11 zwycięstw miał na swoim koncie Oskar Piechota przed sobotnią galą UFC w Las Vegas. Mało tego, w starciu z Amerykaninem Geraldem Meerschaertem uchodził za faworyta. W sportach walki często jednak nawet mały błąd może wiele kosztować zawodnika. I tak też było w przypadku Piechoty.
Gdańszczanin dobrze otworzył pojedynek i w pierwszej rundzie prezentował się naprawdę przyzwoicie. Pierwsze minuty zdecydowanie należały do niego i w kartach punktowych z pewnością prowadził. Niestety, armagedon nadszedł w drugiej rundzie. Już na początku Amerykanin był w parterze blisko skończenia walki. Nasz zawodnik jeszcze wtedy zdołał jednak się wybronić.
Z czasem gdańszczanin zaczął opadać z sił, a rywal bezlitośnie z tego korzystał. W końcowych fragmentach drugiej rundy Meerschaert rozpoczął duszenie Polaka w parterze, a sędzia w momencie, kiedy zauważył, że naszemu zawodnikowi "odcięło" tlen, przerwał pojedynek. Zresztą, całkowicie słusznie.
Po walce gdańszczanin nie szukał usprawiedliwień, choć przyznał, że ma do siebie duży żal. W końcu to jego pierwsza porażka w zawodowej karierze.
"Nie będę wypisywał tu żadnych haseł motywacyjnych, ani usprawiedliwień.
Przegrałem walkę, a to boli najbardziej. Bardzo chciałbym, aby było inaczej, ale czasu nie cofnę. Mam do siebie duży żal i tylko do siebie, potrzebuje trochę czasu, żeby to przełknąć. Dziękuję za wsparcie przed jak i po walce" - napisał na Facebooku Piechota.
Przypomnijmy, że dla Polaka był to trzeci pojedynek w UFC. Dwa wcześniejsze wygrał, w tym jeden w Ergo Arenie w październiku w ubiegłym roku.
Nawałka zrezygnował. "Aneks do umowy jeszcze dziś rano leżał na stole"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?