Duma zmieszała się z wdzięcznością, bo suweren właśnie zrozumiał, że oto narodziła się nowa, świecka tradycja. Nowy, bojowy szlak... wykuwania nazwisk obecnie rządzących na pamiątkowych tablicach.
Miejscowość, w której żłobek otwierano z takimi honorami z udziałem kilku księży, biskupa i posłów PiS, to Czarne na Pomorzu. A rozsławił ją miejscowy burmistrz Piotr Zabrocki, który był na tyle skromny, że ustąpił trochę miejsca na tablicy ministrowi Macierewiczowi.
Otwarcie żłobka w Czarnem z Macierewiczem w tle [ZDJĘCIA, WIDEO, SONDA]
Kiedy wiadomość o tak zacnym „patronie” poszła w świat, znaleźli się jednak tacy, którzy niewdzięcznie podnieśli krzyk. Nie doceniając wagi takiej tablicy, piszą więc w internecie, że to powrót do PRL, że czysty bareizm, tylko Barei brak. Sugerują, że pycha kroczy przed upadkiem i pytają - a w ogóle dlaczego minister na tablicy i w dodatku ten?
No i tu nie wytrzymałam. Jak to dlaczego ten minister? A jaka jest ulubiona zabawka maluchów? Czy nie pluszowy miś? A kogo wspiera z całych sił pan minister? Czy nie misia... Misiewicza? Więc co tu jest jeszcze do rozumienia?
Ten pomysł z kuciem godny jest więc uwagi i powielania. Zwłaszcza że minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska zapowiedziała, iż w 2017 roku powstanie 12 tysięcy nowych miejsc w żłobkach. Szybko przeliczyłam w myślach, ile to będzie nowych obiektów, ile miejsc na tablice, na których można wykuwać kolejne nazwiska. Te rozmyślania przerwało jednak natrętne pytanie - tylko czy oni zdążą z produkcją tylu tablic?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?