W 2013 roku w województwie pomorskim zawarto 10,7 tys. małżeństw, czyli o ponad 11 proc. mniej niż rok wcześniej - wynika z opublikowanego właśnie raportu Urzędu Statystycznego w Gdańsku. Spadkowi liczby ślubów towarzyszy wzrost liczby rozwodów - w tej kategorii Pomorze jest, jak się okazuje, w krajowej czołówce: z 256 "sądowych rozstań" w 2012 r. na każdy tysiąc zawartych małżeństw, rok później zrobiło się aż... 369. Nie najlepsze są też prognozy na najbliższe lata. Liczba orzeczonych przez sądy często poprzedzających rozwód separacji wzrosła w 2013 roku o niemal 20 procent.
Eksperci zaznaczają jednak, że statystyki to nie powód, by bić na alarm.
- Pierwsza z możliwych przyczyn takiego stanu rzeczy to po prostu przyspieszenie przez sądy postępowań rozwodowych. Pewności mieć nie możemy, ale wiemy, że jest nacisk, by działały szybciej - komentuje profesor Piotr Salustowicz, socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Inna sprawa to ogólna tendencja i wzrost liczby rozwodów w całej Polsce. To nie jest zjawisko dla naszego kraju wyjątkowe, a są kraje - jak choćby Szwajcaria czy USA - gdzie rozpada się ponad połowa zawieranych małżeństw.
I dodaje: - Liczba rozwodów często wskazywana jest jako argument dowodzący, że rodzina jest w kryzysie. My socjologowie jesteśmy ostrożni w takich ocenach, bowiem we wszystkich badaniach "rodzina" czy "zawarcie małżeństwa" wskazywane jest jako ważne przez zdecydowaną większość społeczeństwa. Inna sprawa to ograniczenie trwałości rodzin, a to ma wiele przyczyn - choćby zmianę oczekiwań kobiet i ich ekonomiczną niezależność. Rodzina przestaje też być "jednostką gospodarczą", a coraz bardziej staje się socjalno-emocjonalną - związkiem, w którym oboje partnerzy muszą wnosić określone wartości. Właśnie zmiany oczekiwań wobec tej instytucji mogą wpływać na wzrost liczby rozwodów w naszym kraju.
- Przyczyn jest naprawdę wiele - zaznacza prof. Janusz Erenc, socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego. - Ludzie szukają pracy, także za granicą, trudno nie zauważać, że długa rozłąka może się kończyć rozstaniem, a przy dzisiejszej skali wyjazdów to na pewno nie jest marginalne zjawisko. Zmiany oznaczają jednak również zmianę modelu społeczeństwa: kobieta nie ma już takiego jak kiedyś "przymusu" założenia rodziny, a mężczyzna argumentu pozwalającego mu kobietę przy sobie zatrzymać, jak było w społeczeństwie patriarchalnym. Dawniej, kiedy w rodzinach pojawiały się konflikty, traktowano je jako coś naturalnego. Ludzie uznawali się trochę za "skazanych na siebie" i żyli dalej. Dziś nastawieni jesteśmy raczej na jednostkę niż grupę i z tego wynika wzrost liczby rozwodów. Można uważać to za smutne, ale to naturalny efekt zmian w naszym społeczeństwie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?