MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Młody mieszkaniec Częstochowy chce przejechać rowerem legendarną drogą Route 66! Wyprawa ma wymiar charytatywny

Katarzyna Stacherczak
Katarzyna Stacherczak
Marcel zamierza pokonać legendarną drogą Route 66 w Stanach Zjednoczonych na rowerze! W sumie do pokonania ma około czterech tysięcy kilometrów
Marcel zamierza pokonać legendarną drogą Route 66 w Stanach Zjednoczonych na rowerze! W sumie do pokonania ma około czterech tysięcy kilometrów Katarzyna Stacherczak
Marcel Posmyk, młody mieszkaniec Częstochowy, postawił przed sobą kolejne nie lada wyzwanie. Zamierza pokonać legendarną drogą Route 66 w Stanach Zjednoczonych na rowerze! W sumie do pokonania ma około czterech tysięcy kilometrów. Nie będzie to jednak zwyczajna wyprawa - ma ona bowiem wymiar charytatywny. Młody miłośnik dwóch kółek przy tej okazji zorganizował zbiórkę. Dochód trafi do podopiecznych Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" oraz Stowarzyszenia Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej.

21-latek pojechał rowerem z Częstochowy do Rzymu

Marcel Posmyk w wolnych chwilach trenuje MMA i jeździ na rowerze. Tegoroczny pomysł charytatywnej wyprawy rowerowej to nie jego pierwsza inicjatywa. W ubiegłym roku młody mieszkaniec Częstochowy - tuż po maturze - dokładnie 29 maja, wyruszył na swoją pierwszą wielką wyprawę. Na dwóch kółkach wyruszył bowiem do... Rzymu. Miejscem startu był plac przed Zespołem Szkół im. Bolesława Prusa w Częstochowie.

Marcel wówczas na rowerze zamierzał spędzić blisko miesiąc. Okazało się jednak, że swój cel osiągnął wcześniej niż to planował - zamiast 20 dni jechał zaledwie 13. Oczywiście nie było lekko, łatwo i przyjemnie. Miał problem z nogą, w pewnym momencie zawiódł też sprzęt. Mimo to nie poddał się i swój cel osiągnął. Pokonał około dwóch tysięcy kilometrów.

Co ciekawe, była to pierwsza zagraniczna podróż Marcela. I to w zupełnej samotności. Choć właściwie nie tak do końca - miłośnik wypraw rowerowych miał dwóch nieodłącznych towarzyszy podróży - malutkie maskotki, Zosia MMA i Misiek. Te jednak nie chciały mu pomóc pedałować - wolały siedzieć bezpiecznie w plecaku.

Rowerowa wycieczka z Częstochowy do Rzymu nie była zwykłą wyprawą - miała bowiem wymiar charytatywny. Zeszłoroczny maturzysta przy tej okazji zorganizował bowiem zbiórkę. Inicjatywa Marcela odbiła się szerokim echem zwłaszcza w Częstochowie. W efekcie wpłynęła całkiem pokaźna kwota. W sumie udało się zebrać 12 853 zł. Cały dochód został przeznaczony na rzecz podopiecznych Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą", Hospicjum Dziecięce i Stowarzyszenie Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej.

Młody mieszkaniec Częstochowy chce przejechać rowerem legendarną drogę Route 66

Marcel już rok temu zapowiadał, że planuje kolejne akcje i wyprawy charytatywne. Od planów przeszedł do działania. W środę, 15 maja, rusza do Warszawy, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Tam zamierza przejechać rowerem legendarną drogą Route 66. Miejscem startu będzie Los Angeles, a metą Chicago. Do pokonania ma około czterech tysięcy kilometrów. Powrót do Polski zaplanował po 43 dniach.

- Myślę, że całą trasę będę w stanie pokonać w ciągu 27 dni - zapowiada Marcel. - Mam spory zapas czasu, więc nie chcę się spieszyć, ani przemęczać organizmu. Na razie plan jest taki, żeby robić po około 150 kilometrów dziennie. Już na miejscu zamierzam planować, dokąd chciałbym dojechać kolejnego dnia i gdzie ewentualnie mógłbym się przespać. Mam doświadczenie z zeszłego roku, że nie można z góry zakładać, że po dziesięciu dniach będę w tym, i w tym miejscu. Będę żył z dnia na dzień. Tak naprawdę organizm będzie mi dyktował całą drogę - zgodnie ze swoją kondycją i psychiczną, i fizyczną, będę się zastanawiał, kiedy zrobić lżejszy dzień, a kiedy cięższy. Z zeszłorocznego doświadczenia mogę powiedzieć, że byłem tak pozytywnie nakręcony, że z dnia na dzień robiłem więcej kilometrów. Nie ma się jednak, co nastawiać - zobaczymy, co przyniesie czas - opowiada.

Dlaczego zdecydował się akurat na legendarną drogę Route 66 w Stanach Zjednoczonych? Przebiega ona przez osiem stanów (Illinois, Missouri, Kansas, Oklahama, Teksas, Nowy Meksyk, Arizona, Kalifornia) i trzy strefy czasowe. Kiedyś była najlepsza, najszybsza, a obecnie nawet nie widnieje w rejestrze autostrad. Dla wielu jednak wciąż jest najsłynniejszą drogą w USA, i zarazem metaforą amerykańskiego snu o wolności. Miłośnicy podróży marzą o tym, aby przejechać choćby jej niewielki fragment i zobaczyć miejsca, w których czas zatrzymał się w latach 50. i 60. XX wieku. To właśnie ta trasa była inspiracją dla wielu twórców - filmy, czy seriale, w których się przewija można wymieniać niemal w nieskończoność.

- Dlaczego zdecydowałem się akurat na taką wyprawę? Ciężko powiedzieć - legenda tej drogi mnie po prostu urzekła - przyznaje Marcel.

W jaki sposób Marcel przygotowywał się do kolejnych zagraniżnych wojaży?

- Formę podtrzymuję z tamtego roku, nawet ją ulepszyłem. Mogę więc powiedzieć, że... jestem w życiowej formie i dlatego tak optymistycznie podchodzę do tego wyzwania.

Marcel jedzie - podobnie, jak za pierwszym razem - zupełnie sam i w ciemno. Nie rezerwuje wcześniej żadnych noclegów. Zamierza nocować głównie, albo na polach namiotowych, albo na łonie natury, albo u poznanych ludzi.

- Oczywiście mam pewne obawy, ale jadę z nastawieniem, że każdy ewentualny i pokonany problem mnie umocni - podkreśla.

Wyprawa będzie mocno budżetowa.

- Tnę koszty wszędzie tam, gdzie to możliwe. Na początek mam zaplanowane dwa noclegi w hotelu w Los Angeles, później jadę na żywioł. Głównie więc będę spał przede wszystkim w plenerze. Ostatnie noclegi zaplanowałem u cioci w Chicago. Jakiś ogólny zarys wyprawy mam oczywiście w głowie. Na 700 kilometrze mam restaurację prowadzoną przez Polaków - chciałbym do niej zajrzeć. A poza tym, ciężko cokolwiek z góry założyć - nie wiem, jak będą wyglądały dane miejscowości, nie wiem, jakich ludzi spotkam po drodze. Mam jednak nadzieję, że wszyscy będą tak samo przychylni, jak przed rokiem. Właściwie to nawet nie zakładam innego scenariusza - zdradza.

Marcel przyznaje, że nie zastanawia się nad tym, co mogłoby pójść nie tak i właściwie nie obawia się niczego.

- Na razie jestem podekscytowany i jestem zachwycony wizją takiej wyprawy. Będę w miejscach, które widzi się jedynie na filmach. To dla mnie coś niezwykłego. Przy takiej wyprawie liczy się nie tylko dobre przygotowanie fizyczne. Głowa tutaj ma ogromne znaczenie - trzeba być pozytywnie nastawionym - dodaje.

Marcel po raz kolejny zdecydował się na zorganizowanie wyprawy rowerowej, która będzie miała wymiar charytatywny.

- W zeszłym roku odzew był świetny. Przekonałem się, że ta akcja naprawdę ma sens. To, że mogę komuś pomóc w taki sposób, to jest naprawdę niezwykłe. Mam w sobie ogromną chęć pomocy innym. Nie miałem pomysłu, w jaki sposób mógłbym to zrobić inaczej. Sam nie byłbym w stanie przekazać takich środków, które udało się zebrać - przyznaje. - Za sprawą mojej wyprawy chcę zainspirować i zachęcić, jak najwięcej osób do przekazania choćby symbolicznej złotówki. Mam wrażenie, że wiele osób wstydzi się, jeśli przekaże złotówkę. A to przecież właśnie o to chodzi. Jeśli przekażę tę złotówkę i o całej akcji powiem kolejnej osobie, to może zrobić się spora suma. Im więcej nas będzie, tym więcej pieniędzy uda się zebrać. Nie chodzi o to, żeby kilka osób przekazało ogromne kwoty. Ważne, żeby mnóstwo osób zmotywowało się do choćby najmniejszej pomocy. W tym przypadku naprawdę każda złotówka ma ogromne znaczenie i wielką wartość. W ubiegłym roku przy okazji wyprawy do Rzymu zebrałem blisko 13 tysięcy, liczę na to, że w tym uda się zebrać znacznie więcej - zaapelował.

Zbiórka prowadzona jest za pośrednictwem serwisu https://zrzutka.pl/yc53ev I tym razem cały dochód zostanie przeznaczony na rzecz Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" i Stowarzyszenie Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej. Dzień przed rozpoczęciem podróży Marcel pojawił się w oddziale przy ulicy Kopernika i spotkał się z podopiecznymi częstochowskiego hospicjum.

- Bardzo się cieszymy, że Marcel jest ciągle z nami. Pomoc tego młodego człowieka dodaje nam skrzydeł - zauważa Anna Kaptacz, prezes Stowarzyszenia Opieki Paliatywnej Ziemi Częstochowskiej. - Podziwiamy siłę i moc, które Marcel w sobie ma i które przekazuje na tak ważny cel. Jest naszym orędownikiem - nie tylko w Europie, ale i jak się okazuje w Stanach Zjednoczonych - podsumowała.

Marcel po wyprawie ma zamiar ponownie spotkać się z podopiecznymi hospicjum i opowiedzieć o wrażeniach. A w głowie... powoli się już rodzi pomysł na kolejne tego typu akcje...

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zastrzeż PESEL - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera