Samorządowcy postanowili wynająć sokolnika po tym, jak lawinowo rosły skargi od mieszkańców centrum na rynny zapchane ptasimi odchodami i elewacje zabrudzone tym samym. By zdobyć zgodę na wprowadzenie sokołów i jastrzębi do miasta, urzędnicy musieli czynić starania u wysokich władz.
Pozwolenie, obowiązujące jeszcze do 15 lipca, wydał generalny dyrektor ochrony środowiska w Warszawie, ze względu na występujące zagrożenie sanitarne.
Sokolnik z Gdyni Maciej Tomys, z którym burmistrz podpisał umowę, w początkowym okresie przyjeżdżał codziennie, by drapieżne ptaki przyzwyczaiły się do terenu. Z kolei gołębie potrzebowały czasu, by wreszcie dotarło do nich, że czyha na nie śmiertelny wróg.
- Z gołębiami jest z reguły więcej zachodu niż z innymi ptakami, na przykład gawrony czy kawki są bardziej inteligentne, szybciej dostrzegają grożące im niebezpieczeństwo, więc szybciej udaje się je przepłoszyć - wyjaśnia Maciej Tomys.
Poskutkowało. Widać, że gołębie, które się wcześniej panoszyły na nowostawskich rynkach, w końcu ogarnął strach. Uciekły gdzieś na obrzeża miasta. - Z mojego doświadczenia wynika, że właśnie płoszenie z pomocą ptaków drapieżnych jest najskuteczniejszą metodą - dodaje Maciej Tomys.
Sokolnik odwiedzał do tej pory Nowy Staw 15 razy. Zgodnie z umową z miastem, za każdy jednodniowy przyjazd należy mu się 615 zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?