Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Atom Trefl Sopot dobry jak za dawnych lat

Rafał Rusiecki
Karolina Misztal/Polskapresse
Sopocianki w czwartek w nocy pokazały się z możliwie najlepszej strony. W Pucharze CEV wyeliminowały faworyzowane Włoszki.

PGE Atom Trefl Sopot ma za sobą najlepszy mecz w tym sezonie. Nasze siatkarki wyeliminowały z Pucharu CEV piątą drużynę włoskiej Serie A - Prosecco Doc-Imoco Conegliano. Wygrały 3:0, a potem jeszcze w tzw. złotym secie. Na arenie europejskiej czegoś podobnego jeszcze nie dokonały. Co prawda, w sezonie 2011/2012 pokonały u siebie 3:1 w I rundzie Ligi Mistrzyń faworyzowaną Rabitę Baku. W rewanżu uległy jednak 1:3, a później... w złotym secie.

W czwartek chwile triumfu święcił przede wszystkim Lorenzo Micelli. Włoski szkoleniowiec udowodnił, że jest ekspertem. Nie zawiódł się na Annie Kaczmar i Annie Miros. Wprowadzał je w trudnych momentach, a te odpłaciły się dobrą grą.

- Akurat dzisiaj te zmiany pomogły i wniosły do zespołu większą energię, która pomogła wygrać - skromnie opowiadała później atakująca Miros. - Żeby tylko ta forma się utrzymała i żeby tylko tak każdy mecz wyglądał, to na pewno będzie bardzo dobrze.

Zespół z Conegliano opuszczał Ergo Arenę z kwaśnymi minami. Włoszki nie mogły zrozumieć, jak roztrwoniły taką zaliczkę. Miały przecież wygrać 2 sety i święciłyby awans.

- Sopocianki nas zablokowały. I to dosłownie. Nie znalazłyśmy na nie sposobu i dlatego przegrałyśmy. Z tą halą wiążą się miłe wspomnienia. Życzę powodzenia Atomowi - krótko powiedziała Neriman Ozsoy, przyjmująca Conegliano, która w Sopocie grała trzy lata temu.

- Myślę, że drużyna zrozumiała, co poszło nie tak w pierwszym meczu we Włoszech. Analizowaliśmy tamto spotkanie i doszliśmy do wniosku, że tak źle jeszcze nie graliśmy. Powiedziałem więc, że w tym momencie możemy w Europie udowodnić nasz poziom siatkarski - tłumaczył z kolei Micelli.

Następne rywalki atomówki poznają dopiero po rozegraniu do końca fazy grupowej Ligi Mistrzyń. Trafią na któryś z zespołów z trzecich miejsc.

Szkoda, że fenomenalny mecz z Conegliano oklaskiwało jedynie 500 widzów.

- Może na następne mecze musimy zorganizować skąpo odziane cheerleaderki lub chippendalesów - żartował Roman Szczepan Kniter, prezes sopockiego klubu.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki