo na jej głowie (przodzie pierwszej tafli) i colu (końcu ostatniej tafli). Do zatrzymywania i zarazem sterowania służyły śryki, będące palami brzozowymi lub bukowymi o długości do 8 m, wtykanymi w skrzynie hamulcowe zmocowane z taflami po ich bokach.

Na kolejnych taflach ustawione były budy flisackie, wykonane z drewnianego ożebrowania i uplecionego ze słomy poszycia oraz retmanka, buda większa i wygodniejsza.

Posiłki gotowano w kociołku podwieszonym nad paleniskiem umieszczonym w drewnianej skrzyniami z gliną, z piaskiem albo z kamieniami. Na tratwie ustawiano także drewnianą armatę wiwatówkę, z której flisacy oddawali strzały w czasie świąt kościelnych i flisackich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki