Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nominacja pana Czarnka na ministra oświaty to nie policzek wymierzony nauczycielom. To kolonizacja

Dariusz Szreter
Dariusz Szreter
Bywało, że do Rady Ministrów trafiały osoby specyficzne, z defektami natury psychicznej, charakterologicznej, czy intelektualnej. Czarnek to jednak zupełnie inna para kaloszy.

Do 14 października jeszcze prawie dwa tygodnie, ale nauczyciele już teraz dostali od Jarosława Kaczyńskiego wyjątkowy upominek – Przemysława Czarnka jako ministra szkolnictwa. Również wyższego. Powiedzmy to sobie otwarcie – nominacja Czarnka to skok jakościowy w dziejach sprawowania władzy po 1989. Owszem, bywało i wcześniej (zresztą nie tylko w czasach rządów PiS), że do Rady Ministrów trafiały osoby specyficzne, z – delikatnie mówiąc – defektami natury psychicznej, charakterologicznej, czy intelektualnej. Czarnek to jednak zupełnie inna para kaloszy. On obejmuje istotny i w dodatku świeżo rozbudowany resort, jako reprezentant innej cywilizacji, bliższą irańskim ajatollahom, niż tradycji europejskiego oświecenia. Fachowo to się nazywa kolonizacja. Zero zainteresowania problemami „tubylców”, ale konfrontacja i złamanie oporu za wszelką cenę.
Można czasem usłyszeć, że nominacja Czarnka to policzek wymierzony nauczycielom i akademikom przez Jarosława Kaczyńskiego. Nieprawda. Spoliczkowanie to świadome, symboliczne naruszenie czyjejś godności. Nie wydaje mi się się natomiast by prezes PiS w ogóle jakąś nauczycielską (czy czyjąkolwiek inną) godność w punkcie wyjściowym uznawał. To nie jego kategoria postrzegania świata i uprawiania polityki. Jest tylko cel i środki prowadzące do jego realizacji.
Jaki zatem polityczny zamysł stoi za tą nominacją? Niektórzy mówią, że chodzi o wychowanie przyszłych wyborców, bo PiS ma problem z młodymi. Wątpię jednak by Kaczyński serio sądził, że to się da zrobić. Doświadczenia z czasów PRL dowodzą, że indoktrynacja to nie jest to skuteczna metoda. Komunę obalili absolwenci komunistycznych szkół. Zaryzykowałbym raczej tezę, że awans Czarnka wynika z pogarszającej się kondycji finansowej państwa. Rządzącym kończy się „chleb” do rozdawania, w związku z czym szykują dla ludu mega-igrzyska. Im więcej chaosu, protestów, dramatycznych i a nawet prześmiewczych komentarzy spowoduje działalność nowego ministra, tym lepiej. Mniej będziemy się zajmować dziurą budżetową, nieporadnością w walce z pandemią i aferami w kręgach władzy.
A że przy okazji pogłębią się podziały w społeczeństwie, bo konflikty w naturalny sposób ze szkół przeniosą się do domów? Że kolejne zaszczuwane dzieciaki będą sobie odbierać życie? Kto by się tym przejmował? Z całą pewnością nie nie nowy wicepremier od nie bardzo wiadomo czego i grono walczących o jego względy jego klakierów.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki