Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Kownacki: W Kancelarii Prezydenta nie zajmowałem się konkretnymi wnioskami

Redakcja
Piotr Kownacki
Piotr Kownacki
Z Piotrem Kownackim, ówczesnym szefem Kancelarii Prezydenta, rozmawiają Łukasz Kłos i Tomasz Słomczyński

Czy Pan pamięta sprawę ułaskawienia Adama S.?
Nie.

Adam S. był wspólnikiem Marcina Dubienieckiego w tym czasie, kiedy został ułaskawiony...
Rozumiem, ale przykro mi - nie pamiętam takiej sprawy. (...) Ten obszar działania Kancelarii Prezydenta nadzorował minister Andrzej Duda. On bezpośrednio zanosił te sprawy panu prezydentowi. Ja miałem ogólne pojęcie, ale nie zajmowałem się konkretnymi wnioskami i konkretnymi sprawami. (...)

Jak wyglądała wewnętrzna procedura ułaskawieniowa?
Andrzej Duda nadzorował [sprawy ułaskawieniowe - przyp. red.], ale było Biuro Ułaskawień, które się tym zajmowało. Wpływał wniosek, był opiniowany, w razie potrzeby zbierano opinie sądów. Obowiązywała określona procedura. W końcu wniosek z pozytywną lub negatywną opinią trafiał do prezydenta. To on podejmował decyzję - bo to jest jego kompetencja.

Odmówiono nam wglądu do dokumentów ułaskawieniowych Adama S. Czy informacje o ułaskawieniu są chronione?
To jest sprawa wątpliwa. Bo z jednej strony są przepisy o ochronie danych osobowych, z drugiej strony są przepisy o dostępie do informacji publicznej. Moim zdaniem jest między nimi konflikt. To zawsze jest kwestia interpretacji.

Czy zdarzało się, że prezydent nie zwracał się np. do sądu o akta, a podpisywał akt łaski, kierując się własną opinią, przeświadczeniem?
Nie wydaje mi się.

Zawsze była opinia Biura Ułaskawień?
Zawsze była opinia biura, zawsze były akta sądowe, natomiast... Te wszystkie dokumenty nie wiążą prezydenta. Ułaskawienie jest kompetencją osobistą prezydenta.

Czy wyobraża sobie Pan sytuację, w której prezydent podpisuje akt łaski, nie wiedząc, że ułaskawiany jest wspólnikiem Marcina Dubienieckiego?

Tak, mogę sobie to wyobrazić - ale to nie znaczy, że wiem coś na temat sprawy, o której pan mówi. Tym zajmował się Andrzej Duda. Ja byłem jego zwierzchnikiem, nie uchylam się od odpowiedzialności... Natomiast w praktyce było tak, że to on bezpośrednio szedł do prezydenta w sprawie ułaskawień. Taka była procedura. Trudno, żeby szef kancelarii wszystkim się zajmował.

A wracając do tego, czy prezydent mógł nie wiedzieć o tym, że ułaskawiana osoba jest wspólnikiem Marcina Dubienieckiego...
Prezydent mógł nie wiedzieć. Tego typu informacji mogło nie być w tych aktach. Tam jest np. ocena stopnia demoralizacji, różne inne rzeczy, ale nie ma wszystkich szczegółów z życiorysu. Mogło tam nie być informacji, że ten człowiek jest wspólnikiem w jakiejś spółce... Jak najbardziej mogło tam nie być tej informacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki