Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsze dni, pierwsze lata. Nowe miasto Gdynia

Łukasz Kamasz
Łukasz Kamasz
Zbiory Muzeum Miasta Gdyni
Gdynia świętowała kilka dni temu kolejne urodziny, a my przypominamy jaką drogę miasto przeszło w okresie międzywojennym, kiedy to z małej wioski przekształciła się w miejscowość przyciągającą na Wybrzeże Polaków z całego kraju.

Kiedy Pomorze powróciło do Polski w 1920 roku, Gdynia była dużą jak na ówczesne standardy wioską. Według spisu ludności z 1921 r. mieszkało tu prawie 1300 osób. Nie była to też, jak podaje się w publicystycznej literaturze, wioska rybacka. Mieszkali tu głównie rolnicy i rzemieślnicy.

Znawcy historii miasta podkreślają, że rybacy stanowili w niej 10 proc. ludności, a zdecydowana większość mieszkańców zajmowała się właśnie rolnictwem. Znając postanowienia Traktatu Wersalskiego wiemy, że brzeg morski na Pomorzu był dosyć wąski, linia brzegowa razem z Półwyspem Helskim liczyła zaledwie 140 kilometrów. Nie było tu też żadnego większego portu, a jedynie dwa mniejsze - w Pucku i Helu. Nie pomagała również sytuacja Gdańska, miasta, które przez wieki wchodziło w skład państwa Polskiego, ale po I wojnie światowej stało się Wolnym Miastem, w którym korzystanie z portu morskiego było utrudnione m.in. przez tamtejszych niemieckich gospodarzy, niechętnych państwowości polskiej. Dlatego podjęto decyzję o budowie portu, choć początkowo miał to być tylko port wojenny. Władze II RP chciały, aby dopiero tworząca się Marynarka Wojenna, która już wtedy nabywała pierwsze okręty, miała swoją siedzibę. Początkowo był to Puck, który jednak z uwagi na płytkie wody zatoki, nie był dla polskiej floty najlepszym miejscem na dom.

- Departament Spraw Morskich przy Ministerstwie Spraw Wojskowych, którym kierował kontradmirał Kazimierz Porębski wysłał na Wybrzeże inżyniera Tadeusza Wendę, aby ten zlustrował północ Polski i zdecydował, gdzie można wybudować port wojenny. Wybrano Gdynię, jednak przy okazji Wenda wspomniał też, że warto tu wybudować również duży port handlowy. Polski inżynier nie zastanawiał się zbyt długo, różne czynniki wskazywały, że Gdynia będzie najlepszym do tego miejscem - mówi Dariusz Małszycki, kierownik Działu Historycznego w Muzeum Miasta Gdyni.

Budowa portu oznaczała gwałtowny rozwój wioski

W 1921 roku rozpoczęto budowę portu tymczasowego, rok później Sejm przyjął uchwałę o budowie portu w Gdyni. W 1924 roku podpisano również umowę na budowę portu handlowego. To najważniejsze decyzje urzędników ze szczebla centralnego, podjęte w pierwszej połowie lat 20. XX wieku, które sprawiły, że na Wybrzeżu zaczęło tworzyć się nowe miasto. Przybywało tu wielu ludzi z całego kraju, budowali oni port, a później powstające przy nim miasto, którego zalążkiem stało się dzisiejsze centrum oraz dzielnica Grabówek. Na miejscu napływowi robotnicy spotkali miejscową ludność autochtoniczną - Kaszubów, która zarządzała wioską, a na której czele stał sołtys Jan Radtke.

W pamięci wielu mieszkańców o Radtkem mówi się jako o wójcie Gdyni, jednak jak podkreślają współcześni historycy to pewnego rodzaju uproszczenie. Radtke był sołtysem Gdyni, a wójtem Chyloni, która wtedy była ważniejszym, niezależnym ośrodkiem mieszkalnym. Wraz z napływem mieszkańców władze państwowe zaczęły zdawać sobie sprawę, że warto uporządkować sprawy administracyjne. Ludność Gdyni zaczęła gwałtownie rosnąć - z prawie 1300 mieszkańców w 1921 roku do 12 tysięcy w 1926 r. Powstawały nowe urzędy i instytucje, dlatego, również ze względu na prestiż i ważność portu w Gdyni, trzeba było nadać jej prawa miejskie. - Sołectwo miało ręce pełne roboty, dlatego Jan Radtke oraz członkowie rady gminnej wnieśli do władz państwowych prośbę o nadanie Gdyni praw miejskich. Przygotowania rozpoczęto już w 1925 roku, kiedy rada gminna sołectwa gdyńskiego uchwaliła ustawę o rządzeniu się prawami miejskimi. Na przełomie lat do Gdyni przyłączono Oksywie jako pierwszą z dzielnic. Wreszcie 10 lutego 1926 roku nastąpiło najważniejsze rozporządzenie Rady Ministrów, które mówiło o nadaniu praw miejskich Gdyni na podstawie jeszcze starych pruskich przepisów. Wiąże się z nim pewna ciekawostka. Rozporządzenie formalnie wchodziło w życie dopiero 4 marca, stąd też czasami pojawiają się pewne wątpliwości, kiedy tak naprawdę Gdynia otrzymała prawa miejskie. Jednak pamiętajmy, że rozporządzenie jest pierwotne i to od jego daty powinniśmy się odnosić - zaznacza Dariusz Małszycki.

Uroczysty akt nadania praw miejskich Gdynia otrzymała od ówczesnego wojewody pomorskiego Stanisława Wachowiaka. Niestety nie wiemy, gdzie obecnie znajduje się oryginał tego aktu. W zbiorach Muzeum Miasta Gdyni znajduje się jedynie kserokopia. Dla Gdyni nadeszły nowe czasy. Radę gminy zastąpiła rada miejska, zmienił się również gospodarz miasta. Nowym burmistrzem został Kaszuba z Kępy Oksywskiej Augustyn Krauze, mianowano go ze względu na jego duże samorządowe doświadczenie, Krauze jeszcze w trakcie wojny był pruskim prezydentem Włocławka, znanym ze swojego przywiązania do polskiego języka i kultury. Chociaż pierwsze gdyńskie władze nie pochodziły z wolnych wyborów tylko z mianowania, członkami pierwszej Rady Miejskiej były głównie osoby z lokalnej społeczności Kaszubów. Mieszkańcy im zaufali, co pokazały kolejne wybory, kiedy burmistrzem ponownie wybrany został właśnie Krauze. Rządząca w Polsce Sanacja chciała mieć jednak większy wpływ na gdyńską politykę, było to jednak trudne ze względu na to, że w okresie międzywojennym większe poparcie na Pomorzu miała Endecja, której działacze zasiadali również w radzie miejskiej. To oraz trudności w zarządzaniu miastem powstającym przy tak ważnej inwestycji dla Państwa jak port spowodowało, że wprowadzono zarząd komisaryczny, a rada miejska była tylko częściowo wybierana przez mieszkańców. Taki porządek rzeczy przetrwał aż do II wojny światowej.

- Poza ograniczeniem demokracji samorządowej, trzeba przyznać, że zarząd komisaryczny bardzo przyczynił się do rozwoju Gdyni. W pierwszych latach komisarze w mieście zmieniali się co kilka miesięcy, żartowano wtedy, że urzędnicy z południa Polski przyjeżdżają do Gdyni na zesłanie. Jednak, kiedy komisarzem został Franciszek Sokół, sprawił on, że miasto zaczęło się gwałtownie rozwijać. Gdynia była mieszkanką osób o różnych poglądach, chociaż na Pomorzu dominowała Endecja, miastem później rządziła Sanacja, to również z uwagi na przebywających w mieście robotników mocne poparcie miała tu Polska Partia Socjalistyczna. Ostatnie, niezatwierdzone do czasu wojny, wybory samorządowe wygrał w Gdyni właśnie PPS - zaznacza Dariusz Małszycki.

95. Urodziny Gdyni. Jak miasto i mieszkańcy fetowali je w la...

Gdynia sprzedawała marzenia o lepszym życiu

W Polsce brakowało centrów przemysłowych, II Rzeczpospolita nie była zamożnym krajem, większe ośrodki, nie licząc miast wojewódzkich, powstawały w tym czasie jedynie na górnym Śląsku. Budowa portu sprawiła, że do Gdyni ciągnęli ludzie z całego kraju z nadziejami na bardziej dostatnie życie. Niestety dla wielu z nich była to niewykorzystana szansa. Brak pracy powodował powstawanie tzw. dzielnic biedy, które rozsiane były na obrzeżach obecnego Śródmieścia, a niska, drewniana miejscami zabudowa w latach 30. była w Gdyni na porządku dziennym. Miasto borykało się również z innymi problemami np. parcelacją gruntów, chociaż państwo Polskie wywłaszczyło miejscowych rolników z terenów dzisiejszego portu z dużymi przebiciami, gorzej było w samym centrum. Właściciele spekulowali gruntami, a ceny szybowały w górę. Władze miasta starały się pomóc biedniejszym mieszkańcom. W 1931 roku zlikwidowano m.in. dzielnicę chińską na terenach rybackich, a jej mieszkańcom wybudowano częściowo murowane domy na Witominie. Powstało Towarzystwo Budowy Osiedli, które wykupywało grunty i budowało domy mieszkalne np. na obecnym Wzgórzu św. Maksymiliana. Również przedsiębiorstwa budowały mieszkania dla swoich pracowników - Zakład Ubezpieczeń Społecznych wybudował domy wielorodzinne m.in. na ul. Bema i Piłsudskiego.

W międzywojennej Gdyni mieszały się różne polskie środowiska. Do miasta przyjeżdżali Polacy z Kongresówki i Galicji, którzy zastali tutaj lokalnych Kaszubów, poddanych wcześniej germanizacji i słabo mówiących po polsku. Często to rzutowało na stosunki w urzędach, których pracownicy pochodzili z głębi kraju. Powstawały też różne stereotypy np. Kaszuby z czarnym podniebieniem czy bosych antków. Jednak wraz z biegiem czasu społeczeństwo zaczęło się mieszać, a liczba mieszkańców Gdyni przerosła oczekiwania centralnych władz, w których planach Gdynia miała liczyć 60 tysięcy mieszkańców, natomiast w chwili wybuchu wojny w mieście mieszkało aż ponad 120 tysięcy osób. Pokazało to ogromną potrzebę rozwoju kraju i ważność portu, który był motorem napędowym polskiej gospodarki. Miasto z morza i marzeń na zawsze będzie kojarzone z II Rzeczpospolitą. To tutaj spotkali się Polacy z całego kraju, którzy wspólnie wybudowali miasto, które powszechnie uważane jest za jedno z największych polskich osiągnięć XX wieku.

Współpraca merytoryczna - Muzeum Miasta Gdyni.**

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki