Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obiecywał pracę sprzątaczki, potem zmuszał do prostytucji

Tomasz Słomczyński
Archiwum
Podejrzany o handel kobietami Maurice H. został zatrzymany na terenie Holandii. Od kilku tygodni jest już w Polsce, został osadzony w areszcie i pozostaje do dyspozycji Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.

Jego zatrzymanie i ekstradycja do Polski to efekt śledztwa, które w 2010 roku zakończyło się przesłaniem aktu oskarżenia wobec polskiej części zorganizowanej grupy, wywożącej z Polski kobiety do pracy w niemieckim pensjonacie Domane w Beetz. Przed prawie dwoma laty przed sądem stanęli ludzie, którzy odpowiedzialni byli za tragedię kobiet, głównie z Pomorza, zmuszonych do prostytucji. Wtedy jednak nie udało się pociągnąć do odpowiedzialności jednego z organizatorów całego procederu. Okazja do tego jest teraz - kiedy po wydaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania Maurice H. trafił w kajdankach do naszego kraju.

Jesteś za stara, wracaj do domu

Z lektury akt sprawy wyłania się ponury obraz, z którego wynika, że traktowane jak towar kobiety niejednokrotnie nie były w stanie przeciwstawić się sutenerom - głównie Maurice'owi H., jego polskiej partnerce Agnieszce oraz jego matce - Thei (była właścicielka pensjonatu Domane).

Pozostający na ich usługach Polacy, jak również sam Maurice, znajdywali swoje ofiary w małych miejscowościach i wsiach, głównie Pomorza. Oferowali pracę w Niemczech przy sprzątaniu pensjonatu. Po przekroczeniu granicy zabierali dokumenty. Na miejscu okazywało się, co to za praca.

Z akt sprawy: Maurice zazwyczaj wjeżdżał do wsi swoim lincolnem. To musiało robić wrażenie. Kobiety często wspominają, że decydowały się na wyjazd, bo miały długi, zaciągały je w firmach oferujących pożyczki gotówkowe. Weronika pojechała z matką. Wcześniej kazano im zabrać "ładne rzeczy". Weronika wzięła najlepsze ciuchy, jakie miała.
Obydwie kobiety są upośledzone umysłowo. Weronika jest częściowo ubezwłasnowolniona, jej matka - całkowicie. Jechały, rzecz jasna - do sprzątania.

Na miejscu matka usłyszała, że ma wracać do Polski, bo do pracy się nie nadaje, jest za stara. Odwieziono ją do domu. Weronika została.

W aktach sprawy nie ma rozwlekłych opisów. Możemy tylko się domyślać, co czuła Weronika.
Od razu Thea kazała jej założyć "ładne rzeczy", które przywiozła z Polski. Potem się zdenerwowała i stwierdziła, że jest to "szmelc". Kazała zdjąć i dała jej inny strój - kusą spódniczkę, bluzkę z dekoltem. Po chwili - wszystko działo się od razu po przyjeździe - do pokoju, w którym siedziała Weronika, wszedł Niemiec. Pchnął ją na łóżko. Trzykrotnie odbył z nią stosunek bez prezerwatywy.

Po wszystkim Weronika zeszła do Thei i powiedziała, że nie chce tak pracować.
- Nie ma takiej możliwości. Przyjechałaś tu, to będziesz pracować - powiedziała Niemka upośledzonej dziewczynie.

Zrobili jej zdjęcia, dali 200 euro

Kolejna z kobiet, Anita B., w sierpniu 2008 roku złożyła doniesienie na policję. Jej historia brzmiała następująco: Zaraz po przekroczeniu granicy mężczyźni zabrali jej dowód. W pensjonacie Domane spędziła trzy miesiące. Przez ten czas nigdy nie opuściła posesji. Klientami byli znajomi Thei, również funkcjonariusze niemieckiej policji. Agnieszka wtedy mówiła: "Nie próbujcie uciekać, nie macie po co iść na policję, zobaczcie same".

Anita pracowała od 10.00 do 22.00. Przyjmowała kilku klientów dziennie. Pobierała od nich po 50 euro, wszystko zabierała Thea. Część z tej kwoty miała do niej wrócić - najpierw była mowa o 20 euro od klienta, potem o 15. Kiedy miała okres, Agnieszka wpychała jej gąbkę. Kiedy chciała zadzwonić do domu, zawsze stała przy niej Agnieszka lub Kamil, mogła tylko mówić, że "wszystko jest w porządku". Grozili jej pobiciem, ale tego się nie bała tak jak tego, że tajemnica o tym, co dzieje się w Niemczech, zostanie wyjawiona w Polsce, w miejscu jej zamieszkania.

Maurice i Thea zrobili jej zdjęcia - nie pozostawiają one wątpliwości, czym zajmuje się kobieta widniejąca na fotografiach.
Gdyby Anita się poskarżyła, ludzie we wsi dostaliby te zdjęcia. Zarobiła 3 tysiące euro. Tyle zostało po odliczeniu wszystkiego, co dało się odliczyć - kosztów utrzymania, prezerwatyw, pigułek antykoncepcyjnych (wypisywał je, bez jakiegokolwiek badania, miejscowy lekarz - na przykład podczas zakupów, w sklepie). Po trzech miesiącach odwoził ją do Polski Maurice.
Przed granicą stwierdził, że weźmie od niej na chwilę te pieniądze, bo "dziwnie będzie wyglądało", że ona ma tyle pieniędzy przy sobie. Zabrał je. Po polskiej stronie dał jej 200 euro. I to było wszystko, co dostała za swoją trzymiesięczną pracę w domu publicznym. Odwrócił się na pięcie i pojechał w swoją stronę. Anita B. zamieniła euro na złotówki i wróciła pociągiem do domu. Wiedziała, że Maurice ma jej zdjęcia. Mimo to zgłosiła się na policję.

Mózg akcji zatrzymany w Holandii

W listopadzie i grudniu 2009 roku następowały zatrzymania. Z informacji Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku:
"Policjanci zatrzymali na terenie małej miejscowości w województwie pomorskim cztery osoby podejrzane o werbowanie do pracy kobiet, a następnie zmuszanie ich do prostytucji. (...) Członkowie grupy w wieku od 27 do 41 lat oszukali kilkanaście kobiet".

W ten sposób w ręce funkcjonariuszy wpadła polska część grupy zajmującej się werbowaniem kobiet.
W marcu 2011 roku zapadły wyroki - od 8 do 1,6 lat więzienia za sutenerstwo i pomocnictwo w prostytucji kilkunastu kobiet.
Na wolności - w Niemczech, pozostawali Maurice i Thea H. Polscy śledczy wysłali za nimi list gończy. Udało się po dwóch latach - zatrzymały go na tej podstawie holenderskie organy ścigania.
Można się spodziewać, że wkrótce stanie przed sądem.

W tekście wykorzystano fragmenty reportażu "Taki wstyd... Zmuszali je do prostytucji" opublikowanego w "Dzienniku Bałtyckim" w listopadzie 2011 roku.

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki