Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mija pół wieku od śmierci Jerzego Tonowicza, ukrytej ofiary Grudnia 70. Syn szuka świadków zdarzenia, które spowodowało jego śmierć

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Robotnicy pod stocznią. 15 grudnia 1970 r. w Gdańsku.
Robotnicy pod stocznią. 15 grudnia 1970 r. w Gdańsku. Archiwum IPN
Jerzy Tonowicz jest, wg wielu wskazówek, jedną z ukrytych gdańskich ofiar Grudnia 70. Po 50 latach, jego syn Krzysztof szuka świadków wydarzenia, które mogło przyczynić się do jego śmierci.

Chciałbym odnaleźć świadków pobicia mojego taty w grudniu 1970 r. - mówi Krzysztof Tonowicz z Gdańska. Jego ojciec, Jerzy, pracownik ówczesnej Stoczni im. Lenina, zmarł w styczniu 1971 r. w wieku 23 lat, w szpitalu. Oficjalną przyczyną śmierci było "zapalenie mózgu". Wiele jednak wskazuje na to, że Jerzy Tonowicz jest ukrytą ofiarą Grudnia 70, a obrażenia, które spowodowały jego śmierć, powstały po ciosie milicyjną pałką.

- Mama nie chciała za wiele o okolicznościach śmierci ojca opowiadać. Zmarła w lutym ubiegłego roku. Próbowałem z nią o tej sprawie rozmawiać. Niestety, nie udało mi się niczego dowiedzieć. Za wiele nie wie też siostra ojca. Osoby, które widziały okoliczności pobicia mojego taty mogłyby rzucić światło na tę historię. Wiem, że tata miał w stoczni znajomych, prawdopodobnie grupę kolegów, młodych mężczyzn, widać m.in. na fotografiach z pogrzebu. Niestety, nie znam żadnych nazwisk. Może jeszcze ktoś z nich żyje. Stąd mój apel - mówi Krzysztof Tonowicz.

Sprawie Jerzego Tonowicza fragment rozdziału pt. "Czy lista zabitych jest kompletna?" w książce "Pogrzebani nocą" poświęcił historyk gdańskiego oddziału IPN Robert Chrzanowski.

"15 grudnia po południu (Jerzy Tonowicz) postanowił udać się do żony, aby zobaczyć, jak czuje się ich chore dziecko" (państwo Tonowiczowie mieszkali wówczas osobno - red.) - czytamy w "Pogrzebanych nocą". Żalił się wówczas, że strasznie bolą go głowa i noga, po tym jak w okolicy stoczni otrzymał cios pałką od milicjanta i został trafiony kamieniem w nogę. Ból głowy narastał. 14 stycznia trafił do lekarza, dostał zwolnienie. W kolejnych dniach było coraz gorzej, rodzina wzywała pogotowie, w końcu Jerzy Tonowicz trafił do szpitala. 15 stycznia nad ranem, miesiąc po feralnym ciosie, trafił do szpitala. Dzień później zmarł, z rozpoznaniem "zapalenia mózgu".

15 grudnia 1970 r. w obiektywie Jerzego Sadurskiego

Przez 40 lat nie pokazywał swoich zdjęć z Grudnia 70. Sfotog...

Przypomnijmy, 15 grudnia 1970 r. od samego rana w centrum Gdańska trwały regularne walki uliczne między robotnikami (m.in. stoczniowcami) a siłami milicji i wojska. Demonstranci protestowali przeciwko podwyżkom żywności. Tego dnia na ulicach Gdańska zginęło wg oficjalnych danych 7 osób, 6 protestujących oraz jeden milicjant.

Dodajmy też, że w sprawie śmierci Jerzego Tonowicza prowadzone było śledztwo w latach 70 XX w., dwukrotnie zresztą umarzane.

"Czy cios (zadany przez funkcjonariusza MO - red.) był na tyle silny, że spowodował uraz czaszki, który nieleczony doprowadził do stanu zapalnego, a w konsekwencji do śmierci?" - zastanawiał się w "Pogrzebanych nocą" Robert Chrzanowski.
Autorzy tej książki opisali jeszcze inne, nadal nierozstrzygnięte w definitywny sposób sprawy (m.in. śmierć Mariana Helle 15 grudnia 1970 r. w Gdańsku, śmierć Czesława Krzaneckiego pod koniec stycznia 1971 w Gdańsku, śmierć 29 maja 1971 roku w Gdyni Emiliana Bilińskiego), mające pewne tło Grudnia 70.

- Oczywiście pewnym jest, że część osób poszkodowanych w grudniu jak Emilian Biliński czy Jerzy Tonowicz, a zapewne i kilka, kilkanaście, a może i kilkadziesiąt osób (?) mogło w wyniku ran, poszkodowania w grudniu 1970 roku umrzeć wiele tygodni, czy miesięcy później. To jednak bardzo skomplikowana do zbadania kwestia - podkreślał w niedawnej rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" prof. Mirosław Golon, dyrektor Oddziału IPN w Gdańsku.

Krzysztof Tonowicz nie pamięta swojego ojca - urodził się 30 kwietnia 1970 r.

- Minęło już 50 lat. Wiele lat o Grudniu 70 nie mówiono. Dziś trudno trafić do kogokolwiek, kto byłby świadkiem pobicia mojego ojca. Cała ta sprawa gdzieś mi ucieka - mówi Krzysztof Tonowicz.

Kontaktować z Krzysztofem Tonowiczem można się za pośrednictwem poczty mailowej: [email protected].

Kliknij i zobacz interaktywny reportaż!

Grudniowe kule za chleb i wolność. REPORTAŻ INTERAKTYWNY
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki