Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nastał trudny czas dla Puckiego Hospicjum. "Nie stajemy murem przed epidemią, ale staramy się dostosowywać i wyciągać wnioski z tej lekcji"

Piotr Kallalas
Piotr Kallalas
O trudnym czasie epidemii, problemach z jakimi obecnie mierzą się podopieczni i personel oraz codziennych wyzwaniach porozmawialiśmy z Maciejem Dolewskim z Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio.

Epidemia koronawirusa najbardziej uderzyła w funkcjonowanie placówek hospicyjnych i domów opieki. Czy to był duży szok dla puckiego hospicjum z punktu widzenia funkcjonalności ośrodka?

- Można powiedzieć, że w pierwszej fazie epidemii zostaliśmy odcięci od świata, a nasze hospicjum stało się twierdzą, aby zapewnić jak największą ochronę dla naszych podopiecznych. Z pewnością najtrudniejszy był sam początek, ponieważ wiosną mieliśmy zaplanowanych szereg imprez, w tym plenerowych, które musieliśmy po prostu odwołać. Zmiany dotknęły również nasz personel, który nie mógł pracować w innych placówkach, a dyżury zostały naturalnie wydłużone. Wdrożyliśmy w większym zakresie także pracę zdalną. Szczęśliwie testy, który wykonały służby sanitarne wykazały brak wirusa w naszym ośrodku. Niestety badania potwierdziły też brak przeciwciał, a więc brak naturalnej ochrony, która mogłaby wytworzyć się po kontakcie z patogenem.

Nastał także trudny czas pod względem finansowym.

- Dużą zmianą było niestety drastyczne ograniczenie wpływów - o nawet 80 proc., które bazowały na różnego rodzaju akcjach i zbiórkach. Ponadto musieliśmy natychmiastowo zwiększyć ilość używanych środków dezynfekcyjnych i odzieży ochronnej, których ceny wzrosły do niebotycznych wartości. Dodatkowo dochodzi do tego utylizacja rękawiczek, fartuchów czy masek. Sytuacja była kryzysowa.

Czy hospicjum w pewnym momencie odzyskało stabilność?

- Powoli zaczęliśmy przenosić część naszych działań do internetu i wykorzystywać zaprzyjaźnione media i kontakty. W miejsce kwietniowej imprezy "Pola Nadziei" zorganizowaliśmy serie koncertów on-line, w które włączyli się artyści nie tylko z regionu, ale i z całej Polski, a nawet innych krajów. Muzycy podczas domowych wystąpień grali dla naszego hospicjum. Część innych akcji również zmieniła swoją formę - w ten sposób podtrzymaliśmy nie tylko zbiórki, ale przede wszystkim działania edukacyjne, które są dla nas niezwykle ważne.

Jak wyglądają obecne realia z punktu widzenia podopiecznych?

- Sytuacja na wielu płaszczyznach wpłynęła negatywnie na naszych podopiecznych, szczególnie w początkowej fazie pandemii. Począwszy od kwestii bezpieczeństwa, ze względu na to, że mówimy tu o osobach z tzw. podwyższonego ryzyka. Ponadto, warto podkreślić, że potrzeba bliskości jest niezwykle ważnym elementem opieki nad osobami, które są często na swojej ostatniej drodze. Już sama choroba powoduje izolację i osamotnienie, a teraz ta konieczność zamknięcia spotęgowała negatywne odczucia.

Widać poprawę?

- Sytuacja na pewno nie wróciła do normy, jednak wznowiliśmy możliwość odwiedzin. Wszystko odbywa się w reżimie sanitarnym i na zasadzie pojedynczego grafiku, który umożliwia spotkania w otwartej przestrzeni. Nie jest niestety tak, że każdy może przyjść o dowolnej porze, ale powoli wracamy do względnej normalnośći. Ponadto planujemy też działania na przyszłość, mając nadzieję, że obostrzenia trochę zelżeją.

Nawet w momencie zakończenia epidemii, nic nie wskazuje, że hospicja wrócą do normalnej działalności.

- Z nadzieją patrzymy w przyszłość, ale stopniowo uczymy się nowej rzeczywistości. W mojej opinii, już nigdy nic nie będzie takie, jak przed epidemią, dlatego musimy stale dostosowywać się do tych warunków. Cały czas opiekujemy się naszymi podopiecznymi, ale organizujemy czas w trochę inny sposób.

Co to oznacza?

- Udało nam się zorganizować sprzęt w postaci tabletów. Dzięki nowoczesnym aplikacjom, nasi podopieczni mogli nie tylko usłyszeć swoich bliskich, ale także spotkać się z nimi w trybie on-line. To było świetne i niezwykle wzruszające doświadczenie. Ponadto zorganizowaliśmy pofestiwalowy pokaz filmów pozytywnych, co również stanowiło dużą atrakcję. Dzięki najnowszym technologiom mamy możliwość urozmaicić im pobyt.

Jak placówka radzi sobie w obecnych warunkach?

- Problem finansowy, obok zdrowotnego, jest zdecydowanie najbardziej odczuwalny. Brak zbiórek i akcji charytatywnych doprowadził do częściowego odcięcia wpływów. Ponadto, widzimy, że kryzys dotknął również samych darczyńców. Nie ma natomiast mowy o ograniczaniu działalności placówki. Jeżeli doszło do redukcji aktywności, to było to zwiazane z zasadami bezpieczeństwa. Utrzymaliśmy pełen standard opieki.

Jest Pan dobrej myśli? Nic nie wskazuje, że epidemia odpuści.

- Nie stajemy murem przed epidemią, ale staramy się dostosowywać i wyciągać wnioski z tej lekcji. Świat się zmienia, a my musimy zmieniać się razem z nim. Pandemia jest czymś nowym dla wszystkich, ale mamy silne postanowienie dalszych działań, co sprawia, że jesteśmy dobrej myśli. Naszą misją są słowa Ks. Jana Kaczkowskiego „Chorowanie to też życie, które można wypełnić sensem” i pomimo odmiennej rzeczywistości nadal będziemy się nimi kierować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki