Choć wczorajsze rozmowy przedstawicieli władz Pomorza w centrali NFZ nie przyniosły zasadniczego przełomu, pozwoliły wyjaśnić tę i kilka innych kwestii. Jak już informowaliśmy - na spotkanie z prezesem NFZ Jackiem Paszkiewiczem pojechał wczoraj wicewojewoda Michał Owczarczak wraz z wicemarszałkiem Hanną Zych-Cisoń. Prezes Paszkiewicz zaprosił do udziału w nim p.o. dyrektora pomorskiego oddziału - Barbarę Kawińską.
- Na oddziałach kardiologii, tzw. zachowawczej, które są w PCT i Studenckim, nie może być mowy o procedurach ratujących życie - tłumaczy Barbara Kawińska. Nie oznacza to jednak, że obie placówki wpadną z tego tytułu w finansową pułapkę. Za leczenie chorych na serce na kardiologii czy oddziale internistycznym dostaną tyle samo.
Podczas spotkania w stolicy potwierdziło się, że obietnica finansowego wsparcia dwóch oddziałów kardiologicznych, ale tylko z budżetu pomorskiego oddziału NFZ, nadal jest aktualna. Jednak ile tych pieniędzy znajdzie się w budżecie pomorskiego NFZ i kiedy - nie wiadomo.
- Dla mnie najważniejsze jest bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców Pomorza - podkreśla wicewojewoda Michał Owczarczak. - Uspokoiłem się, gdy podczas rozmowy z prezesem Paszkiewiczem otrzymałem zapewnienie, że pacjenci nie będą z tych szpitali odsyłani. Kontrakty na oddziały internistyczne będą zwiększone i tam pacjenci z chorobami serca otrzymają pomoc.
Nadal nie wiadomo jednak, czy oddziały kardiologii znikną, czy też pozostaną.
- Mogę tylko zapewnić, że nie będzie zwolnień ani lekarzy, ani pielęgniarek z oddziałów kardiologii - zapewnia wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń. - Co do Szpitala Studenckiego mamy plany, które przygotowujemy wspólnie z władzami Politechniki Gdańskiej. Być może oddział kardiologii zostanie tam włączony do interny. O oddział kardiologii w Pomorskim Centrum Traumatologii zamierzamy jeszcze powalczyć.
Jacek Paszkiewicz - prezes Narodowego Funduszu Zdrowia:
Ze względu na to, że w całym kraju wojewodowie zobligowani są prawem do rejestracji wszystkich - publicznych i niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej, które o to zabiegają i spełniają określone warunki - władze w regionach powinny mieć prawo decydowania, jaki rodzaj usług zdrowotnych jest im bardziej potrzebny, a jaki mniej. W związku z tym przygotowujemy projekt, który zaprezentujemy minister zdrowia Ewie Kopacz. W myśl tego projektu specjalna rada przy wojewodzie decydowałaby o wpisaniu placówki medycznej na dwie listy rejestracyjne - A lub B. Na listę A wpisywałaby te przychodnie, pracownie, czy oddziały szpitalne, które jej zdaniem są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania opieki nad mieszkańcami. Na listę B - te, które mogą być, ale nie mają dla nich istotnego znaczenia. Placówki z listy A dostawałyby wyższą punktację od NFZ podczas konkursu ofert, z listy B - niższą. Wojewoda zyskałby możliwość decydowania, ile pracowni kardiologii inwazyjnej czy gabinetów rezonansu magnetycznego potrzebuje na swoim terenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?