Szkoleniowiec żółto-niebieskich zgodnie z przewidywaniami wystawił przeciwko Śląskowi niemal identyczny skład, jak w ostatnim, zremisowanym meczu z Lechią, kiedy to gra jego podopiecznych długimi momentami mogła się podobać. Jedynie kontuzjowanego Lukę Marica zastąpił Adam Marciniak.
Gdynianie rozpoczęli jednak spotkanie wybitnie pechowo. Część podopiecznych Rogicia wyglądała, jakby źle dobrała obuwie do stanu murawy. Piłkarze Arki mieli problem z utrzymaniem równowagi na płycie boiska, co zemściło się już w drugiej minucie. Piłkę do Michała Nalepy zagrywał Pāvels Šteinbors, pomocnik z Gdyni pośliznął się, a futbolówkę przejął Michał Chrapek i skierował ją do siatki. Drugim pechowcem w tej sytuacji w ekipie gości był Christian Maghoma, który tak niefortunnie odbił futbolówkę, iż uniemożliwił skuteczną interwencję Šteinborsowi.
Gdynianie od początku spotkania musieli więc odrabiać straty, lecz robili to niemrawo. Wystarczy tylko napisać, że do przerwy nie oddali nawet celnego strzału na bramkę gospodarzy. To Šteinbors musiał bronić dwa uderzenia Przemysława Płachety i strzał Róberta Picha. Żółto-niebiescy mogą więc cieszyć się, że przegrywali jedynie 0:1.
- To był zwykły, ludzki pech, pośliznąłem się, takie jest życie - komentował w przerwie Nalepa okoliczności,w jakich Arka straciła bramkę. - Tak się niestety zdarza, a dziś trafiło na mnie. Na dodatek w nieodpowiednim miejscu na boisku i Śląsk to wykorzystał. Wierzę jednak, że w drugiej połowie wyjdziemy na boisko i strzelimy przynajmniej jedną bramkę, a jak pójdzie dobrze, to dwie.
Arkowcy po wznowieniu gry rzeczywiście zaczęli nieco śmielej poczynać sobie w okolicach bramki Śląska. Wydawało się, że jeśli obraz gry się nie zmieni, są zdolni wyrównać. Niestety, w 58 minucie zawiódł kolejny lider środka pola, Marko Vejinović. Pomocnik Arki tak niefortunnie zagrywał do Jakuba Wawszczyka, że piłkę przejął Pich, podał do Erika Expósito, kóry po raz drugi pokonał Šteinborsa. Ten fatalny błąd postawił arkowców już w naprawdę trudnej sytuacji. Żółto-niebiescy w poprzedzającym starcie ze Śląskiem spotkaniu derbowym udowodnili jednak, że są w stanie odrobić taką stratę i trzeba im przyznać, że tym razem także próbowali. Brakowało im jednak dokładności. Po zagraniu Dawita Schirtladze Nando strzelił zbyt lekko, aby pokonać Matúša Putnockiego. W dobrych sytuacjach po niezłych akcjach pogubili się Nalepa i Vejinović. Z kolei Wawszczykowi niewiele brakowało, aby po zagraniu Azera Bušuladžica wepchnąć piłkę do pustej bramki. Arka ostatecznie zdobyła kontaktowego gola w 81 minucie, kiedy po zagraniu ręką w polu karnym Przemysława Płachety jedenastkę wykorzystał Vejinović. To było jednak za mało, aby wywieźć z Dolnego Śląska choćby punkt.
Trener Aleksandar Rogić tym samym już w drugim spotkaniu na ławce trenerskiej gdynian zaznał goryczy porażki. Arkowcy trafili na średnio dysponowanego Śląska, który przed pojedynkiem z nimi nie potrafił zwyciężyć w siedmiu kolejnych spotkaniach, jednak kolejnymi już prezentami w tym sezonie pozwolili przełamać się rywalowi. Gra defensywna żółto-niebieskich niestety nadal kuleje, gdyż tradycyjnie słabo wyglądało też krycie po wrzutkach w pole karne. Trener Rogić musi zrobić wszystko, co w jego mocy, aby arkowcy przestali w końcu tracić głupie bramki.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?