Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lębork. Proces policjantów „drogówki” oskarżonych o łapówkarstwo. Brali i dawali łapówki. Stanęli przed sądem

Robert Gębuś
archiwum db/freeimages.com
W Lęborku trwa proces policjantów „drogówki” oskarżonych o łapówkarstwo. To kolejna odsłona głośnej sprawy. Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.

Przed Sądem Rejonowym w Lęborku stanęli kolejni świadkowie, którzy zostali zatrzymani w sprawie oskarżonych o przyjmowanie łapówek policjantów: Wojciecha N., Tomasza N. i Waldemara P. Wszyscy trzej są oskarżeni o przyjmowanie korzyści majątkowych w zamian za odstąpienie od ukarania bądź zmianę klasyfikacji czynów kierowców, którzy złamali przepisy. Większość przesłuchiwanych świadków nie przyznawała się do wręczenia łapówek, jednak w kilku przypadkach prokuratura dysponowała nagraniami z podsłuchu, zainstalowanego w radiowozie oskarżonych policjantów.

CZYTAJ TAKŻE: Czterech policjantów z Lęborka zatrzymanych przez Biuro Spraw Wewnętrznych. Brali łapówki?

Zeznający przed sądem Marcin Ł. jechał wraz z żoną, kiedy został zatrzymany przez policję do kontroli. Według funkcjonariuszy przekroczył prędkość o ponad 50 km na godz. Wykroczenie zostało nagrane policyjną kamerą.

- Dostałem 400 zł mandatu. Jechałem z żoną, która była w wysokiej i zagrożonej ciąży. Jechaliśmy do Gdańska, do szpitala - mówił Marcin Ł.- Zatrzymali mnie, przedstawiali nagranie z kamery, że za szybko jadę. Mówili, że chcą mi zabrać prawo jazdy. Byłem zestresowany, bo jestem jedynym żywicielem rodziny i prawo jazdy jest mi potrzebne. Prosiłem o złagodzenie kary.

Marcin Ł. przyznał, że na miejscu przekazał policjantom 400 zł za skasowanie nagrania z kamery. Sędzia odtworzyła jego wcześniejsze zeznania składane w śledztwie. Marcin Ł. występował w nim jako podejrzany o wręczenie łapówki i został skazany prawomocnym wyrokiem.

- To była największa głupota, jaką zrobiłem w życiu - zeznawał Marcin Ł., który przekazał pieniądze policjantom w dokumentach. - Po chwili oddali mi dokumenty, już bez pieniędzy - zeznawał.

Marcin Ł. dokładnie nie pamiętał, czy policja wystawiła mu dodatkowo jeszcze 400 zł mandatu. - Byłem zdenerwowany, ale chyba wydaje mi się, że ten mandat potem zapłaciłem - mówił.

Inny świadek Ryszard M. spieszył się do szpitala, do chorego syna. Wcześniej podczas prac rolniczych dostał informacje od żony, że jego syn ma problemy neurologiczne i trafił do szpitala. Został zatrzymany za przekroczenie prędkości.

- Policjanci chyba mówili, że grozi mi odebranie prawa jazdy - zeznawał.

Poprosił o łagodny wymiar kary, a na tylnym siedzeniu radiowozu zostawił 500 zł. Jak tłumaczył, to dlatego, że czuł się winny. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na czerwiec.

Przegląd najważniejszych wydarzeń ostatnich dni:

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki