Oświadczenie brzmi tak, jakby jego autorzy ponaglali obecnego prezydenta Adamowicza, by dłużej się nie wahał, pokonał wreszcie wewnętrzne opory i po raz kolejny stanął w wyborcze szranki. Tak to brzmi, ale sens oświadczenia jest przecież inny, ma też ono innego adresata. Kogo? Najwyższe partyjne gremia. To te gremia trzeba do kandydatury prezydenta Adamowicza przekonać, bo co do samego Pawła Adamowicza, to z jego ostatnich medialnych wypowiedzi wynika, że jest do ponownego kandydowania wystarczająco zmotywowany, a wręcz zdeterminowany. Sęk w tym, że jego determinacja wydaje się słabo wpływać na sposób myślenia najwyższych partyjnych gremiów, które ponoć postawiły już na innego kandydata, może nie z takim jeszcze samorządowym dorobkiem, ale za to z powszechnie już znanym nazwiskiem.
Sęk w tym, że determinacja Pawła Adamowicza wydaje się słabo wpływać na sposób myślenia najwyższych partyjnych gremiów, które ponoć postawiły już na innego kandydata, może nie z takim jeszcze samorządowym dorobkiem, ale za to z powszechnie już znanym nazwiskiem.
Oświadczenie Rady Powiatu można więc przeczytać tak: Owszem, słyszeliśmy o tym innym kandydacie, ale nam się ten inny kandydat nie podoba, nam podoba się prezydent obecny. To jego chcemy w wyborczej walce poprzeć, a nie kandydata tamtego. I ta zapowiedź sformułowana jest w oświadczeniu Rady wprost: „Oświadczamy, że jego [Adamowicza red.] kandydatura będzie miała nasze pełne poparcie w czasie kampanii wyborczej. Jednocześnie wyrażamy uzasadnione przekonanie, że kandydatura ta spotka się z gremialnym poparciem nie tylko członków PO, lecz także wyborców nie angażujących się w działalność polityczną”.
Piękna zapowiedź, nie ma co. Wynika z niej, że na długo przedtem, zanim „wyborcy nie angażujący się w politykę” będą mieli okazję wypowiedzieć się w wyborach w listopadzie 2018 r., kto jest najlepszym kandydatem na prezydenta Gdańska, w łonie PO na Pomorzu rozegra się do końca tego roku coś w rodzaju przeciągania liny. Tyle że będzie to przeciąganie liny pod dywanem, na zasadzie wewnątrzpartyjnych gier. Opinii publicznej powie się o tym tyle, ile będzie trzeba, by na jakoweś partyjne sprężyny dzięki temu nacisnąć.
W łonie PO na Pomorzu rozegra się do końca tego roku coś w rodzaju przeciągania liny. Tyle że będzie to przeciąganie liny pod dywanem, na zasadzie wewnątrzpartyjnych gier.
W uprawianiu polityki stosuje się bardzo różne figury akrobatyczne, przeciąganie liny pod dywanem pewnie nawet nie należy do tych najbardziej osobliwych. Bywa dziwniej. Pytanie dotyczy zawsze efektywności. Mam poczucie, że jeśli ta zabawa będzie w Gdańsku przeciągana, efekt może być dla jej uczestników nie najlepszy.
Najbardziej byłbym ciekaw min uczestników tej gry, gdyby rządzący zrobili im figla, polegającego na skasowaniu drugiej tury w wyborach na wójtów, burmistrzów i prezydentów. Wtedy cała opozycja, a nie tylko sama PO, musiałaby wskazać jednego kandydata na prezydenta Gdańska. Byłaby do tego zdolna?
Przeczytaj wywiad z Pawłem Adamowiczem: Prezydentura Gdańska? Jestem do dyspozycji Platformy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?