Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa Lechia Gdańsk musi poczekać na zwycięstwo

Paweł Stankiewicz
Andrzej Zgiet
Na inaugurację ubiegłego sezonu Lechia zremisowała z Podbeskidziem 2:2. W sobotę padł taki sam wynik, ale w meczu z Jagiellonią.

Przed meczem z Jagiellonią balon został nadmuchany do olbrzymich rozmiarów. Lechia trzecią siłą w Polsce, Lechia ma zagrozić Legii i Lechowi, Lechia rozbiła Panathinaikos i jechała do Białegostoku w roli zdecydowanego faworyta. Tymczasem prorocze okazały się słowa Ariela Borysiuka po sparingu z greckim zespołem.

- Ligowy mecz z Jagiellonią będzie dziesięć razy trudniejszy - mówił nowy pomocnik biało-zielonych.

I pierwsza połowa spotkania w Białymstoku była fatalna w wykonaniu biało-zielonych. Brakowało wszystkiego, agresywności, pressingu, szczelnej obrony, dokładności, strzałów na bramkę i okazji do zdobycia gola. Na pewno nie można oceniać zespołu po tym jednym meczu, bo na zgranie było bardzo mało czasu. Na pewno jednak nie można grać w ten sposób, bo to nie przystoi drużynie występującej w ekstraklasie. Z meczu na mecz ta gra po prostu musi wyglądać znacznie lepiej.

Bohaterem Jagiellonii w tej części spotkania był Patryk Tuszyński, którego przed sezonem pożegnano w Gdańsku. Piłkarz nie ukrywał, że na ten mecz specjalnie się zmobilizuje, i na boisku widać było, że chciał pokazać gdańskim włodarzom, że błędnie go ocenili. I Tuszyński strzelił dwa gole, które dały przewagę Jagiellonii. Radość w szeregach gospodarzy i szok połączony z niedowierzaniem w zespole z Gdańska. Porażająca była bezradność w grze ofensywnej, a nie było piłkarza, który wziąłby ciężar gry na siebie i pociągnął zespół do zdecydowanych ataków na bramkę rywali. W pewnym momencie statystyki strzałów były zawstydzające, bo Jagiellonia miała osiem takich prób, a Lechia tylko jedną.

Sygnał do ataku i walki o zmianę wyniku dał najbardziej doświadczony w zespole Piotr Wiśniewski, który w doliczonym czasie gry do pierwszej połowy w znakomitym stylu ograł dwóch rywali i z ostrego kąta świetnym strzałem posłał piłkę do siatki. "Wiśni" dopisało trochę szczęścia, bo w tej sytuacji był na minimalnym spalonym.

- Sami nie wiemy, co się dzieje. W pierwszej połowie graliśmy źle. Dobrze, że Piotrek strzelił bardzo ważną bramkę, ale druga połowa musi być już inna w naszym wykonaniu - mówił w przerwie spotkania Maciej Makuszewski, skrzydłowy gdańskiego zespołu.

Druga połowa, faktycznie, wyglądała inaczej. Pierwsza połowa rozgrywana w upale kosztowała wiele sił piłkarzy Jagiellonii i to odbiło się na ich postawie po przerwie. Tym razem to Lechia była stroną dominującą i momentami zamykała rywali na ich połowie. Dobre spotkanie rozgrywał Ariel Borysiuk, który był łącznikiem między defensywą i ofensywą, ale też błysnął kilkoma przerzutami wysokiej klasy. Wciąż aktywni byli Wiśniewski i Zaur Sadajew. I właśnie ten ostatni przeprowadził akcję w polu karnym i tam mocno zagrał piłkę wzdłuż bramki, że ta odbiła się od zaskoczonego Marka Wasiluka i wpadła do bramki. Lechia próbowała rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, ale na początek sezonu musiała zadowolić się punktem.

Szukasz więcej sportowych emocji?


POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki