Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Kąkolewska, prezes fundacji „Artystyczna Podróż Hestii”. Biznes powinien inwestować w sztukę. Dlaczego? [rozmowa]

Wiktor Sienkiewicz
Magdalena Kąkolewska, prezes fundacji „Artystyczna Podróż Hestii”
Magdalena Kąkolewska, prezes fundacji „Artystyczna Podróż Hestii” Piotr Litwic/mat. prasowe
Czy sztuka ma uzasadnienie w świecie biznesu? W teorii to nieoczywiste połączenie, ale okazuje się, że oba te światy nie tylko mogą współpracować, ale też sobie pomagać. O art brandingu, który w Polsce wciąż jeszcze raczkuje, rozmawiamy z Magdaleną Kąkolewską, prezes fundacji „Artystyczna Podróż Hestii”.

O której zwykle wstajesz?
Najpóźniej o 8:00. Zwykle bliżej 5:30.

A zdajesz sobie sprawę, że artyści - przynajmniej stereotypowo - śpią do południa? Nie gryzie ci się to?
Stereotypowo (uśmiech). Brak konieczności zawsze trochę gryzie. W pracy koncepcyjnej najbardziej przeszkadzają mi szumiące mózgi. Jeśli mam coś wymyślić, robię to nad ranem. Dlatego tak wcześnie wstaję.

Skoro o gryzieniu mowa. Łączysz świat sztuki z biznesem. Chyba trudno o bardziej „gryzące się” połączenie.
Ja widzę to inaczej. Na jakiejś płaszczyźnie oba te światy są bardzo podobne. Liderzy - bez znaczenia, czy to król, premier czy prezes - mają dokładnie takie same cechy, co ludzie sztuki. Każdy lider jest artystą w sensie dosłownym. Konsekwencja, intencja, wytrwałość - to niezbędne elementy, które pomagają osiągnąć sukces, zarówno menedżerom, jak i artystom.

Jak to? To artysta nie jest lekkoduchem oderwanym od surowo logicznego świata biznesu?
To stereotyp. Nie wiem, skąd to się bierze, chyba z filmów o belle epoque. Wielu osobom wydaje się, że jak artysta śpi do 12, to nic nie robi. W rzeczywistości to tak nie działa.

Zajmujesz się art brandingiem już od kilku lat. Gdybyś dziś - z aktualną wiedzą - stanęła przed prezesem dużej firmy, miałabyś argumenty, żeby zachęcić go do przeznaczenia pieniędzy na sztukę?
Sztuka łączy ludzi, daje przyjemność i ma zawsze dobre odpowiedzi. Jeśli chcesz zbudować zespół, to wykonaj z nim jakąś pracę artystyczną. Zobaczysz, kto jest odważny, kto innowacyjny, a kto chętnie pomoże koleżance. Stojąc przed obrazem, możesz wiele przeżyć, dużo dostrzec i sformułować bardzo różne wnioski i opinie. I wszystkie będą dobre, bo będą prawdziwe. Dlaczego? Bo są twoje. Dialog w sztuce jest bezpieczny o tyle, o ile pozwolimy sobie na akceptację różnorodności stanowisk. Wtedy możemy budować między sobą zaufanie i rozmawiać ze sobą, bez stresu formułując myśli. To zbliża ludzi. Nasze obserwacje i poglądy możemy wyrażać za pomocą metafory wizualnej. To pole wciąż bardzo niewykorzystane przez biznes. Próbowano już wielu sposobów budowania zespołów, ulepszania wewnętrznej komunikacji i tworzenia angażującego środowiska pracy, ale wydaje mi się, że potencjał sztuki i działań twórczych nadal jest prawie niezauważany w innych obszarach niż inwestycyjny i wizerunkowy.

W takim razie dlaczego biznes tak rzadko z niej korzysta?
Raczej nie dlatego, że ją odrzuca. Prawdopodobnie po prostu za mało ją zna. Bliższe biznesowi są skojarzenia z interwencjami artystycznymi w obszarze działań teatralnych. Między teatrem i organizacją biznesową łatwiej znaleźć podobieństwa. Wydaje mi się, że choć trudniej jest przyjąć podobieństwo przywódcy do artysty wizualnego, to jest to niezmiernie ciekawy obszar analogii.

Ale brak znajomości świata sztuki nie jest domeną tylko wielkich przedsiębiorstw. Istnieje przecież gigantyczna grupa ludzi, którzy na co dzień, podobnie jak firmy, też nie lgną do sztuki.
Pierwszą przeszkodą jest obawa przed śmiesznością. Taką początkową przeprawą najczęściej jest plastyka w szkołach. Zaczynamy malować i stwierdzamy, że nie potrafimy, bo stworzony przez nas kot nie wygląda jak kot. Tak zostaliśmy wychowani, odbieramy sztukę na zasadzie naśladownictwa. I co najgorsze liczy się rezultat, a nie proces. Po drugie, bardzo niewiele wiemy o sztuce - w większości przypadków takiego przedmiotu nie ma nawet w szkole. Jednak podskórnie czujemy, że „wypada” wiedzieć. Więc na wszelki wypadek unikamy sytuacji, w których istnieje ryzyko „wywołania do tablicy”. Efekt? Nie wiemy i nie próbujemy wiedzieć. Kiedyś zdarzyło mi się wejść do kilku warszawskich przedszkoli jednego dnia. W każdym na ścianach wisiały prace plastyczne dzieci. Był to dzień sowy. Sowy w każdym przedszkolu! Wszystkie identyczne. Kserokopie z podręcznika pomalowane obowiązkowo na brązowo. Dlaczego? Gdzie w tym magia wyobraźni?

W takim razie czego spodziewasz się w najbliższych latach? Widzisz szansę na zmianę podejścia?
Jest bardzo wiele ciekawych inicjatyw edukacyjnych, zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Pozasystemowych. Myślę, że w edukacji publicznej nie możemy się spodziewać szybkiej poprawy. Wokół „Artystycznej Podróży Hestii” jest spora grupa ludzi, którzy chętnie poszukują inspiracji w sztukach wizualnych. Nie namawiamy nikogo na siłę. Zamiast tego tworzymy sytuacje zapraszające, otwarte dla każdego. Proponujemy arcyciekawą wędrówkę w świat, który nie tylko daje przyjemność, ale uczy estetyki, etyki, czasem polityki, ale także komunikacji. Często stawia też pytania i pomaga zrozumieć rzeczywistość. Kto ciekaw świata, znajdzie nas.

Mówisz, że sztuka to proces, a nie rezultat. W biznesie jest jednak odwrotnie. Szukam tutaj wspólnego języka - jak bardzo art branding się opłaca?
Nie zgadzam się z tym, że w biznesie jest odwrotnie. Biznes to seria związanych ze sobą działań, które rozwiązują dany problem lub prowadzą do nowych rozwiązań, a w efekcie do osiągnięcia określonego efektu. Tak samo jak w sztuce. Tylko że w biznesie są inne elementy, takie jak odpowiednie zarządzanie ludźmi i informacją, poszukiwanie innowacyjności rozwiązań, komunikacja itp. Nie znam mierników, które sprawdzają opłacalność art brandingu. Przypuszczam, że można zmierzyć, czy np. garnitury marki Bytom cieszą się większym zainteresowaniem, kiedy są zaprojektowane we współpracy z wybitnymi polskimi artystami. Da się ocenić korzyści wizerunkowe, ale trudniej już zapewne zmierzyć wpływ sztuki na zarządzanie ludźmi. Wydaje mi się, że pewnym rozwiązaniem mogłoby być badanie jakości procesów komunikacyjnych i efektywności relacji zbudowanych w oparciu o sztukę, a także poziom zaangażowania pracowników w działania artbrandingowe firmy. Jednak zawsze pozostanie coś nieuchwytnego, co trudno zmierzyć. Przypominają mi się słowa wybitnej badaczki tematu przywództwa prof. Nancy J. Adler, która pyta: „Teraz, kiedy możemy zrobić wszystko, to co będziemy robić?”. I mówi, że liderzy i menedżerowie mogą zacząć rozwiązywać problemy korporacyjne i globalne przez refleksję i sztukę, która oferuje bogate słownictwo, ułatwiające wyjście poza ograniczający, konwencjonalny język zarządzania. Zgadzam się w pełni - potrzebujemy angażować się w nowe, bardziej spontaniczne i inspiracyjne sposoby zarządzania. Pole sztuki zaprasza. Tylko czy da się to kiedyś zmierzyć?

Jaki jest cel działania Fundacji „Artystyczna Podróż Hestii”?
Przede wszystkim edukacyjny. Wspieramy młodych artystów jeszcze podczas ich nauki w szkołach wyższych, organizując konkurs artystyczny. Promujemy twórczość naszych laureatów i finalistów. Pokazujemy ich na wystawach, z którymi podróżujemy po całej Polsce. Budujemy mosty między biznesem i światem sztuki, poprzez pokazanie obu stronom korzyści ze wzajemnej współpracy. Często w zasadzie uczymy korzystania z języka korzyści. Zarażamy ciekawością do sztuki i twórców oraz zachęcamy do zadawania im pytań.
Wspomagamy także wewnętrzne procesy integracyjne w firmie. Mamy nadzieję, że także inspirujemy. Niektóre z tych procesów dopiero się rozpoczęły i wymagają jeszcze sporo czasu. Sądzę, że udało nam się zaciekawić sztuką sporą grupę koleżanek i kolegów. A oni zarażają innych. I tak wirus się rozprzestrzenia… ( śmiech).

Tylko czy takie łagodne zachęcanie może być skuteczne?

Oczywiście. Sztuka potrafi się bronić sama. Trzeba tylko chcieć podjąć ryzyko próbowania. Ci, którzy spróbowali, cieszą się z tego doświadczenia. Niektórzy stali się bywalcami wystaw, inni kupili obrazy do domu, a jeszcze inni poznali smak działań artystycznych na firmowych wyjazdach integracyjnych i wspaniale te chwile wspominają.

Wróćmy jeszcze na chwilę do konkursu „Artystyczna Podróż Hestii” skierowanego do studentów wydziałów artystycznych. Często w takich przedsięwzięciach rywalizacja kończy się na nagrodzie finansowej. Wy rozwiązujecie to trochę inaczej.
Najlepsi mają szansę wyjechania za granicę. Samo w sobie to już nie jest tak wielką atrakcją, jak kiedyś, ale nadal jest bardzo interesujące. Co istotne, zwycięzcy konkursu trafiają tam do bardzo dobrych ośrodków artystycznych, spotykają się z profesjonalistami ze świata sztuki, a także innymi artystami, marszandami i kuratorami, którzy mogą rozwijać ich dalej. Sama chętnie wygrałabym taką nagrodę (śmiech). Powiedzmy sobie jednak szczerze - to też nie jest tak, że my zapewniamy gwarancję sukcesu. Nagrodzeni dostają od nas konkretne narzędzie, a czy z niego skorzystają - to już kwestia poszczególnych osób. Ważne na pewno jest to, że dla większości uczestników konkurs stanowi pierwszą pozaakademicką ocenę. Dla finalistów organizujemy wystawę w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Znaleźć się tam, to już spore osiągnięcie. Poza tym tworzymy wystawy, wspomagamy obecność studentów w innych galeriach. Jestem przekonana, że warto brać udział w konkursie. Zawsze warto próbować nowego. To się tyczy także rozsmakowania się w sztuce.

Kim jest Magdalena Kąkolewska?
Magdalena Kąkolewska - absolwentka prawa i historii sztuki; prezeska Fundacji Artystyczna Podróż Hestii; edukatorka i wykładowczyni; w latach 2013-19 organizatorka 49 wystaw sztuki młodych twórców. Poprzez swoje działania upowszechnia ideę edukacji przez sztukę w środowiskach biznesowych oraz wspiera młode talenty, które debiutują w świecie sztuki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki