Sezon zaczęli znakomicie. Podczas czerwcowych zawodów Pucharu Świata w Belgradzie nie mieli sobie równych. W kolejnych, w austriackim Linzu i szwajcarskiej Lucernie zajmowali piąte miejsca. Identyczną lokatę zajęli na początku sierpnia w Glasgow, gdzie odbywały się mistrzostwa Europy.
- W Belgradzie poszło nam najlepiej. Na początku sezonu jeszcze nie wiadomo, kiedy i kto wypali. Sądziliśmy, że wszystko będzie z górki, ale, niestety, tak nie było. Później były trzy piąte miejsca: dwa razy w Pucharze Świata i raz na mistrzostwach Europy. Bardzo rozgoryczeni byliśmy po tych startach. W jednych zawodach zabrakło nam sekundy, w drugich kapkę więcej. Cały czas byliśmy jednak w czołówce. Łącznie były trzy edycje Pucharu Świata i mistrzostwa Europy i w tych czterech zawodach wygrywały zupełnie inne osady. Stawka bardzo się miesza - tłumaczy 28-letni Miłosz Jankowski.
Zmorą wioślarza z Gdańska i jego kolegi z Gopła Kruszwica jest limit wagi, który wynosi 140 kg (na dwie godziny przed startem zawodów).
- Jak zawody kończą się w niedzielę, to poniedziałek, wtorek i środa jest normalne jedzenie, ładowanie energii. Później parę dni trzeba się przypilnować, a następnie jest restrykcyjna dieta. Tydzień przed startem jest już głodówka. Wszystko musi być zrobione. Moglibyśmy być jak zapaśnicy, że dzień przed startem pójdziemy do sauny, wypocimy 5 litrów i jesteśmy gotowi. To tak, niestety, nie działa - opowiada olimpijczyk z Rio de Janeiro z 2016 roku.
Szczęście opuściło polską osadę podczas najważniejszych zawodów - wrześniowych mistrzostw świata w bułgarskim Płowdiw. Tam zajęli drugie miejsce, ale w finale B. A to ostatecznie ósme miejsce.
- W każdym z czterech ćwierćfinałów dalej przechodziły tory szósty, piąty i czwarty. To efekt bocznego wiatru. Ci „schowani” mieli łatwiej. Widzieliśmy wcześniej, że jakaś Hiszpania, osada znikąd, jedzie przed Włochami, brązowymi medalistami mistrzostw Europy. I przyszedł nasz bieg. Jechaliśmy na czwartym torze, jako faworyci. Na szóstym, tego dnia najlepszym, była Japonia. To osada, dla której finał C to sukces. A oni na pierwszych 500 metrach uciekli nam na 4 sekundy. Ćwierćfinały tak się pomieszały, że wszyscy mocni trafili do „naszego” półfinału. Zabrakło nam sekundy, aby wejść do półfinału. Później się okazało, że trzy osady z naszego półfinału zdobyły medale - wspomina wioślarz z Gdańska.
Przed Jankowskim i Kowalskim ważne wyzwania w 2019 roku. Na mistrzostwach świata w Linzu będzie okazja do kwalifikacji olimpijskiej.
Piękna Polka wicemistrzynią świata. "Za rok powalczę o złoto"
Agencja TVN / x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?