Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Atom Trefl Sopot wkroczy do finału Orlen Ligi?

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal
Impel Wrocław ma gwiazdy, ale nie ma zespołu. PGE Atom Trefl Sopot ma zespół, ale - w porównaniu - nie ma tak wielkich nazwisk. Czy to stwierdzenie będzie miało potwierdzenie także dzisiaj? W trzech spotkaniach tego sezonu na linii Sopot-Wrocław, wicemistrzynie Polski zawsze były górą. Jeśli w poniedziałek (początek meczu w hali Orbita o godz. 20.30, transmisja - Polsat Sport) znów pokonają impelki, to zameldują się w finale.

- Jeżeli wygramy z Impelem jeszcze raz, to po tym meczu mogę powiedzieć, że ten przeciwnik nam leży - wyznała Maja Tokarska, środkowa bloku sopockiej ekipy.

- Mamy dobry zespół, zbilansowany. Taki chcieliśmy zbudować w oparciu o nasz budżet. Tak, we Wrocławiu są doświadczone zawodniczki. Gwiazdy mają to do siebie, że czasami mogą się obudzić, a wtedy jest ciężko się im przeciwstawić - dodaje Lorenzo Micelli, trener PGE Atomu Trefla.

Niespełniony Impel

W tym sezonie w kontekście zespołu z Wrocławia nie można rozpisywać się w superlatywach. Zbudowany za duże pieniądze skład zawodzi na każdej linii. Kiepsko było w fazie grupowej Ligi Mistrzyń. Katastrofą zakończył się występ w Pucharze Polski, który zakończył się już na poziomie ćwierćfinału. Brak awansu do finału Orlen Ligi może więc być kolejnym niepowodzeniem.

Amerykańska przyjmująca Kristin Hildebrand, atakująca Katarzyna Skowrońska-Dolata, włoska przyjmująca Carolina Costagrande, czy rozgrywająca Milena Radecka to nie są zawodniczki bez dorobku, tak klubowego, jak i reprezentacyjnego. Tym bardziej dziwi, że nie potrafią wspólnie zbudować czegoś dobrego.

- Myślę, że dziewczyny walczą same ze sobą - tłumaczy Zuzanna Efimienko, środkowa PGE Atomu. - Trochę je znam i wiem na co je stać. Mentalnie są podłamane. Z każdej strony jest na nie nagonka, w prasie, wśród kibiców. Grają tam siatkarki z wielkimi nazwiskami, ale to tylko ludzie. To chyba jest przyczyna ich porażek.

Bolączki Impelu nie są jednak czymś, nad czym zastanawiają się nasze zawodniczki. Atomówki wczoraj wyleciały do Wrocławia i dzisiaj wieczorem chcą w hali Orbita wygrać półfinałowe spotkanie numer dwa.

Gotowi na wszystko

- W tym ostatnim meczu z Impelem wrocławianki zagrały z nami bardzo dobre zawody - mówi Micelli. - Musimy się więc poprawić, bo nie będzie to łatwe spotkanie. Jesteśmy gotowi na wszystko. Chcemy wygrać po raz drugi i awansować do finału. Musimy być jednak czujni. To oczywiście pierwsza szansa, ale nie można wykluczyć, że decydujące spotkanie rozegrane zostanie w Ergo Arenie.

Do meczu w obiekcie na granicy Gdańska i Sopotu dojdzie, jeśli dzisiaj Impel przełamie się w meczu z atomówkami. Wówczas trzecie spotkanie półfinału odbędzie się w piątek o godz. 18. Sopocianki nie chcą jednak czekać aż do końca tygodnia i wolą dzisiaj przypieczętować awans. A w finale czekają już siatkarki Chemika Police, które w miniony piątek po raz drugi uporały się z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza.

Czują swoją siłę

Kluczem do sukcesu wydaje się być zatrzymanie w ataku Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty oraz Caroliny Costagrande. A jeśli nie ich dwóch, to przynajmniej polskiej siatkarki, która jest motorem napędowym wrocławskiej ekipy.

- Impel ma dużo ofensywnie usposobionych zawodniczek, więc tutaj nie chodzi tylko o Skowrońską i Costagrande - mówi włoski trener PGE Atomu. - W pierwszym meczu Joanna Kaczor zrobiła dobrą zmianę. Trzeba uważać także na Andreę Kossanyiovą. Musimy grać swoje. Trzeba też obiektywnie przyznać, że do tej pory Impel nie miał w meczach z nami szczęścia. Czujemy się dobrze, bo jesteśmy przygotowani do tego meczu. Solidnie pracowaliśmy w ostatnim czasie.

Impel będzie groźny, bo to jest dla niego ostatnia szansa na ratowanie twarzy. Wydaje się, że tak zbudowany zespół nie może grać tylko o brąz.

- Wierzę, że mamy na tyle dobry zespół, że jesteśmy w stanie powalczyć. Wygrałyśmy w Sopocie jednego seta, a drugiego przegrałyśmy po szalonej końcówce. Teraz musi być i przyjęcie i blok i atak. Jeśli to będzie funkcjonowało, to powalczymy - zdradziła Agata Sawicka, wrocławska libero.

W przerwie w półfinałowej rywalizacji atomówki zagrały dwa mecze w Kaliszu w ramach Pucharu Polski (przegrały 1:3 finał z Chemikiem). Impel w ekspresowym tempie zaplanował sparingi z dąbrowską drużyną (jeden przegrał, a drugi wygrał). Dzisiaj kibice przekonają się, czy ta przerwa wpłynęła jakoś na dyspozycję siatkarek.

- Jesteśmy bliżej finału, bo wygrałyśmy pierwsze spotkanie. Przed nami jednak mecz we Wrocławiu, więc łatwiej nie będzie - mówi Maret Balkestein, przyjmująca PGE Atomu, od której postawy też wiele dziś będzie zależeć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki