Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między sacrum a profanum. Felieton Wojciecha Wężyka

Wojciech Wężyk
Felieton, który trzeba przygotować na Wielki Piątek, to dla mnie wyzwanie. Wszak dzień, w którym najlepiej wybrzmiewa cisza, przerywana co najwyżej szeptem modlitwy, budzi raczej potrzebę milczenia, niż dzielenia się opiniami. Wszystkie tematy, sprawiające wrażenie ważnych i aktualnych, obserwowane w perspektywie Pasji, nagle stają się mało istotne. A może wręcz nachalne i niepotrzebne. Udany zwrot językowy, trafny bon mot, celna obserwacja – wszystko to, co stanowi o dobrym tekście, w zestawieniu z prostymi zdaniami Ewangelii, staje się zwyczajnie niestrawną kokieterią.

Ale jednocześnie trzeba przecież wstać rano, wziąć się do roboty, załatwić sprawy domowe. Zrealizować zobowiązanie. To konkretne, tu w momencie, w którym przyszło mi żyć. Zrealizować je pracowicie i uczciwie, czekając na wieczorne Misterium. To pomieszanie sacrum i profanum, które towarzyszy mi w każdy Wielki Piątek – normalny po ludzku, pełen przyziemnych obowiązków dzień, wyostrzony nagle w soczewce nieskończonego poświęcenia i miłosierdzia Pana Jezusa, nie może pozostawiać obojętnym.

ZOBACZ TEŻ: Ekstremalna Droga Krzyżowa w Sierakowicach 2023. Bp Arkadiusz wyruszył w drogę razem z pielgrzymami

Cisza przyciąga niemal fizycznie, domagając się adoracji Krzyża. A świat krzyczy o swoje.

Mam takie wspomnienie z dzieciństwa. Zwykłe peerelowskie mieszkanie, z dużym pokojem, gdzie zamiast stołu jest tzw. ława. I na niej mama kładzie w Wielki Piątek biały obrus i stary, drewniany krzyż. I o godzinie 15.00 wchodzimy tam pojedynczo, żeby się pomodlić. Tego dnia nie wolno włączać telewizora ani radio. No i oczywiście obowiązuje nas ścisły post.
O czym wtedy myślę? Pewnie o sałatce jarzynowej, która mozolnie wypełnia wielki garnek za kuchenną ścianą. A może, że będzie kilka dni wolnych od szkoły, a na polu (rzecz dzieje się w Krakowie, więc nie „na dworze”), jest coraz cieplej i można wyciągnąć rower. Cóż, kontemplacja nie jest czymś przyrodzonym kilkuletniemu chłopcu.

Nie mam do niego żalu. Zastanawiam się raczej, czy potrafił on uchować i przenieść ten matczyny dar prostej pobożności w dorosłość? Różnie z tym bywało, a może i będzie jeszcze bywać różnie. A jednak bez względu na etapy życia, prędzej czy później, zawsze wraca tęsknotą za modlitwą i ciszą. I obraz tego krzyża z dużego pokoju.

Może to dzięki tamtym chwilom, kilkadziesiąt lat później idę sopockimi ulicami w Drodze Krzyżowej. Nie wiem, czy jest ona rzeczywiście aż tak wyjątkowa, jak mi się wydaje. Może to złudzenie, ale na mój coraz starszy nos, jest taki jeden moment, którego nie uświadczy się nigdzie indziej. To chwila, kiedy procesja wkracza na gwarną i pełną knajpek ulicę Bohaterów Monte Cassino. Niczym strumień, wpływający nagle w zarośnięty staw, zaburzający jego powierzchnię, mącący stojącą od dawna wodę. Lubię ten moment traktować jako wehikuł czasu. Sopot to Jerozolima. Monciak to Via Dolorosa. Wszystko jest dosłowne. On, dźwigający krzyż na przedzie zgromadzenia. I ci, którzy obojętnie spoglądają na to, co się właśnie wydarza. Ktoś się głośno śmieje. Inny odwraca głowę, jakby zawstydzony, że przyszło mu podążać w przeciwnym do procesji kierunku. Migają pojedyncze flesze turystów. Zadziwionych publiczną religijnością Polaków. Idziemy i my: celnicy, poganie, faryzeusze – pewnie znajdzie się tutaj i paru sprawiedliwych. Mel Gibson nie nakręciłby lepszych scen.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wokół Człuchowa przeszła Ekstremalna Droga Krzyżowa. Hasło tegorocznego wydarzenia brzmiało "Idę, bo szukam nadziei". [ZDJĘCIA]

Przyjaciel proponował mi ostatnio udział w tzw. „ekstremalnej” Drodze Krzyżowej w Wejherowie. Polega ona na tym, że wędruje się całą noc. Kilkadziesiąt kilometrów przez ciemny las. Podobno dochodzi się do celu wykończonym fizycznie, ale za to spełnionym duchowo. Wierzę i dlatego odmówiłem. Pewnie ze strachu przed takim wysiłkiem. I z niechęci do komplikowania spraw, które są bardzo proste. Ale każdy musi szukać po swojemu.

Bez smutku Wielkiego Piątku, nie ma radości Wielkiej Niedzieli – najważniejszego z chrześcijańskich Świąt. I właśnie tej pełni odczuwania wszystkiego, z czym przychodzi się nam mierzyć tu na ziemi, życzę Państwu z całego serca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki