Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiętajmy o Żołnierzach Wyklętych

Marcin Mindykowski
Archiwum PP
Z prof. Piotrem Niwińskim, historykiem z Uniwersytetu Gdańskiego, rozmawia Marcin Mindykowski

Dzisiaj po raz drugi obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Jak nowe święto przyczynia się do rehabilitacji żołnierzy antykomunistycznego podziemia, którzy walczyli z utrwalaną siłą w Polsce władzą ludową?
Myślę, że słowo "rehabilitacja" jest tutaj nieodpowiednie. Dziś możemy już tylko upamiętniać i stawiać za wzór osoby, które mimo groźby kary śmierci były gotowe walczyć za wol-ną Polskę i często oddawały za nią ży- cie, nie licząc na żadne nagrody. Proces tzw. rehabilitacji przebiegał zaś od 1956 roku - kiedy to na mocy amnestii uwolniono wielu niesłusznie skazanych, a niektórych częściowo uniewinniono. Władze ludowe, mimo presji społecznej, nadal uważały jednak Żołnierzy Wyklętych za swoich wrogów. Prawdziwa rehabilitacja przyszła dopiero na początku lat 90. Wtedy sądy niepodległej Polski unieważniły wszystkie wyroki komunistycznych władz - nawet nie ze względów politycznych, ale dlatego, że były po prostu niezgodne z ówczesnym prawem.

Co przede wszystkim motywowało Żołnierzy Wyklętych do walki?
Myślę, że dużą rolę w ich działalności odgrywała wyniesiona z domów i szkoły wiedza historyczna. To dzięki niej pamiętali, że uczestnicy powstania styczniowego - mimo że była ich garstka - odegrali znaczącą rolę w hi-storii państwa polskiego, w efekcie czego w 1918 roku społeczeństwo przebudziło się do niepodległości. Dlatego ich liczebność i oczywista słabość w starciu ze Związkiem Radzieckim nie zniechęcała ich do walki.

Na czym polegała działalność Wyklętych w latach 1944-1956, kiedy byli najbardziej prześladowani przez PRL, a za uczestnictwo w podziemiu groziła im kara śmierci?
Środkiem ich walki nie była akcja dy-wersyjna - wysadzanie fabryk, mos-tów - ale przede wszystkim obrona ludności przed terrorem okupanta, wprowadzającego tzw. władzę ludową. To zresztą podstawowe zadanie każdego żołnierza. Podtrzymywali też społeczeństwo na duchu, odkłamywali komunistyczną propagandę, przekonywali, że "jeszcze Polska nie zginęła".
Mówił Pan, że rehabilitacją były procesy z Iat 90. Ale III RP nie od razu dowartościowała Wyklętych.
Był to pewien problem. Początki niepodległej Polski były specyficzne - na pierwszy plan wysunęły się sprawy gospodarcze, potem polityczne, a his-toria pozostała na uboczu. Na szczęście dzięki spontanicznemu odruchowi - inicjatywom pozarządowym, pozapaństwowym - ta pamięć rosła, przełamywano stereotypy. Już wtedy powstawały pomniki i pierwsze strony internetowe o Żołnierzach Wyklętych. Potem na dużo większą skalę zajął się tym Instytut Pamięci Narodowej.

Ten temat zaczął też pojawiać się w kulturze: powstał film o generale "Fieldorfie" Nilu, teatry telewizji, płyta punkowej grupy De Press.
I takie inicjatywy sprawiają, że coraz więcej ludzi dowiaduje się o tym fragmencie naszej historii. Tyle że edukacji historycznej jest wciąż za mało - i cierpi na tym też temat Żołnierzy Wyklętych. Dlatego wiążę nadzieje z ustanowionym rok temu świętem. Ważne, żeby to nie był kolejny "Dzień Kolejarza", ale takie święto, jak Dzień Flagi Narodowej czy Niepodległości.

Wokół tegorocznych obchodów już pojawiają się jednak kontrowersje. Niektóre środowiska alarmują, że Dzień "Żołnierzy Wyklętych" próbują zawłaszczyć środowiska prawicowe: Obóz Narodowo-Radykalny, kibicie, parlamentarzyści PiS.
Moim zdaniem nie chodzi tutaj o za-właszczanie święta przez jedną opcję, ale o to, że inne opcje nie chcą w nim partycypować. A droga nie jest zamknięta: mogą przecież przyjść, ukłonić się, zapalić znicz, wziąć udział w dys-kusji. Na tych uroczystościach widuję parlamentarzystów i PiS, i PO, a nawet SLD. Sam gorąco zapraszam na obchody i na współorganizowany przeze mnie rajd śladami mjr. "Łupaszki" zwolenników różnych opcji politycznych. Bo tu nie chodzi o politykę, tylko o pewien symbol, pewną istotną w ży-ciu człowieka wartość. Może być tak, że w obchody 1 maja bardziej zaangażowane są środowiska lewicowe, a w Dzień "Żołnierzy Wyklętych" - prawicowe. To jednak nie znaczy, że kogokolwiek się wyklucza. Gdyby tak było, uważałbym to za wielki błąd. Analogicznie: święto 1 Maja obchodzone jest również przez Kościół - jako dzień św. Józefa - ale nikt nie mówi, że jest przez Kościół zawłaszczane.

Pojawiają się głosy, że przy tej okazji próbuje się wykreować jeden model heroicznego patriotyzmu, odmawiając go tym, którzy próbowali przekształcać system "od środka": działaczom PSL czy KOR.
Ja nie rozróżniam patriotyzmów, tylko zaangażowanie - jeśli żołnierz Polski Podziemnej i działacz KOR działali ze szczerych, patriotycznych pobudek, a nie np. dla własnej sławy, to ich pos-tawy są sobie równe. Zwracam tylko uwagę, że za działalność w PSL czy KOR nie groziła kara śmierci i prześladowania - dla żołnierza i jego rodziny. Trzeba było więc naprawdę mieć od-wagę, żeby do takiej partyzantki pójść.

Obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki