W toalecie oddziału ratunkowego szpitala Copernicus w Gdańsku w poniedziałek zmarł pacjent, który przybył tam tego samego dnia. Pojawiły się komentarze, że mężczyzna nie doczekał się pomocy. Władze szpitala zaprzeczają i tłumaczą, że w tej sytuacji lekarze nie byli w stanie nic zrobić.
Dariusz Kostrzewa, prezes zarządu szpitala Copernicus, informuje, że zmarły mężczyzna miał tętniaka rozwarstwiającego aorty, który zaczynał się przy sercu, a kończył prawie na nogach. - Ten pacjent przyszedł do nas z dolegliwościami zupełnie niespecyficznymi, bo zgłosił się z bólem nogi. Długo nie mogliśmy ustalić, co mu dolega. W trakcie badań diagnostycznych poszedł do toalety. Dobrze się wtedy czuł, nie miał żadnych dolegliwości, poza bólem nogi. I to właśnie w toalecie pękł mu tętniak - mówi prezes Kostrzewa. - Nie ma takiego ośrodka na świecie, który uratowałby pacjenta w takim stanie.
Jak zapewnia zarząd gdańskiego szpitala, mężczyzna - zanim udał się do toalety, gdzie doszło do tragedii - był wyjątkowo precyzyjnie diagnozowany.
- Nie mogliśmy jednak rozpoznać przyczyny dolegliwości. Dopiero sekcja zwłok wykazała, co się stało - wskazuje Kostrzewa.
Szpital nie powiadomił prokuratury o śmierci pacjenta w toalecie. Ale śledczy dowiedzieli się o sprawie od żony zmarłego.
- W tej chwili trudno przesądzać, czy w tym konkretnym przypadku szpital powinien był to nam zgłosić, czy nie - mówi prok. Renata Klonowska, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście.
[email protected]
[email protected]
Cały artykuł publikujemy w czwartkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 11 grudnia 2014 r. Gazeta jest również dostępna w wersji elektronicznej na www.prasa24.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?