Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrońca Lechii Gdańsk Sebastian Madera przed meczem z Górnikiem Zabrze: Czeka nas bitwa!

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Z Sebastianem Maderą, obrońcą Lechii Gdańsk, rozmawia Paweł Stankiewicz.

Za nami pięć kolejek T-Mobile Ekstraklasy. Lechia na razie jest objawieniem sezonu?

- Faktycznie wygląda to teraz bardzo dobrze. Mam nadzieję, że poukładamy to sobie w głowach i będziemy szli za ciosem. Nie damy się zwariować i nadal będziemy wiedzieli, o co gramy i że w kolejnych meczach tak samo będziemy grali. Nie możemy spocząć na laurach, bo trochę pochwał się ostatnio posypało. Musimy sobie z tym poradzić, żeby się nie zagłaskać.

Mówisz, że wiecie, o co gracie. Czyli o co?

- Tak jak mówiliśmy przed sezonem, walczymy od 1 do 90 minuty, nie odkładamy nogi, a rezultatem tego są zdobyte punkty.

Twój partner z defensywy, Jarosław Bieniuk, powiedział po meczu w Warszawie, że Lechia gra o mistrzostwo Polski.

- Skoro tak powiedział, to jest to prawda. W końcu po to wychodzimy na boisko, aby wygrywać każdy kolejny mecz. Po to jest liga, żeby próbować ją wygrać. Czujemy respekt przed rywalami, ale nie ma w tym bojaźni. Uważam, że każdy z każdym może wygrać. Mamy dobrą serię i dlaczego jej nie kontynuować i nie zostać nową siłą ligi? Wierzymy, że tak może być, że stać nas na ogrywanie kolejnych rywali.

Przy takiej postawie Lechii to kolejni rywale już was nie zlekceważą?

- Na pewno będą się bardziej sprężać. My nie możemy pozwolić sobie na rozluźnienie, a przeciwnicy będą wiedzieli, że Lechia to nie jest przypadkowy zespół. Nie będzie nam łatwiej, ale z meczu na mecz coraz trudniej. Teraz przyjeżdża do nas Górnik Zabrze. To superprzeciwnik, jeden z lepiej zorganizowanych zespołów w ekstraklasie i to nie przypadek, że zabrzanie są na górze tabeli. Czeka nas wielka bitwa.

Górnik, podobnie jak Lechia, też traci mało goli i nie przegrał meczu...

- To drużyna z charakterem, nie odpuszcza i walczy przez cały mecz. To typowa drużyna ze Śląska i będzie się grało bardzo ciężko.

Na trybunach PGE Areny może zasiąść więcej kibiców. Dobrą grą możecie zatrzymać ich na dłużej?

- Ludzie widzą, że wyniki idą za nami, że zespół błyszczy. Wszystko może iść do przodu, jeśli tak dalej będzie to wyglądało. Po to jest ten piękny stadion, żeby go zapełnić. Mam nadzieję, że dobrą grą to zrobimy i wszyscy będą zadowoleni.

Czyli w piątek Lechia zostanie samodzielnym liderem T-Mobile Ekstraklasy?

- Mam taką nadzieję. Nie ma co pompować się słowami, tylko trzeba wyjść na boisko i wykonać swoją robotę.

Co się zmieniło, że gra defensywna Lechii aż tak się poprawiła od poprzedniego sezonu?

- To jest na pewno myśl nowego trenera. W grę obronną zaangażowana jest cała jedenastka. Każdy ma przydzielone zadania defensywne i jest z tego rozliczany. Cała drużyna broni, cała drużyna atakuje i gra nam się lepiej.

Przez cały mecz gracie też agresywnie. To świadczy o dobrym przygotowaniu fizycznym?

- Z całą pewnością. Nie boimy się zmęczenia. Wiemy, że ciężko trenowaliśmy, a nogi są dobrze przygotowane, że możemy pobiec-wrócić, pobiec-wrócić. To podstawa piłkarskiego rzemiosła, żeby tego wysiłku się nie bać. I my się go nie boimy.

Na kolejnej stronie między innymi o współpracy z Jarosławem Bieniukiem.

Jak z Jarkiem Bieniukiem traktujecie opinie, że tworzycie duet najlepszych stoperów w lidze?

- To na pewno cieszy, bo przecież każdy lubi być chwalony. To dopiero początek sezonu. Fajnie, żeby to się utrzymało, a pochwały były także pod koniec rozgrywek. Będę się starał koncentrować, iść z drużyną do przodu i żeby te pochwały się nie kończyły. Niech rywale się nas boją, a nie my ich.

W poprzednich latach miałeś kontuzje. Teraz zdrowie dopisuje?

- Dobrze przepracowałem okres przygotowawczy, a po każdym meczu organizm szybko się regeneruje. Jest dobra podbudowa, właściwe odżywianie, a to musi zaprocentować.

A efektem jest Twoja bardzo wysoka dyspozycja?

- Nie ukrywam, że się bardzo dobrze czuję i jestem zadowolony ze swojej gry. Dawno się tak nie czułem. Mogę wychodzić do każdego pojedynku, nie mam obaw, że sił mi zabraknie. Oby ją utrzymać, a nawet podnosić, bo to jest możliwe.

I coraz częściej pojawiają się głosy - Sebastian Madera do reprezentacji.

- W Polsce wszystko tak szybko się dzieje, ale przypominam, że to była dopiero piąta kolejka. Jakbym cały sezon tak zagrał, to czemu nie. Jeśli będę grał tak jak do tej pory, a jestem z siebie zadowolony, to mógłbym pomóc. Najpierw jednak muszę dłużej prezentować taką dyspozycję, z Lechią musimy dalej wygrywać, a wtedy wszystko może się zdarzyć.

Tym bardziej, że w polskiej piłce nie mamy nadmiaru dobrych środkowych obrońców?

- Nie mnie to oceniać. Niech się tym zajmują specjaliści. Ja mam swoje zadania do wykonania. Mam nadzieję, że będę się rozwijać i zobaczymy, co się stanie w przyszłości. Piłka jest bardzo przewrotna. Trzeba cały czas pracować, bo jak się osiądzie na laurach, to można być szybko ukaranym.

Patrząc z perspektywy czasu, nie żałujesz przenosin z Łodzi do Gdańska?

- Nie. Jestem szczęśliwy, bo w Gdańsku mam wszystko, czego mi brakowało. Na nic nie można narzekać. Tylko pracować i walczyć, żeby osiągać jak najwięcej. Świat należy do odważnych. Nie ma co się bać, możemy dalej wygrywać.

A jak Ci się żyje w Gdańsku?

- Bardzo dobrze. To zielone miasto, sportowe miasto, zdecydowanie mój klimat. Można się poczuć jak w mniejszej miejscowości, a na Starówce jak w większej. Ja mieszkam blisko zieleni, przy morzu, także odpoczywam i czuję się bardzo fajnie. Teraz ważne, że sportowo wygląda to coraz lepiej. Tam gdzie się dobrze pracuje, to się też dobrze żyje. Oby Lechia wygrała, żebyśmy byli liderami tabeli i chodzili po ulicach Gdańska z dumnie podniesioną głową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki