Proces Karoliny B.M., właścicielki e-biznesu, która jeszcze niedawno była pracownikiem naukowym jednej z wyższych uczelni w Trójmieście, toczy się przed gdańskim Sądem Rejonowym. Odprysk sprawy swój finał znalazł także w sądzie drugiej instancji. Prokuratorzy zarzucają kobiecie "doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem".
- Z naszych ustaleń wynika, że oskarżona sprzedawała za pośrednictwem swojego sklepu internetowego akcesoria fotograficzne, często o wartości kilku, nawet kilkunastu tysięcy złotych. Większość z jej klientów zakupionego towaru jednak się nie doczekała - mówi prok. Teresa Rutkowska- Szmydyńska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim. - Według nas, prowadząc swoją firmę, dobrze wiedziała, że nie będzie w stanie wywiązać się z oferty - dodaje.
Pierwszy akt oskarżenia w sprawie biznesu B.M. trafił do sądu w kwietniu 2012 roku. Z informacji udostępnionych przez prokuraturę wynika, że kobiecie postawiono wówczas 21 zarzutów, a kwota spowodowanych strat - jak twierdzą śledczy - dobijała do 140 tys. zł. Wtedy jednak Karolina B.M. została całkowicie uniewinniona.
- Sąd uznał, że nie można jej uznać winną "doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem". Kobieta bowiem np. zwracała 100 zł z wpłaconych przez klienta 6 tys. zł. Albo z "zarobionych" pieniędzy kupowała sprzęt i wysyłała go innej osobie, która u niej go zamówiła. Oskarżona nie przyznała się do zarzutów. Tłumaczyła się, że w jej biznesie pojawiły się problemy, że starała się na bieżąco swoje zobowiązania regulować - informuje prok. Szmydyńska. - My się ze stanowiskiem pani B.M. nie zgadzamy. Nie zgadzamy się także z argumentacją sądu, który uznał, że wszystko odbyło się w tzw. granicy ryzyka gospodarczego. Dlatego złożyliśmy od wyroku apelację. Kobieta bowiem dalej prowadziła swój biznes, mimo kłopotów, o których mówiła - podkreśla prok. Szmydyńska.
Do gdańskiego Sądu Rejonowego w sprawie e-biznesu Karoliny B.M. trafiły jeszcze trzy akty oskarżenia. - W czerwcu, sierpniu i listopadzie zeszłego roku - precyzuje prok. Szmydyńska. I dodaje: - W sumie postawiliśmy kilkadziesiąt zarzutów, każdy dotyczy wyłudzenia pieniędzy, a łączna suma, o której mowa, to około 400 tys. zł. Sąd trzy akty oskarżenia rozpatruje łącznie.
Prokuratorzy - mimo tłumaczeń kobiety - są przekonani o jej winie. - Gdyby było inaczej, nie składalibyśmy apelacji i nie kierowali kolejnych spraw do sądu - podsumowuje prok. Szmydyńska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?