Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Makowski: Zamach może zdarzyć się także w Polsce

Tomasz Modzelewski
Tomasz Modzelewski
- Walka z terroryzmem nie daje pewności, że powstrzyma się zamachy - mówi Aleksander Makowski
- Walka z terroryzmem nie daje pewności, że powstrzyma się zamachy - mówi Aleksander Makowski Archiwum DB
Z Aleksandrem Makowskim, byłym oficerem wywiadu, rozmawia Tomasz Modzelewski.

Ocenę sytuacji zacznijmy od Polski. Przed nami są przyszłoroczne Światowe Dni Młodzieży. Realne jest, że coś się wówczas wydarzy?

Oczywiście. Polska jest przecież członkiem NATO, Unii Europejskiej i brała udział w inwazji na Irak, także państwo jest na potencjalnym celowniku fundamentalistów islamskich, a takie zgromadzenie jak dni młodzieży to wymarzona sytuacja, ponieważ będą one obserwowane przez cały świat. Poza tym byłoby to uderzenie w przywódcę religii, która stoi w opozycji do islamu.

Na granicy dalszej ekspansji islamu w Europie?

Po zamachach w Paryżu. Wyższa gotowość na lotnisku w Gdańsku

Patrzmy na to jak na kolejną odsłonę wojny pomiędzy islamem a chrześcijaństwem, która trwa od tysiąca lat. Dla islamistów to kolejna odsłona tej samej wojny.

W sobotę prezydent Duda powiedział, że „nie ma niebezpieczeństwa dla Polski”, a wtórowała mu premier Kopacz. Na ile takie stwierdzenia są prawdziwe, a na ile to słowa, które musiały paść, żeby nie spowodować paniki?

Żaden prezydent ani premier nie bardzo mógłby powiedzieć cokolwiek innego. Trzeba to traktować jako element PR, ale też jako wiedzę, którą na ten moment posiadają przywódcy. Dzisiaj rano sytuacja wygląda tak, a za dwie godziny może być zupełnie inaczej. Prezydent Francji godzinę przed zamachami mógłby powiedzieć, że zagrożenia nie ma.

Tylko jeśli prezydent Francji powiedziałby coś takiego wczoraj, tydzień czy miesiąc temu, a więc niespełna rok po innym zamachu w tym kraju, to powstaje pytanie o zakres możliwości służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Czy to nie czas na zwiększenie ich uprawnień, żeby sprostać wyzwaniom?

Walka z terroryzmem jest bardzo skomplikowana i nie ma 100-procentowej pewności, że powstrzyma się zamachy. Amerykanie po 11 września całkiem dobrze sobie radzą, poza tym od bezpośrednich zagrożeń dzieli ich ogromna fosa w postaci oceanu. To samo dotyczy Wielkiej Brytanii, która jest wyspą. A Francja stała się ulubionym celem fundamentalistów islamskich m.in. dlatego, że jest tam ogromna społeczność muzułmańska. Tylko że tych ośmiu terrorystów mogło równie dobrze dostać zadanie wykonania ataku np. w Polsce czy na Węgrzech.

A więc trzeba się liczyć w przyszłości ze zwiększonym zagrożeniem każdego europejskiego kraju, po prostu.

Zasada jest taka, że najskuteczniej walczy się przeciw terroryzmowi na terenie wroga. Do tego potrzebne są służby wywiadowcze, które zinfiltrują Państwo Islamskie. To nie jest tak, że jedne kraje są ulubionym celem, a drugie już nie. Jeśli do decydentów przyjdzie grupa ludzi i powie, że są w stanie przeprowadzić zamach terrorystyczny w Polsce, uzasadni to w wiarygodny sposób, to dostanie pieniądze i wsparcie logistyczne. Atak w Paryżu w mojej ocenie kosztował maksymalnie 200-400 tysięcy dolarów, a może i mniej, włącznie z wypłatami dla rodzin terrorystów samobójców. PI stać na przeprowadzenie takiej akcji.

Pozostaje więc klasyczna interwencja lądowa, tylko tu pojawia się pytanie: czyich wojsk? Czy to mogą być siły inne niż z krajów arabskich?

Państwa Islamskiego, podobnie jak talibów, nie da się pokonać żadnymi nalotami. Musi być wsparcie lotnicze, ale muszą być również wojska lądowe albo jednego z ościennych krajów arabskich, w tym oczywiście bojowników kurdyjskich przy wsparciu sił specjalnych amerykańskich, francuskich, a może i polskich, które będą bardzo precyzyjnie naprowadzać lotnictwo sprzymierzone na cele wroga.

Tylko że jednocześnie ostatnie kilkadziesiąt lat pokazuje, iż wejście w obcy „świat”, obcą kulturę bez długoterminowego rozegrania takiego przedsięwzięcia pod kątem geostrategicznym, gier decyzyjnych, nie daje rezultatów...

Racja, operacja przeciw Państwu Islamskiemu będzie miała sens po stworzeniu bardzo konkretnego sojuszu państw zachodnich i Rosji, bez której nie da się tego przeprowadzić, oraz Iranu i Arabii Saudyjskiej. Przypomnę, że rebelia, która zaczęła się cztery lata temu w Syrii, była operacją wywiadu... Na to nakłada się konflikt wewnątrz samego islamu, ale jeżeli będzie wola wielkich mocarstw i determinacja, która jest, skoro wszyscy czują zagrożenie fundamentalnym islamem, to da się to zrobić.

Rozmawiał Tomasz Modzelewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki