Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk potrzebuje lidera i obrońców

Paweł Stankiewicz
Jakub Wawrzyniak już wkrótce ma zostać piłkarzem Lechii Gdańsk
Jakub Wawrzyniak już wkrótce ma zostać piłkarzem Lechii Gdańsk Szymon Starnawski
Lechia w 11 kolejkach wiosennych ma odrobić 6 punktów straty i zagrać w grupie mistrzowskiej. Do tego jednak jest potrzebne wzmocnienie. Czy będzie nim Jakub Wawrzyniak?

Przed rozpoczęciem sezonu w piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasie Lechia Gdańsk została okrzyknięta - zaraz po Legii Warszawa i Lechu Poznań - trzecią siłą w polskiej lidze. To przez aktywność na rynku transferowym. Jak pokazało życie, ruchy te poszły w ilość, ale nie w jakość. Boisko zweryfikowało potencjał zespołu. Dziś biało-zieloni bardziej muszą martwić się o utrzymanie w krajowej elicie. Nie oznacza to jednak, że mogą zapomnieć o grze w grupie mistrzowskiej. Do odrobienia jest sześć punktów, a do zdobycia aż 33 w 11 kolejkach, jakie pozostały do zakończenia pierwszej fazy rozgrywek.

Lechia nie może zimą przejść kolejnej rewolucji kadrowej, ale wzmocnienie składu jest wręcz konieczne.

- Brakuje nam doświadczonego piłkarza. Chociaż nie można powiedzieć, że nie mamy takich w naszym zespole. Piotrek Wiśniewski, Piotrek Grzelczak czy Mateusz Bąk to są przecież doświadczeni zawodnicy. Patrząc jednak na to, w jakim zestawieniu personalnym gramy w defensywie, to na pewno linia obrony jest priorytetem, jeśli chodzi o ewentualne transfery - powiedział "Dziennikowi Bałtyckiemu" Jerzy Brzęczek, trener Lechii, zaraz po ostatnim tegorocznym meczu z Lechem w Poznaniu.

Trudno nie zgodzić się z oceną szkoleniowca biało-zielonych. To właśnie do formacji defensywnej było najwięcej zastrzeżeń, bo zespół tracił zdecydowanie za dużo goli i to po prostych błędach. Praktycznie na każdej pozycji drużynie są potrzebni nowi piłkarze i to zaczynając od bramkarzy. Mateusz Bąk dopiero pod koniec roku zaczął prezentować zadowalającą dyspozycję. Jest zdolny Dariusz Trela, który jednak w Gdańsku się nie zaaklimatyzował i coraz częściej mówi się o jego powrocie do Piasta Gliwice. Reprezentant Luksemburga Anthony Moris był na liście życzeń, ale ostatecznie wybrał belgijski KV Mechelen. Na pewno jednak będą trwały poszukiwania nowego bramkarza. Na prawej obronie grali Mateusz Możdżeń i Marcin Pietrowski. Do Lechii mógłby wrócić ciepło wspominany Deleu, którego Lechia latem pozbyła się lekką ręką. Brazylijczyk musiałby jednak najpierw sam rozwiązać swój kontrakt z Cracovią. Na lewej obronie przez większą część sezonu pewne miejsce miał Nikola Leković. Serb był jednak cieniem zawodnika, który tak znakomicie prezentował się wiosną poprzedniego sezonu. Później na tej pozycji grywał Mavroudis Bougaidis, a nawet Pietrowski. Lechia potrzebuje rywalizacji na lewej defensywie i stąd pomysł z zatrudnieniem reprezentanta Polski Jakuba Wawrzyniaka. 31-letni obrońca jest zawodnikiem rosyjskiego Amkara Perm, w którym ostatnio gra jednak coraz mniej i jego powrót do naszej ekstraklasy jest coraz bardziej realny.

Do rywalizacji na lewej obronie mógłby włączyć się także pozostający bez klubu Tomasz Lisowski, który w grudniu trenował z zespołem biało-zielonych.

Lechia potrzebuje także wzmocnień na środku obrony. Pewniakiem do gry pozostaje Rafał Janicki, który jesienią doczekał się powołania do pierwszej reprezentacji Polski. Dla niego runda wprawdzie nie była najlepsza, ale to piłkarz, na którego z pewnością warto stawiać. Tiago Valente jesienią całkowicie rozczarował, a Bougiaidis grał bardzo nierówno i też niezbyt pewnie. W tej sytuacji w odwodzie pozostaje mało doświadczony jeszcze Damian Garbacik, który w dwóch ostatnich tegorocznych meczach pokazał się z całkiem niezłej strony. Propozycję powrotu do Lechii otrzymał Hubert Wołąkiewicz, z którym Lech nie przedłuży kontraktu i od 1 stycznia będzie wolnym zawodnikiem. W Gdańsku grał dobrze przez 3,5 roku, ale podpadł kibicom odchodząc do klubu z Poznania. Musiałby odzyskać zaufanie u kibiców, choć ten doświadczony obrońca mógłby piłkarsko pomóc Lechii i stworzyć niezły duet z Janickim. Wołąkiewicz ma jednak też inne oferty, także zagraniczne i wcale nie musi trafić do Gdańska.

Trener Brzęczek wspominał też o konieczności sprowadzenia doświadczonego piłkarza, który miałby pełnić rolę lidera. Wydawało się, że takim graczem mógłby być Stojan Vranjes, ale jesienią prezentował się grubo poniżej oczekiwań. W Lechii chętnie widzieliby Sebastiana Milę, ale sprowadzenie tego piłkarza nie jest prostą sprawą. Mila, podobnie jak Deleu, najpierw sam musiałby rozwiązać swoją umowę ze Śląskiem Wrocław, aby ponownie zagrać w zespole biało-zielonych. Nikt nie zapłaci za niego kilkuset tysięcy euro.

Defensywni pomocnicy czy skrzydłowi nie są dziś Lechii aż tak pilnie potrzebni. Również w ataku sytuacja nie jest najgorsza. Trener Brzęczek ma Antonia Colaka, a po wyleczeniu kontuzji do rywalizacji w tej formacji będzie mógł wrócić Kevin Friesenbichler, który już w rundzie jesiennej strzelał gole dla gdańskiego zespołu i pokazał, że może jeszcze nieraz pomóc drużynie.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki