Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Szulc: Ucieczkę dziecka z domu należy traktować jak objaw choroby w rodzinie

rozm. Dorota Abramowicz
dr Marcin Szulc
dr Marcin Szulc
Rozmowa Doroty Abramowicz z dr. Marcinem Szulcem z Zakładu Psychologii Osobowości i Psychologii Sądowej UG.

Większość przypadków zaginięć nastolatków tłumaczy się ich ucieczką z domów. Zwłaszcza, gdy już wcześniej młody człowiek znikał na kilka dni...
Czasem zdarzało się, że policja w takim przypadku rezygnowała z poszukiwań dziecka, a potem okazywało się, że było to porwanie. Zawsze powinniśmy zatem bardzo poważnie podchodzić do zaginięcia dziecka, także wtedy, gdy doszło do niego wskutek ucieczki.

Dlaczego młodzi ludzie uciekają z domów?
Powodów może być wiele - chęć poznania świata, zaburzenia psychiczne, deficyt intelektualny, problemy w domu, w szkole, w środowisku rówieśniczym. Zdarzają się u tzw. dzieci ulicy, które wychowują się bez rodziców, którzy sami mają ze sobą problem.

Czy można zawsze winić rodziców?
Czasem jest to przejaw buntu nastolatka. Ucieczki należą do działań ryzykownych, które pojawiają się - czy to się nam podoba, czy też nie - w okresie dorastania. Wtedy przeważają emocje, więc czasem pod ich wpływem podejmuje się impulsywną decyzję. Bywa jednak, że ucieczki są planowane. Najczęściej jest to związane z wystąpieniem jakiejś dysfunkcji w rodzinie, alkoholizmu albo "twardej ręki", czyli braku dialogu. Wynikają z poczucia krzywdy albo lęku przed reakcją rodziców, np. na oceny w szkole. Stąd większość ucieczek zdarza się jednak latem, kiedy łatwiej przetrwać. W większości przypadków należy traktować ucieczkę jako objaw choroby w rodzinie.

Czy są jakieś sygnały, które pozwalają przewidzieć, że młody człowiek zniknie z domu?
Najważniejsze jest słuchanie tego, co mówi do nas dziecko. W ośmiu na dziesięć przypadków sygnalizuje ono chęć opuszczenia domu. Nie można lekceważyć, gdy mówi (lub krzyczy), że czuje się niepotrzebne, że ucieknie, że ma dosyć rodziców. Często zauważam, że my, dorośli, w ogóle nie zwracamy uwagi na to, co mówią do nas dzieci. Pytania: gdzie jest moje dziecko, co w tej chwili robi, czy nie jestem mu potrzebny - powinny nam stale towarzyszyć.

Rodzicom towarzyszy za to złudna wiara, że dziecko z telefonem komórkowym w kieszeni jest "na smyczy". Mamy z nim kontakt, kontrolujemy. W pewnym momencie telefon może jednak zamilknąć.
Nawet jeśli telefon nie milczy, rodzic i tak nie wie, gdzie jest jego dziecko. Bo to, co mówi, nie zawsze musi być zgodne z prawdą. Nie fetyszyzujmy gadżetów, nie zachwycajmy się dziesiątkami znajomych na portalach społecznościowych, bo to nic naprawdę nie znaczy. Najważniejszy jest bezpośredni kontakt z drugą osobą.

Jest Pan surowy dla rodziców.
Pracując jako psycholog w szkołach, rozmawiałem z młodymi ludźmi. Spotykałem osoby pochodzące z rodzin z problemami, które są bardzo bystre, inteligentne, formułujące dojrzałe refleksje jak na swój wiek. Ich rodzice mogliby być dumni, gdyby chcieli je poznać. Warto rozmawiać ze swoim dzieckiem, znać jego poglądy, szanować je, uwzględniać jego potrzeby i zdanie, chodzi o to, by pomóc mu stać się mądrym dorosłym. Zanim rodzic zażąda średniej 5,0, warto, żeby sam wsadził nos we własne świadectwo... Kiedyś rozmawiałem z ojcem ucznia, który miał pretensje, że jego dzieckiem interesuje się psycholog. Spytałem go, czy wie, dlaczego dziewczyna zostawiła jego syna? Dlaczego jego syn pokłócił się z kolegami? Patrzył na mnie ze zdziwieniem - były to dla niego zupełnie nieznane informacje. Często nic nie wiemy o naszych dzieciach. Mówię studentom, że ich rodzice żyją w takim "świecie matrixa". Wiedzą o swoich dzieciach to, co ich dzieci chcą, żeby wiedzieli. Czasem jednak ten świat pęka, gdy nastolatek przychodzi pijany z imprezy albo w domu zjawia się policja...

Jak więc rozmawiać z dzieckiem, które zostaje odstawione przez policję do domu?
Sytuacja kryzysowa może sprzyjać ujawnieniu autentycznych uczuć członków rodziny. Nawet jeśli nie zgadzamy się z tym, co mówi zdenerwowany nastolatek, powinniśmy odpowiedzieć: "nie podzielam twojego zdania, ale masz prawo tak myśleć". Nie należy jęczeć: "tyle razy ci mówiłam", "wykończysz mnie", "ktoś ci mógł krzywdę zrobić, pomyślałeś o tym", "skończysz w więzieniu", "wstydu się najadłam przez ciebie". To do niczego nie prowadzi.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki