MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mocne otwarcie rundy Arki Gdynia!

Patryk Kurkowski
Przemyslaw Swiderski
Piłkarze Arki od mocnego uderzenia rozpoczęli rundę wiosenną I ligi. Gdynianie pokonali w Katowicach GKS 2:0.

To była inauguracja w iście mistrzowskim stylu. Zespół Grzegorza Nicińskiego zagrał koncertowo, czego w pełni nie oddaje nawet wynik. Arka była o dwie klasy lepsza od GKS Katowice, który może się pożegnać z walką o awans do ekstraklasy.
Gdynianie zagrali niemal perfekcyjnie. Popełnili kilka błędów, w tym dwa poważne, ale poza tym zdominowali przeciwnika. Nasz zespół zepchnął podopiecznych Jerzego Brzęczka do tak głębokiej defensywy, że napastnik Grzegorz Goncerz był praktycznie bezrobotny. Żadne podania do niego nie docierały.

To efekt mądrego ustawienia i odpowiedniej taktyki. Arka grała wysokim pressingiem, nie pozwalała nawet na swobodne rozegranie piłki w obronie. Wicelider nieustannie naciskał, odbierał powietrze i zmuszał rywala do błędów.

- Arka jest silna. Na tyle, że na wyjeździe panowała nad wszystkim. Taktyka oraz jej realizacja przez poszczególne formacje była blisko perfekcyjnej. Czapki z głów - powiedział Czesław Boguszewicz, były dyrektor sportowy klubu.

Nie byłoby jednak takiej gry, gdyby nie decyzja Grzegorza Nicińskiego. To on postawił na zimowe wzmocnienia - Dariusza Formellę, Mateusza Szwocha i Yannicka Kakoko. Tercet spisał się doskonale - powracający duet zanotował po asyście, a Niemiec skutecznie blokował przeciwnika.

- Nowi zawodnicy wnieśli do gry bardzo wiele. A przecież każdy z nich miał różne role na boisku. Do tego Michał Nalepa, który zwykle był wiodącą postacią drużyny, znalazł się nieco w ich cieniu, choć zagrał naprawdę dobrze - dodał Boguszewicz.
Bezpodstawne okazały się obawy o formę Pawła Abbotta. Najlepszy strzelec Arki ominął niemal wszystkie sparingi, ale wiosnę rozpoczął świetnie. 33-letni napastnik był widoczny już od pierwszych minut. Stanowił zagrożenie nie tylko w polu karnym, skąd zdobył bramkę po dośrodkowaniu Formelli, ale również na dystansie. To już dziewiąte trafienie tego zawodnika w obecnym sezonie.

Za to do legend gdyńskiego klubu zbliża się Marcus da Silva. To właśnie Brazylijczyk wyprowadził na prowadzenie, wykorzystując znakomite dośrodkowanie z rzutu wolnego Szwocha. To była jego 34 bramka na zapleczu ekstraklasy. Żaden inny piłkarz Arki nie zdobył tyle goli w tej klasie rozgrywkowej. Ogółem na jego koncie jest 38 trafień, co daje mu dziewiąte miejsce w historycznej klasyfikacji. Przed nim plasują się Tomasz Korynt (44) i Janusz Kupcewicz (49).

Arka zagrała rozważnie i upiekła aż trzy pieczenie na jednym ogniu. Utrzymała drugie miejsce (wszyscy najgroźniejsi rywale również wygrali swoje mecze), wybiła z głowy marzenia o ekstraklasie katowiczanom i wreszcie żaden z pięciu zagrożonych pauzą zawodników nie zobaczył żółtej kartki. To oznacza, że trener Niciński przed starciem z Zagłębiem Sosnowiec nie będzie miał większych zmartwień prócz tego, kogo wystawić w pierwszym składzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki