Ta uciecha to dźwig. Stanął na bulwarze w pobliżu poczciwych rybek. Ogrodził się żelastwem barierek, wyprężył żelastwo własne i strzelił nim w górę. Z tej góry można za opłatą rzucić się w dół. Kto ma pieniądze i nie ma stracha, może podyndać sobie głową w dół nad stolikami pobliskiej restauracji.
Goście przy stolikach - zupełnie gratis - mogą za to popatrzeć na śmiałków (i tych, którym śmiałości tam u góry zabrakło - oni, zawstydzeni, bywają atrakcją kto wie czy nie większą od dyndających…).
Dźwig jest świetny - jego budowlana gracja tak fantastycznie koresponduje z gdyńską riwierą. Plaża, morze i… dźwig! Uśmiechnij się, jesteś w Gdyni… Ale okazja do szczerego uśmiechu też jest. I to ledwie kilkaset metrów dalej. Plażowy plac zabaw jest większy! I dzięki temu jeszcze więcej na nim zabawy. Moja noga przy dźwigu nie postanie. Na placu - owszem.
* * *
Openerowcy - już wyjechali, ale coś po sobie zostawili. Mnie - szczególny widok skwerku Żeromskiego na rogu Świętojańskiej i 10 Lutego. Openerowcy - ludzie otwarci - otworzyli mi oczy na opatrzony dotąd zakątek miasta - z trudem cywilizowany ogrodniczo. Po wycięciu tam dżungli krzaczorów ukazał dość ciekawy widok, bo pokrętne drzewa i trawnik. I właśnie ten trawnik został zaanektowany przez przyjezdnych, którzy nieświadomi zupełnie, że na co dzień miejsce to okupowane jest przez okolicznych pijaczków, rozłożyli się tam w najlepsze, zadowoleni z cienia w środku miasta. Trochę im współczułem. Trochę zazdrościłem. Tak paradoksalnie. Z nadzieją, że się to kiedyś przyjmie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?