MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Opętany żądzą, sparaliżowany lękiem

Henryk Tronowicz
Woody Allen zasłynął dzięki skandalom we współżyciu z kobietami. Nie on jeden. Ale to on nadał tym problemom rozmiary potężnego rozdziału w dziejach kina.

Ze swoich słabości Allen zrobił siłę i własną vis comica podgrzewa nadal ten nieśmiertelny wątek. Demonstruje niemożność zapanowania nad zachciankami Erosa. Sypie jak z rękawa pikantnymi żarcikami. I potrafi każdą tezę przetworzyć w paradoks, niczym piasek w złoto.

Bohater jego filmów - postać odtwarzana najczęściej przez samego Allena - to facet sparaliżowany lękiem, opętany seksem, ofiara własnych kompleksów i wiecznego życiowego pecha. Tę sferę życia Allen z obsesyjnym upodobaniem wałkuje na ekranie do znudzenia. Ale proszę zauważyć - nigdy nie przynudza! Bo alkowa w kinie Allena to salon dyskusyjny ("Nie mam żadnych zalet. Całe moje życie to nihilizm, cynizm, sarkazm i orgazm. Ale chwileczkę! We Francji mógłbym z tego stworzyć slogan wyborczy i wygrać!").

Oto teraz - po 32 latach od prapremiery - na ekrany polskich kin trafia jego komedia romantyczna "Annie Hall", jedno z jego dzieł sztandarowych - swoisty rentgen współczesnego modelu miłości, która według Allenowego roztargnionego bohatera dociąga nie bez trudu najwyżej do lat trzech. Pokochali się, jeszcze wczoraj gotowali homara i baraszkowali na otomanie, ale uczucie prysło, ona odeszła, a on nie może sobie teraz z tym poradzić. Dlatego, że ją stracił, czy dlatego, że ucierpiało na tym jego ego?

Trójkąt na kozetce

Kiedy teraz siadam do szkicowania portretu Woody'ego Allena, jego biografia intymna wymyka mi się spod wszelkiej kontroli. Allen lubi cytować wyniki badań, z których wynika, że dorośli mają myśli związane z seksem co cztery minuty, co daje piętnaście w ciągu godziny... Można było od dawna odnieść wrażenie, że u Allena ta częstotliwość jest znacznie większa, toteż jego karkołomne męsko-damskie relacje wiodą do nieuchronnej katastrofy. Partnerki Allena były nim zauroczone. On im jednak za to wiernością nie odpłacał.

Mia Farrow, która wytrwała w związku z komikiem przez lat dwanaście, w swojej autobiografii przecięła liczne obiegowe wątpliwości. Aktorka stwierdziła, że postać wiecznie skwaszonego znerwicowanego intelektualisty, tego gaduły-niezguły za jakiego Allen uchodzi przed kamerą, nie ma nic wspólnego z panem Allenem prawdziwym, czyli z takim, jakim on jest w życiu prywatnym. I to prawda. Allen przed kamerą nigdy nie odkrywa swoich kart do końca. W kilku swoich filmach na przykład szydzi z kozetek doktora Freuda, a tu nagle okazuje się, że sam z ich usług skwapliwie korzysta. Jak pisze Farrow, jej wspólne życie z Allenem było de facto trójkątem - ona, on i jego psychoanalityczka, którą Woody odwiedzał regularnie trzy razy w tygodniu.

Same dziwactwa

Spójrzmy wszelako, jak to z tymi partnerkami Allena było faktycznie?
Otóż także pod tym względem działy się niemal same dziwactwa. Sam wspomina, że już jako dziecko zakochiwał się w kobietach nieodpowiednich. Kiedy oglądał z rówieśnikami Królewnę Śnieżkę, wszyscy zakochiwali się w królewnie Śnieżce, on zaś wzdychał do złej królowej... Potem niezbyt pomyślnie układało mu się z pierwszą żoną, Harlene Rosen. Rozwiedli się po czterech latach. Małżeństwo z drugą, aktorką Louise Lasser, rozpadło się po trzech latach, ale przyjaźni nie zerwali i zagrała jeszcze w kilku jego filmach.

Może oba niepowodzenia matrymonialne sprawiły, że od tej pory Allen zaczął kręcić, mącić, kluczyć. I trudno wykluczyć, że przestał rozumieć sam siebie. Pytany o dziewczyny, z którymi łączyły go zbliżenia najczulsze, przewrotnie wykręca się od prawdy.

Rozwód bez urazy

Wymarzoną kandydatką na żonę dla Allena zdawała się być Diane Keaton. Stworzył z nią "Annie Hall" oraz "Manhattan", a więc dzieła, które zadecydowały o późniejszym powodzeniu jego twórczości.

Po raz pierwszy spotkał Diane w teatrze, gdzie inscenizował własną sztukę "Zagraj to jeszcze raz, Sam". W czasie, kiedy utwór ten pisał, przewidywał w obsadzie kilka ról dla "pierwszych naiwnych". Już wtedy ostrzył sobie apetyt na którąś z pretendentek marzących o karierze aktorskiej. Jedną z nich była Diane Keaton. Przypadła Allenowi do gustu momentalnie. Była od niego o jedenaście lat młodsza. Zrobiła na nim wrażenie lotnością umysłu, wprost uskrzydlała jego wyobraźnię. Ale i on zdobywał jej wzajemność swoim swawolnym sposobem bycia.

W przededniu wystawienia wspomnianej sztuki w Waszyngtonie Woody zaprosił Diane na kolację. Dwa dni potem wrócili do Nowego Jorku i aktorka wprowadziła się do jego apartamentu. Lecz kiedy po roku przenosili sztukę na ekran, Diane i Woody już razem nie mieszkali. Podzieliły ich rozmaite życia drobiazgi, ale rozeszli się bez urazy i pozostają do dziś w serdecznej przyjaźni. Woody nadal zapraszał Diane do swoich filmów, szanował jej krytyczne opinie, miał zaufanie do jej smaku artystycznego.

Najpiękniejsza na świecie

Mniej sympatycznie potoczyły się losy związku Allena z Mią Farrow, aktorką wylansowaną przez Romana Polańskiego, w którego "Dziecku Rosemary" stworzyła rewelacyjną rolę matki Antychrysta. A jednak Farrow uważa, że najważniejsze role stworzyła w "Danny Rose z Broadwayu" i w "Purpurowej róży z Kairu", a więc w filmach Allena.

Na długo przed tym, zanim spotkali się těte-á-těte, Mia po cichu kombinowała, jak by Allena poznać osobiście... Zafascynowana filmami "Annie Hall" i "Manhattan", słała mu listy z gratulacjami. Kiedy zaś "New York Times" zamieścił na okładce jego podobiznę, zdjęcie wycięła i trzymała pod poduszką. Woody miał podobno także skradać się na swój sposób ku aktorce, lecz żadna ze stron nie potrafiła zdobyć się na pierwszy krok.

Mia Farrow, dziewczyna wychowana w przykładnej rodzinie katolickiej, próbowała wstąpić do klasztoru, ale nie wzbudziła zaufania siostrzyczek w zakonie. Miała 21 lat, gdy w roku 1966 wyszła za mąż za starszego od siebie o 30 lat, wielkiej sławy piosenkarza Franka Sinatrę. Po dwóch latach stadło padło. A z kolei wolne od kłopotów, jej małżeństwo następne - z pianistą André Previnem - trwało lat osiem. Mieli troje dzieci własnych, a do tego adoptowali trzy azjatyckie dziewczynki. Po ośmiu latach doszło do rozwodu.

Wybucha skandal

Pożycie Mii Farrow z Allenem początkowo układało się harmonijnie. Uchodzili za parę wzorową. Sami nie mogli się temu nadziwić, tym bardziej że ich upodobania coraz więcej dzieliło, niż łączyło. Czynnikiem integrującym była praca nad filmami (od "Seksu nocy letniej" począwszy).
Mia stała się dla Woody'ego jedną z najpiękniejszych istot na świecie. Tylko że on, egotysta i zaprzedany pracuś, był wiecznie nieobecny w domu (zresztą nigdy nie zamieszkali pod jednym dachem), natomiast ona, zdeklarowana domatorka, troszczyła się o dzieci, a miała ich na wychowaniu gromadę.

W 1985 adaptowali dziewczynkę o imieniu Dylan. Dwa lata potem Mia urodziła Woody'emu synka Satchela. Wkrótce jednak ich współżycie zaczęło się fatalnie gmatwać. Skandal wybuchł, kiedy wyszło na jaw, że Woody - mówiąc najdelikatniej - okazuje niedwuznaczne zainteresowanie jej przybraną córką - Koreanką Soon-Yi Previn. Konflikt trafił przed oblicze Temidy. Wzajemne oskarżenia i sądowe korowody nie mały końca. Padł na dodatek zarzut, że Allen molestował seksualnie... Dylan.
On dla obrony wynajął najlepszych adwokatów. Nie pomogło. Przegrał sprawę o możliwość widywania się z Dylan, sąd mu też nie przyznał prawa do opieki nad jego własnym synem.
Kiedy adoptowana przez Farrow - młodsza od Allena o blisko lat czterdzieści - Soon-Yi (w roku 1997) ukończyła 21 lat, Woody wybrał się z nią do Wenecji i tam ją poślubił. Aktem tym artysta ponownie ściągnął na siebie gwałtowną niechęć opinii publicznej. W odpowiedzi nakręcił czarną komedią "Przejrzeć Harry'ego", w której rozliczał niektóre mgliste wątki z własnej przeszłości. Harry miał trzy żony, sześć terapeutek i niezliczoną liczbę kochanek... Jeden z cieszących się prestiżem amerykańskich recenzentów napisał, że "Przejrzeć Harry'ego" to najsprośniejszy film Allena od czasu komedii "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać"...
Może. Lecz co działo się dalej?

Lata szczęśliwe

Okazuje się, że po upływie kolejnego tuzina lat pożycie Allena z Soon-Yi nie tylko przetrwało w najlepsze, ale ma staż dłuższy niż którykolwiek z jego dawnych związków formalnych i nieformalnych. Soon-Yi od tamtego czasu zrobiła studia w dziedzinie pedagogiki specjalnej, adoptowała dwie córki i dzielnie towarzyszy Allenowi przy zdjęciach do kolejnych filmów. I wprawdzie on sam pojawia się przed kamerą coraz rzadziej i już tak śmiało jak niegdyś tych swoich "romantycznych kretynek" po kątach nie rozstawia, to urodziwych aktorek adorować nie przestał.

Wkrótce w filmie "Vicky Cristina Barcelona" zobaczymy Scarlett Johansson, Rebeccę Hall i Penélope Cruz. Dwie pierwsze będą rywalizować o tego samego mężczyznę, trzecia będzie im stawała na drodze do niego. Za to w komedii "Whatever Works", do której Woody Allen rozpoczął zdjęcia, na odwrót - dwóch mężczyzn kręci się wokół jednej kobiety.

Rozśmieszanie Boga

Woody Allen ukończył 73 lata. Czy powiedział w kinie już ostatnie słowo? Jak widać, wena Allena nie opuszcza. Co prawda, "Chcecie rozśmieszyć Pana Boga, to opowiedzcie mu o swoich planach na przyszłość"...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki