E-maila wysłała "Agata", tytułując mnie "Witoldem", ale zapewne pod podanym telefonem kryje się jakaś firma pożyczkowa. Stosuje marketing bezpośredni, do którego już nieco przywykliśmy, ale nie jestem pewien, czy wszyscy są na niego odporni. Ile osób skorzysta z propozycji takich firm, pożyczy pieniądze i wpakuje się w tarapaty wysokich odsetek i egzekucji długów?
Przy okazji afery Amber Gold niektórzy domagają się, by państwo skutecznie zapobiegało działaniom różnorodnych naciągaczy. Postulat słuszny, ale czy realny? Czy nadawca takich SMS-ów powinien być ścigany? I za co? Nawet jeśli działa ze z góry założonym zamiarem oszustwa, będzie mu to można udowodnić, dopiero gdy kogoś złapie w swoje sidła.
I tu wracam kolejny raz do kwestii wiedzy ekonomicznej. Żadne państwo nie uchroni swych obywateli przed ich własną naiwnością, głupotą i chciwością. Może próbować dostarczać im rzetelną wiedzę o gospodarce, finansach, ale nie oszukujmy się, że to uchroniłoby nas całkowicie przed popadnięciem w kłopoty. Poza tym, gdzie i jak wtłoczyć takie treści do programów nauczania, które są i tak przeładowane, a lista postulatów ich uzupełnienia jest coraz dłuższa.
Czytaj więcej felietonów Piotra Dominiaka
Na studiach wyższych, w ostatnich kilku latach, zauważyć się daje trend zgoła przeciwny do oczekiwań związanych z poprawą świadomości ekonomicznej Polaków. Na kierunkach nieekonomicznych wycinane są przedmioty, takie jak ekonomia, zarządzanie, finanse. Pod pretekstem oszczędności, ale tak naprawdę dlatego, by wydziały nie musiały zwalniać własnych pracowników.
Idzie niż demograficzny, więc zagrożenie redukcją personelu uczelnianego rośnie z roku na rok. Nikt w tej sytuacji nie myśli o przygotowaniu absolwentów do rozsądnego funkcjonowania w życiu społecznym. Liczy się przetrwanie własnej kadry. Czasem dochodzi do paradoksów - w imię tego celu powierza się zajęcia z przedmiotów ekonomicznych inżynierom różnych profesji, humanistom itp.
Co z tego może wyniknąć? Ale uczelnie, a nawet wydziały są samodzielne i samorządne i tej akademickiej wartości bronić będą do ostatniej… złotówki.
Oczywiście, trzeba przyznać, że wśród tych, którzy stracili swoje pieniądze w różnych piramidach i niby-bankach, dominują osoby starsze, słabo wykształcone. Młodych, po studiach jest niewielu i to cieszy. Jednak rozwój rynków i konkurencji powoduje, że coraz trudniej jest nam połapać się w niuansach różnych ofert, umów, promocji.
Czy ktoś zajął się reklamą ubezpieczeń na życie osób w starszym wieku "tylko za złotówkę dziennie"?
Kto jest w stanie zrozumieć umowy telekomunikacyjne, ubezpieczeniowe (czy ktoś zajął się reklamą ubezpieczeń na życie osób w starszym wieku "tylko za złotówkę dziennie"?), kredytowe, konstruowane zawile, nawet zgodnie z przepisami, ale tak, że na końcu czujemy się wystrychnięci na dudka? Przejrzystość umów powinien kontrolować UOKiK, ale czy jest w stanie nadążyć za rynkiem?
Tylko nasza wiedza, a przede wszystkim wyobraźnia (powtarzam to jak mantrę: nie ma nadzwyczajnych, cudownych okazji!) może nas chronić przed stratami. Znany amerykański ekonomista L.Thurow napisał niedawno, że nasze czasy charakteryzuje rozziew pomiędzy wiedzą a mądrością. Ta pierwsza nie zastąpi drugiej. A żadnej z nich nie zastąpi państwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?