18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Magazyn Historia": Szpiegowskie rozgrywki w Prusach Wschodnich i Wolnym Mieście Gdańsku [ROZMOWA]

Marek Adamkowicz
Jak wyglądała gra wywiadów pokazuje film "Pogranicze w ogniu"
Jak wyglądała gra wywiadów pokazuje film "Pogranicze w ogniu" materiały TVP
Doktor Adam Szymanowicz specjalizuje się w badaniu działalności tajnych służb. Jest autorem książki „Na tajnym froncie polsko - niemieckim. Polski wywiad w Prusach Wschodnich 1918-1939". O naukowych odkryciach rozmawiał z nim Marek Adamkowicz

O działalności wywiadów wiemy tyle, ile uda nam się odkryć. Pan, jak się zdaje, poczynił sporo nowych ustaleń.
To prawda. Większość dotyczyła działalności organizacji mazurskich w latach 30., którym patronował polski wywiad wojskowy, czyli Oddział II zwany popularnie dwójką. Wszyscy ważniejsi działacze mazurscy w mniejszym lub większym stopniu byli z nim powiązani. Dość ciekawe są chociażby ustalenia, że jeden z przywódców mazurskiego ruchu religijnego zwanego gromadkarstwem - Reinhold Barcz, był konfidentem, czyli współpracownikiem wywiadowczej Ekspozytury nr 3. Prawdopodobnie Niemcy dotarli później do dokumentów tejże ekspozytury i na ich podstawie Barcz został skazany na karę śmierci za "zdradę główną" i ścięty na gilotynie w berlińskim więzieniu w Moabicie. Innym ciekawym ustaleniem jest współpraca z "dwójką" innego Mazura - Kurta Obitza. Pracując w Wyższej Szkole Weterynaryjnej w Berlinie był za swą mazurskość prześladowany przez niemieckie organizacje nacjonalistyczne i zmuszony do emigracji do Polski. Nie chciał współpracować z "dwójką". Dostrzegł jednak, że cały ruch mazurski jest sterowany przez polski wywiad. Chciał dalej działać wśród rodaków i zgodził się na współpracę, za którą otrzymywał z kasy Oddziału II stałą miesięczną dotację w wysokości 100 zł.

Wręcz sensacyjnie brzmi podana przez Pana informacja o polskich bojówkach, które miały brać udział w akcji plebiscytowej. Stawia ona wydarzenia z 1920 r. w nieco innym świetle.
Polskie bojówki powstały na terenach plebiscytowych w ramach zorganizowanej przez Oddział II Straży Mazurskiej. Na zewnątrz miały sprawiać wrażenie sił samoistnie sformowanych przez miejscową ludność. Ich zadaniem była ochrona polskiej akcji plebiscytowej. Bojówkarze byli dość dobrze opłacani z kasy polskiego wywiadu i dowodzeni przez oficerów oddelegowanych przez "dwójkę". Uzbrojeni byli przede wszystkim w kije, tzw. laski plebiscytowe, ale również w pistolety, karabiny, a nawet granaty i broń maszynową. Bojówki polskie nie były jednak równorzędnym przeciwnikiem dla znacznie liczniejszych bojówek niemieckich. Udało im się odnieść kilka spektakularnych sukcesów w starciu z Niemcami na Powiślu. Na Warmii i Mazurach ponosiły same porażki i, jak czytamy w raportach Oddziału II, polscy bojówkarze zostawali tam często "dotkliwie poobijani". Wobec olsztyńskich bojówkarzy pojawiły się zresztą zarzuty ze strony ich dowódcy - ppor. Skindera, że należeli do nich przede wszystkim ze względów materialnych.

W okresie międzywojennym polskie tajne służby były bardzo aktywne na kierunku niemieckim. Odnotowano wiele sukcesów, ale nie obyło się bez spektakularnych wpadek...
Jednym z największych sukcesów polskiego wywiadu na terenie Gdańska było zwerbowanie konkubiny zastępcy szefa gdańskiej Abwehry - Pauliny Tyszewskiej. Miała ona polskie pochodzenie, ale z "dwójką" współpracowała z pobudek materialnych - była bardzo zadłużona. Dzięki niej udało się m.in. tylko w ciągu jednego roku aresztować 16 niemieckich szpiegów działających w Polsce. Oczywiście, w tej grze wywiadów mieliśmy też swoje porażki. Do takich zaliczyć należy ustalenie przez Niemców obsady, a także zorganizowanie podsłuchu telefonu polskiej placówki wywiadowczej w Gdańsku, jak również Komisariatu Generalnego RP.

Zasadniczo skoncentrował się Pan na działalności polskiego wywiadu w Prusach Wschodnich, ale w książce jest też sporo odniesień do Wolnego Miasta Gdańska, które przecież było mekką szpiegów.
Wolne Miasto nie posiadało własnej siły zbrojnej, w związku z czym jego ustawodawstwo nie przewidywało sankcji karnych za szpiegostwo. Obronę jego terytorium Liga Narodów powierzyła Polsce. Duże znaczenie miało tu również położenie geograficzne Gdańska, ułatwienia dotyczące przekraczania granicy itp. Polska placówka wywiadowcza mieściła się w budynku Komisariatu Generalnego RP w Wolnym Mieście, mieszczącym się przez większość jego funkcjonowania przy dzisiejszej ul. Nowe Ogrody 27. Natomiast siedziba placówki niemieckiej Abwehry była zakonspirowana, do 1934 r., w budynku gdańskiego Prezydium Policji znajdującego się przy obecnej ul. Okopowej 9 - tam, gdzie teraz znajduje się delegatura ABW. Później Abwehra ulokowała się w budynku przy ul. Do Studzienki 3. Poza wywiadem polskim i niemieckim na terenie Wolnego Miasta działał również wywiad sowiecki, brytyjski, francuski, litewski, uaktywniały się antypolskie nacjonalistyczne ugrupowania ukraińskie. Słynnym miejscem spotkań i werbunku agentów był sopocki Grand Hotel, a zwłaszcza znajdujące się w nim kasyno. Osoby upatrzone przez wywiad niemiecki były zachęcane do gry, a gdy przegrywały - znajdowały się podstawione osoby, które chętnie udzielały pożyczki. Oczywiście, pieniądze trzeba było później spłacić… W końcu lat 20. Gdańsk, za sprawą współpracy gdańskiej policji z Abwehrą, przestał być bezpiecznym miejscem dla działalności polskiego wywiadu. Doszło do kilku porwań współpracowników "dwójki", przewiezienia ich na teren Prus Wschodnich i postawienia przed niemieckim sądem, co było sprzeczne z prawem międzynarodowym. Niemcy planowali również porwanie szefa polskiego wywiadu w Gdańsku kpt. Żychonia.

Wyobrażenia o działalności wywiadów w Gdańsku wiele osób czerpie z filmów. Wystarczy wspomnieć "Pogranicze w ogniu".

"Pogranicze" było kiedyś moim ulubionym serialem. Wiele pokazanych w nim wątków jest zresztą prawdziwych, jak choćby akcja "Wózek", która polegała na zapoznawaniu się z zawartością niemieckiej poczty przewożonej tranzytem przez Polskę z Prus Wschodnich do Rzeszy i z powrotem. Polski wywiad rzeczywiście zatrudniał do tej akcji zawodowych włamywaczy. Frank Relke grany przez Olafa Lubaszenkę przypomina nieco Oskara Reile, szefa Abwehry w Gdańsku, podobnie jak postać innego niemieckiego oficera - Voraczka jest najprawdopodobniej wzorowana na Hansie Horaczku (Horatschku), który w późniejszym okresie, w latach 1940-1944, był szefem niemieckiego wywiadu w Warszawie. Grana przez Martę Klubowicz Ewa Wicherek to ulokowana w niemieckim dowództwie w Królewcu współpracownica polskiego wywiadu Erika Bielang. Została ona zdemaskowana przez Niemców. W filmie możemy zobaczyć, jak została wymieniona na granicy na niemieckich agentów złapanych w Polsce. W rzeczywistości została jednak skazana na karę śmierci i ścięta toporem, bo w ten sposób do 1935 r. wykonywano w Niemczech wyroki. Od 1935 r. katowski topór zastąpiła gilotyna. Natomiast rotmistrz Jerzy Osnowski (grany przez Tomasza Stockingera) to w rzeczywistości Jerzy Sosnowski, jeden z najlepszych polskich agentów w Niemczech. Jego sukcesy wywiadowcze związane były z podbojami miłosnymi. Udało mu się rozkochać w sobie a następnie zwerbować m.in. pracownice Reichswehrministerium (odpowiednika naszego dzisiejszego Ministerstwa Obrony Narodowej), które wynosiły dla niego tajne dokumenty. Najczęściej jednak ówczesne służby specjalne poszukiwały osób, które posiadały możliwości zdobycia interesujących informacji, a jednocześnie prowadziły hulaszczy tryb życia lub były nałogowymi hazardzistami i z tego powodu popadały w tarapaty finansowe. Podstawieni współpracownicy wywiadu chętnie pożyczali takim osobom pieniądze, oczywiście za pokwitowaniem. Potem jednak żądali spłaty długu od niewypłacalnego dłużnika. W tę pułapkę wpadali i przechodzili na „drugą stronę" nawet polscy oficerowie będący kawalerami krzyża Virtuti Militari.

Wspomniał Pan wcześniej o kpt. Janie Żychoniu. To postać równie kolorowa, co kontrowersyjna.
W wieku 12 lat uciekł z domu do Legionów. Od 1928 r. kierował placówką polskiego wywiadu wojskowego w Gdańsku. Miał opinię pijaka i kobieciarza. Często widziano go pijanego w mundurze. Wykorzystywał także lokale konspiracyjne "dwójki" do spotkań ze swymi kochankami. Jedna z nich otrzymywała spore wynagrodzenie z kasy Oddziału II, chociaż nie miała na koncie żadnych wyników wywiadowczych. Ale Żychoń odnosił również wymierne sukcesy, co podkreślali w swych raportach jego przełożeni. To m.in. słynna akcja "Wózek", werbunek konkubiny zastępcy szefa gdańskiej Abwehry, księgowego Krigsmarine czy urzędniczki w dowództwie Luftwaffe w Królewcu - Eriki Bielang. Jego sukcesy wzbudziły zazdrość oficerów pracujących na kierunku wschodnim. Żychoń został nawet oskarżony o współpracę z Niemcami. Oskarżenia te ciągnęły się za nim także w czasie służby w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Został z nich oczyszczony przed sądem, jednak zniechęcony przeszedł do służby liniowej i zginął w bitwie pod Monte Cassino. Co ciekawe, komuniści nie wierzyli w jego śmierć. Uważali, że jest to "legenda" wywiadowcza stworzona na potrzeby jego powojennej działalności szpiegowskiej skierowanej przeciwko Polsce Ludowej. UB zbierało wszelkie informacje o nim i jego kontaktach.

Poznaliśmy sporą część wywiadowczych tajemnic. Pytanie, w którą stronę zmierzają Pana dalsze badania?
Obecnie zajmuję się działalnością wywiadowczą Oddziału II na kierunku wschodnim, w tym również pracą wśród narodów nierosyjskich zamieszkujących terytorium ZSRR.

Dr Adam Szymanowicz jest majorem Wojska Polskiego, adiunktem na Wydziale Nauk o Bezpieczeństwie Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych im. gen. T. Kościuszki we Wrocławiu.
Więcej na temat książki "Na tajnym froncie polsko-niemieckim. Polski wywiad w Prusach Wschodnich 1918-1939" będzie się można dowiedzieć na spotkaniach promocyjnych, które odbędą się 6 listopada w Filii Manhattan Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku (al. Grunwaldzka 82) oraz 7 listopada w Fabryce Sztuk w Tczewie (ul. 30 Stycznia 4). Początek spotkań o godz. 18. Wstęp wolny!

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki