- Kuba ma talent sportowy, więc wybraliśmy dla niego prywatną szkołę "Olimpijczyk" w Gdańsku, która oferowała m.in basen, gimnastykę korekcyjną, tańce - mówi pani Ewa. - Nie przeprowadzano żadnej selekcji, stan zdrowia syna był szkole doskonale znany.
Problem z nauczaniem indywidualnym
Już po zapisaniu do "Olimpijczyka" u Kuby pogłębiło się skrzywienie kręgosłupa. Konieczna była operacja polegająca na założeniu stabilizatora. - O lutowym zabiegu powiadomiliśmy szkołę - wspomina pani Ewa. - Zapewniono nas, że synek otrzyma pełne wsparcie przed operacją, jak i po niej.
Kubie ze względu na bezpieczną rekonwalescencję przyznano po zabiegu nauczanie w domu. W szkole jednak przypomniano matce, że w przeciwieństwie do placówek publicznych, koszty takiej nauki obciążają kasę placówki.
W ostatni piątek pani Ewa i jej dorosła córka Katarzyna spotkały się z dyrektor "Olimpijczyka", Małgorztatą Faliszek. Opowiedziały o przebiegu leczenia, usłyszały o pełnym wsparciu szkoły.
- Kiedy wyszłyśmy z gabinetu, czekał na nas prezes - mówi Ewa. - Stwierdził, w obecności mojej córki i jednej związanej z placówką osoby, że jeśli nadal syn będzie miał w przyszłym roku nauczanie indywidualne, to szkoła nie podpisze z nami umowy. Odmówiono miejsca dla niepełnosprawnego dziecka z rodziny zastępczej!
Sprawa Kuby zbulwersowała pozostałych rodziców. - Zamierzamy zaprotestować podczas najbliższego zebrania Rady Rodziców - mówi mama ucznia z klasy Kuby. - Posłałam dziecko do szkoły, by nauczyć je tolerancji wobec osób niepełnosprawnych, a nie wyrzucania ich, kiedy się to nie opłaca! Co ja mam teraz powiedzieć dziecku, gdy spyta o Kubę?
Nikt nie chce wyrzucić dziecka?
- Nikt Kuby nie wyrzuca - protestuje dyrektor Faliszek. - Musiało dojść do nieporozumienia, być może powiedziano o dwa słowa za dużo.
Niestety, nie mogliśmy wczoraj spytać prezesa o czwartkową rozmowę. Dyrektor szkoły przekazała nam, że jest on niedostępny - przebywa za granica i nie ma ze sobą telefonu komórkowego.
- Chłopiec może zostać, jeśli rodzice podpiszą umowę na przyszły rok - tłumaczy Małgorzata Faliszek. - A dotąd państwo U. jej nie podpisali. Do końca marca trwała rekrutacja wewnętrzna, teraz przyjmujemy chętnych nie związanych wcześniej ze szkołą. Kandydatów jest bardzo dużo.
- Chciałam podpisać umowę, kiedy synek szedł do szpitala - odpowiada mama Kuby. - Powiedziano mi w sekretariacie, że nie ma pośpiechu i mogę spokojnie czekać z tym do końca roku szkolnego.
Wiceprezydent Gdańska, Ewa Kamińska wyjaśnia, że nauczanie indywidualne jest rzeczywiście bardzo drogie. Prowadzi się je wyłącznie na zlecenie zespołu orzekającego z poradni psychologiczno-pedagogicznej. Szkoły publiczne także starają się unikać nauczania w domach nie tylko ze względu na cenę, ale także po to, by nie izolować dziecka od rówieśników.
- Nie wiem, co zawiera umowa, podpisywana przez rodziców i dyrektora "Olimpijczyka" - zastrzega wiceprezydent Ewa Kamińska. - Jedno jest pewne - za szkołę odpowiada dyrektor, a nie prezes spółki czy fundacji ją prowadzącej. Warto więc spokojnie jeszcze porozmawiać z dyrektorem o przyszłości dziecka.
Kuba chce wyzdrowieć przed wakacjami i cieszy się na spotkanie z klasą. Rodzice nie mówią mu o szkolnym zamieszaniu.
Imię chłopca zostało zmienione.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?