Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister uchylił decyzję konserwatora ws. zajezdni w Gdańsku Oliwie [ZDJĘCIA]

Marek Adamkowicz
Sprawa niszczejącej od lat zabytkowej zajezdni tramwajów konnych w Oliwie dotarła do Warszawy. Wciąż jednak nie można mówić o pomyślnym obrocie sprawy. Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego, uchylił decyzję pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków dotyczącą zabezpieczenia obiektu i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Wiadomo już, że konserwator po raz kolejny wyda decyzję nakazującą wykonanie robót zabezpieczających.

- Decyzja ministra absolutnie nie zwalnia właściciela zajezdni od odpowiedzialności i należytego dbania o zabytek - informuje Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Przypomnę, że już wcześniej nie wywiązywał się on ze swoich obowiązków, których zresztą miał świadomość. Nie zmienia to faktu, że będziemy egzekwować to, co należy do powinności właściciela.

Atrakcyjnie położona nieruchomość, u zbiegu ulic Grunwaldzkiej i Pomorskiej, należy do spółki Easy.pl. Jej współwłaścicielem jest Krzysztof Mielewczyk, prywatnie mąż poseł Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk.

Wszystko na temat: ZABYTKOWEJ ZAJEZDNI W OLIWIE

- Decyzja ministra potwierdza niekompetencję konserwatora - twierdzi Krzysztof Mielewczyk. - Konserwator powinien ponieść za to konsekwencje, ale w naszym kraju nie jest przyjęte, żeby urzędników pociągano do odpowiedzialności za błędne decyzje.
Jeszcze kilka miesięcy temu Krzysztof Mielewczyk zapowiadał inwestowanie na tym terenie. Teraz pomysł jest nieaktualny. Powodem ma być niemożność uzyskania bankowego finansowania przedsięwzięcia na korzystnych warunkach.

- Bardzo poważnie rozważam sprzedaż całego majątku i wyjazd za granicę - przyznaje Mielewczyk. - Obecnie nie ma w Polsce klimatu sprzyjającego prowadzeniu działalności gospodarczej. Państwo rzuca przedsiębiorcom kłody pod nogi.

Wobec deklaracji Krzysztofa Mielewczyka o wycofaniu się z interesów przyszłość zajezdni nie wygląda różowo. Zabytkowy kompleks coraz bardziej zamienia się w ruinę, którą systematycznie trawią pożary. Szczególne zniszczenia żywioł poczynił we wrześniu 2011 roku, kiedy się spalił dach zajezdni. Postępowanie w tej sprawie wszczęła prokuratura. Śledczy ustalili, że ktoś wzniecił w zabytkowym budynku pożar, używając łatwopalnej cieczy. Znaleziono też trzy niezależne źródła ognia. Wszystko wskazywało więc na podpalenie, niemniej sprawa została umorzona.

Do kolejnego pożaru doszło kilka tygodni temu, w marcu. Tym razem ogień udało się szybko opanować. Postępująca dewastacja zabytku od lat bulwersuje nie tylko mieszkańców Gdańska. Trudno bowiem zrozumieć, jak to możliwe, że na oczach wszystkich znika unikatowy kompleks.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki