Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Niedbalski: W drużynie Trefla Sopot nie muszę zmieniać wiele

Paweł Durkiewicz
Mariusz Niedbalski
Mariusz Niedbalski Przemek Świderski
Rozmowa z Mariuszem Niedbalskim, trenerem koszykarzy Trefla Sopot.

- Pierwsza połowa meczu z Jeziorem Tarnobrzeg wskazywała, że trwająca od zeszłego sezonu klątwa Hali 100-lecia może po raz kolejny dotknąć koszykarzy Trefla. Czy w przerwie nie bał się pan, że stracicie punkty?

- Cóż, może obawiałem się takiego scenariusza, natomiast klucz do tego zwycięstwa w tym meczu był jeden - dogrywanie piłek pod kosz. W przerwie musieliśmy po prostu pewne rzeczy inaczej poukładać sobie w głowie. Drużyna z Tarnobrzega gra wąską rotacją, na dodatek większość ich zawodników miała po pierwszej połowie 2 lub 3 faule. Założenie na drugie 20 minut było takie, żeby podawać piłki do Filipa Dylewicza, Sime Spralji, czy nawet Marcina Stefańskiego i "wykończyć" tym sposobem wysokich graczy rywala. Zaczęliśmy zdobywać punkty spod kosza, Jezioro musiało inaczej zareagować w obronie, przez co otworzył się Przemysław Zamojski i inni nasi zawodnicy.

- Skąd biorą się powracające jak bumerang problemy Trefla ze skutecznością w hali przy ul. Goyki? Przecież koszykarze najczęściej trenują właśnie na tym obiekcie.
- (śmiech) Nie lubię szukać usprawiedliwień takich rzeczy. Ergo Arena jest tak pięknym obiektem, że wyzwala w graczach mobilizację i w momencie gdy po 3 dniach treningów w hali 100-lecia, tuż przed meczem przenosimy się do dużo większego obiektu, to idzie za tym jakaś atmosfera niecodzienności. Być może zawodnicy grając w mniejszej hali podświadomie czują się jak podczas jednostki treningowej, a nie meczu o stawkę... Powiem szczerze - nie wiem, skąd to wynika, a te moje przypuszczenia mogą brzmieć głupio. Po prostu nie ma chyba na to racjonalnego wytłumaczenia.

- Dla pana był to już czwarty mecz w roli pierwszego trenera. Przyzwyczaił się pan już do nowej roli?

- Nie pracowałem jeszcze w roli pierwszego szkoleniowca na tym poziomie, ale przez większość swojej dotychczasowej kariery byłem pierwszym trenerem, w pierwszej i drugiej lidze, czy też w reprezentacji Polski U20. Mogę więc powiedzieć, że taka funkcja nie jest dla mnie obca. Oczywiście przyzwyczajam się do tego, że codziennie towarzyszy mi duży stres, z którym trzeba sobie radzić.

- Wsparciem dla pana będzie nowy asystent, Krzysztof Szablowski, który poprzedni sezon kończył w roli pierwszego trenera Anwilu.

- Znam Krzyśka doskonale i sam bardzo zabiegałem o to, by podjął u nas pracę. Ma duże doświadczenie, pracował kilka lat na poziomie ekstraklasy, zarówno jako asystent różnych zagranicznych trenerów, a także pierwszy szkoleniowiec. Bardzo cieszę się na naszą współpracę, po treningach na pewno będziemy wymieniać swoje doświadczenia. Z korzyścią dla Trefla Sopot.

- Gdy stało się jasne, że przejmie pan zespół po Żanie Tabaku, co postanowił pan zmienić w grze drużyny?

- Nie trzeba wprowadzać wiele zmian. Pamiętajmy, że objąłem drugi zespół PLK, a nie drużynę środka czy z dołu tabeli. To czołowy polski zespół. Oczywiście każdy trener ma swoją filozofię - Żan Tabak miał bardzo dobrą, z którą ja się zresztą zgadzam w bardzo wielu aspektach. Żeby czuć większy komfort pracy, sukcesywnie wprowadzam jednak jakieś drobne modyfikacje, np. Przemek Zamojski gra więcej z piłką, a Sime Spralja operuje bliżej kosza. Myślę, że w najbliższym czasie można się spodziewać z naszej strony również kilku nowych opcji na defensywę kombinacyjną.

- W ważnych momentach stawia pan na trochę inny zestaw graczy. W kluczowych fragmentach meczów z Donieckiem i Jeziorem zamiast Franka Turnera widzieliśmy Lorinzę Harringtona.

- Frank jest młodym zawodnikiem i ostatnio miewa słabsze fragmenty. Ja na pewno nie przywiązuję się do nazwisk. Gdy rozgrywał Harrington, gra wyglądała lepiej. W meczu z Tarnobrzegiem po jego wejściu rozgrywający gości Christopher Long miał mniej przestrzeni do grania.

- Jakie będą atuty pańskiej drużyny w walce o mistrzostwo Polski?
- Zespół jest zbudowany tak, że mamy najlepszych polskich koszykarzy w lidze, są też dobrzy obcokrajowcy. Personalnie wyglądamy więc dobrze. Chciałbym, żeby naszą siłą była defensywa - tak jak w drugich połowach meczów z Jeziorem i Donieckiem. Gdy zbudowany za wielkie pieniądze zespół mistrza Ukrainy nie przekracza w ciągu 20 minut bariery 25 punktów, można mówić o naprawdę dobrej obronie z naszej strony. Oczywiście wolałbym, żebyśmy taką grę prezentowali przez pełne 40 minut, a nie tylko fragmentami.

- We wtorek czeka was mecz z gatunku Mission Impossible, zagracie na wyjeździe z Galatasarayem Stambuł. Na co można liczyć w takim spotkaniu?

- Nasi rywale są z wyższej półki, ale nie mogę powiedzieć zawodnikom, że jedziemy na wycieczkę do Stambułu. Będziemy grać w poważną koszykówkę i walczyć o wygraną.

- Pańscy koszykarze nie przestraszą się rywali, tak jak w początkowych minutach pierwszego meczu?

- Nie mają prawa.

Trefl gra z Galatasaray

Koszykarzy Trefla czeka we wtorek najbardziej wymagające zadanie w całym sezonie. Ich rywalem będzie dysponujący piekielnie silnym składem Galatasaray, a mecz odbędzie się w słynącej z gorącej atmosfery stambulskiej hali Abdi Ipekci. W tureckiej drużynie niemal każdy zawodnik to gwiazda europejskiej koszykówki, dlatego nikt o zdrowych zmysłach nie wymaga od sopocian wygranej. Już w pierwszym spotkaniu w Ergo Arenie gracze Galatasarayu bezlitośnie pokazali naszemu zespołowi miejsce w szeregu, wygrywając 94:65. Można jednak mieć nadzieję, że mając w pamięci łatwą przeprawę w tamtym starciu, gospodarze nie przystąpią we wtorek do gry należycie skoncentrowani. Właśnie to wydaje się jedyną szansą Trefla na nawiązanie w wyrównanej walki. Początek meczu o godz. 19.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki