Na koszykarzy trenera Zorana Sretenovicia spadł zimny prysznic. Dokładnie tydzień po zdobyciu bodaj najcenniejszego trofeum w historii klubu, czyli Pucharu Polski. A wydawało się niemożliwe, żeby zespół tak świetnie poukładany, który był w stanie ograć Asseco Prokom Gdynia w jego jaskini i po raz trzeci w sezonie odprawić z kwitkiem wicemistrza Polski Anwil Włocławek, wrócił ze stolicy na tarczy. Ekstraklasa bywa jednak nieprzewidywalna.
To była słodka zemsta Czarnych Koszul. Młodość - w rodzimym wydaniu - wzięła sprawy w swoje ręce. Marcin Nowakowski tym razem nie dał się przygasić Robertowi Skibniewskiemu, nieźle kierował grą zespołu w pierwszej połowie spotkania. W ważnych momentach nie bał się rzucać z dystansu Alan Czujkowski. Niemały wkład w końcowy sukces mieli również Kamil Łączyński i bardziej doświadczony Łukasz Wichniarz. Łącznie Polacy zdobyli dla gospodarzy 37 punktów.
Polonia miała dodatkową motywację. W trakcie meczu kontuzji doznał lider drużyny Harding Nana, partnerzy chcieli więc pokazać się z jak najlepszej strony, dowieść, że i bez niego są w stanie ograć silnego przeciwnika. Udało się.
- Muszę pogratulować Polonii zwycięstwa. Widać było u nich ogromne zaangażowanie, zostawili na parkiecie serce. W moim zespole tego brakowało - powiedział Zoran Sretenović.
Brązowi medaliści z łatwością sięgnęliby po dwa oczka, gdyby byli tak skuteczni jak w poprzednich spotkaniach ligowych w tym roku. W stolicy atak nie był mocną stroną naszego zespołu, zwłaszcza rzuty z dystansu. Przez długi czas zza łuku do kosza trafiał tylko najskuteczniejszy Brian Gilmore. Pozostali wielokrotnie próbowali, ale pudłowali. Drastyczny spadek (aż o 20 punktów mniej niż średnio w poprzednich czterech meczach) nie mógł się zakończyć inaczej. Mimo tego w trzeciej partii SKS był blisko dopadnięcia Polonii, zresztą podobnie jak w czwartej, ale brakowało stabilizacji. Przestoje w ofensywie doprowadziły do porażki.
- Poprzednie spotkania wygrywaliśmy skuteczną obroną i zespołowym atakiem, a tego tym razem zabrakło. Musimy znów mieć w sobie te emocje, dzięki którym zdobyliśmy Puchar i tak dobrze graliśmy w lidze - zakończył Serb.
To już siódma porażka Polpharmy w obecnym sezonie, ale pod wodzą Sretenovicia dopiero trzecia.
Polonia Warszawa - Polpharma Starogard Gdański 68:62 (19:16, 18:10, 17:21, 14:15)
Polonia: Nowakowski 15 (1), Czujkowski 11 (3), Hinson 10 (1), Palmer 10, Easley 7, Wichniarz 6 (2), Łączyński 5 (1), Nana 4, Kwiatkowski 0.
Polpharma: Gilmore 14 (3), Mirković 14, Archibeque 13, Skibniewski 8 (2), Cielebąk 7, Vaughn 4, Chanas 2, Metelski 0, Szpyrka 0, Dutkiewicz 0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?