Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odczarowany dom Wampira z Bytowa. Pani Sonia w głowie ma plan (WIDEO)

Sylwia Lis
Sylwia Lis
Wideo
od 16 lat
- To miejsce jest już odczarowane, z pierwszym dniem, kiedy tu weszłam - śmieje się Sonia Burandt, która kupiła dom w podbytowskich Osiekach. W nim mieszkał Wampir z Bytowa.

Pierwszy szok już minął. Emocje związane ze sprzedażą domu, w którym mieszkał Leszek Pękalski, nazwany przez media Wampirem z Bytowa nieco opadły. Chociaż nie brakuje ludzi, którzy wciąż drążą historię mordercy.

Leszek Pękalski przez kilkanaście lat mieszkał w Osiekach. Początkowo wraz z matką, babcią i rodzeństwem w mieszkaniu na parterze pegeerowskiego bloku, a gdy kobiety zmarły z wujkiem w gminnym, przedwojennym budynku. Wampir Bytowa trafił zza kratki, wujek się mocno postarzał, przyznano mu inny lokal socjalny, a gmina postanowiła lokal wystawić na sprzedaż.

- To w zasadzie nie dom, a jedna trzecia domu plus udział w gruncie, jakieś jedenaście arów – mówił nam wówczas Witold Cyba, wójt Borzytuchomia. - Sąsiedzi narzekali, że z dachu cieknie, że pojawił się grzyb. Stąd pomysł na sprzedaż obiektu.

Gdy już o przetargu mieszkania zrobiło się głośno w całej Polsce do urzędu gminy zadzwonił sam Pękalski. - Rozmawiał z moją pracownicą - mówił wójt. - Nie chciał, aby go wymeldowywać. Dopytywał o zdrowie swojego wujka, gdzie mieszka... Bardzo był zainteresowany tym, jak nastawieni są do niego ludzie w samych Osiekach, mówił z sentymentem o tej miejscowości, że chciałby tu wrócić.

Trochę było mu nie w smak, że dom, w którym mieszka poszedł pod młotek.

A kupiło go małżeństwo z pobliskiego Niedarzyna. I to trochę z przypadku...

Niemal natychmiast nowi właściciele ostro wzięli się do pracy, przystąpili do kapitalnego remontu i liczą, że w budynek tchną nowe życie.

Zakup z przypadku

- To miejsce jest już odczarowane, z pierwszym dniem, kiedy przestąpiłam próg domu - śmieje się Sonia Burandt, która od lat działa w branży ślubnej i prowadzi dom weselny w pobliskim Niedarzynie. - Zakup tej nieruchomości to czysty przypadek. Miałam wpłacić wadium na działkę w Niedarzynie, przez przypadek wpłaciłam pieniądze nie na ten numer konta, co powinnam. Ta pomyłka wyszła na jaw, dopiero po jakimś czasie. Mieliśmy z mężem nadzieję, że uda nam się odzyskać pieniądze i wycofać się z tej transakcji i po kontakcie z urzędem gminy, usłyszeliśmy, że jest taka możliwość. Ale potem stwierdziliśmy, że to może nie jest przypadek, że doszło do takiej sytuacji i daliśmy sobie swoiste ultimatum, ustaliliśmy ostateczną kwotę, jaką mogliśmy dać za ten dom. W między czasie spotkaliśmy się z kilkoma budowlańcami, którzy ocenili realny stan tego obiektu. I tak naprawdę nie mieliśmy jakiś wielkich oczekiwań do jego zakupu, z tego względu, że było bardzo dużo osób, z zewnątrz, spoza okolic, które oglądały ten obiekt. Stwierdziliśmy więc, że skoro jest takie zainteresowanie, to cena z pewnością zostanie ostro podbita.

Zakup z przypadku

Tak się jednak nie stało. Na przetarg zorganizowany przez urząd gminy w Borzytuchomiu oprócz zaciekawionych dziennikarzy stawiło się tylko małżeństwo z Niedarzyna.

- Podpisanie dokumentów to była tylko formalność - przyznaje pani Sonia. - Uścisnęliśmy sobie dłonie, udzieliliśmy kilku wywiadów i dom stał się naszą własnością.

Sonia i Marcin Burandt nieruchomość kupili za 39 tys. 390 zł. Pani Sonia głowę ma pełną pomysłów. W ruderze - jak ją niektórzy nazywają - widzi same superlatywy.

- Dom ma duży potencjał i chcielibyśmy w nim stworzyć nową historię - przyznaje młoda przedsiębiorczyni. - Przecież nie jest niczemu winny, a atmosfera wokół jest wciąż dosyć zawiesista. Generalnie, gdy weszliśmy do domu poczuliśmy dobry klimat. Planów do tej pory było bardzo dużo. Dom pomimo swojego stanu jest od odratowania. Już wymieniliśmy dach, bo mocno przeciekał. Remontujemy go z zachowaniem jego charakteru. Wrócimy do pierwotnego stanu, także zostawimy ceglane ściany, odsłoniliśmy już belki stropowe.

od 16 lat

Co wyjątkowego jest w tym domu?

- Przede wszystkim architektura, cieszy mnie, że jest zachowane to stare budownictwo, że jest ta stara cegła i nie jest w złym stanie - mówi zafascynowana kobieta. - Dom może służyć jeszcze długie lata. Są belki, które w tych czasach są mocno poszukiwane. Zależy mi na tym, aby jak najwięcej odsłonić, nie chcę nic wyrzucać. Moim zdaniem do tego, aby dom stał się prawdziwą perełką - niepotrzebne są miliony, a pomysł jak tego wszystkiego dokonać. W pierwszej kolejności chcę go "wskrzesić.

Jaka jest przyszłość domu? Głośno mówiono o agroturystyce, escape roomie, zwyczajnym domu do wynajęcia... Spekulacji było sporo. Pani Sonia na razie nie chce zdradzać szczegółów.

- Niech to będzie tajemnica - uśmiecha się zadziornie. - Póki co, nie chcę zdradzać do czego będzie służył. Jest już konkretny plan i nie jest to żadna agroturystyka, będzie to zupełnie coś innego. Zaskoczenie będzie!

Póki co, postępy z prac można oglądać na stworzonym przez właścicielkę kanale - Sonia z Bytowa.

***

Leszek Pękalski skazany za jedno morderstwo

Pod koniec czerwca 1991 roku okolicami Bytowa wstrząsnęła tragiczna wiadomość o brutalnym morderstwie siedemnastoletniej sprzedawczyni w sklepie w Darskowie. Ktoś strasznie ją skatował i wykorzystał seksualnie. Obnażone ciało znaleźli rodzice, zaniepokojeni długą nieobecnością córki, która już kilka godzin wcześniej wyszła ze sklepu, w którym miała praktyki. Do Bytowa zjechali się najlepsi policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Słupsku. Szeroko zakrojone śledztwo nie przyniosło jednak rezultatu i rok później zostało umorzone. Do sprawy wrócono po jakimś czasie. O brutalne morderstwo oskarżono Leszka Pękalskiego.

W długim i głośnym procesie Wampir z Bytowa został skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo Sylwii R. Został natomiast uniewinniony od dziewiętnastu innych zbrodni - głównie zabójstw ze zgwałceniem i szczególnym okrucieństwem, o do których Pękalski przyznawał się w początkowym etapie śledztwa. Przed sądem jednak odwołał wszystko. Zabrakło dowodów, by winę przypisać Wampirowi z Bytowa.

Te sprawy do dzisiaj nie zostały wyjaśnione. Leszek Pękalski karę odbył, jednak został uznany za „osobę stwarzającą zagrożenie” i trafił do zamkniętego ośrodka w Gostyninie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Odczarowany dom Wampira z Bytowa. Pani Sonia w głowie ma plan (WIDEO) - Głos Pomorza

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki