Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znamy najlepsze obrazy Festiwalu Filmowego w Gdyni [ZDJĘCIA]

Ryszarda Wojciechowska
Główna nagroda festiwalu w Gdyni powędrowała do "Ostatniej rodziny"
Główna nagroda festiwalu w Gdyni powędrowała do "Ostatniej rodziny" Piotr Hukało
Najważniejsze nagrody Festiwalu Filmowego w Gdyni powędrowały do „Ostatniej rodziny”, jednak najwięcej ich otrzymał film „Zjednoczone Stany Miłości” . „Plac zabaw” podzielił widownię etycznie, a nagrody dla „Wołynia”podzieliły politycznie.

To był festiwal jednej rodziny. „Ostatniej rodziny”, która rozbiła bank z nagrodami. Do twórców tego filmu powędrowały Złote Lwy oraz nagrody publiczności, dziennikarzy i nagrody aktorskie dla Aleksandry Koniecznej i Andrzeja Seweryna. Jednak w sobotnią galę przyćmiła nagroda specjalna, przyznana, ale nie odebrana. Jacek Kurski, prezes TVP, już po oficjalnej gali zorganizował własną „galę” w foyer Teatru Muzycznego, na której chciał wręczyć specjalną nagrodę Wojciechowi Smarzowskiemu za film „Wołyń”. Smarzowski jednak nie przyszedł. W kuluarach żartowano, że to pocałunek śmierci dla filmu. Ale samemu reżyserowi do śmiechu nie było. Prezes zapowiedział, że nagrodę wręczy mu we wtorek.

Czerwony dywan przed galą wręczenia nagród filmowych w Gdyni

Na właściwej gali innych niespodzianek nie było. Chociaż nie brakowało słów, które brzmiały jak artystyczny manifest. Janusz Majewski - festiwalowy weteran, odbierając Platynowe Lwy mówił do młodych: - Czas nie stoi w miejscu. Trochę się pozmieniało od ubiegłego roku. Chciałem wam powiedzieć, żebyście byli sobą. I zakończył słowami: - Nie lękajcie się. Również Andrzej Wajda, który odbierał nagrodę specjalną za film „Powidoki”, życzył ze sceny, żeby polskie kino mogło mówić swobodnym głosem, żeby mogło mówić prawdę.

Nie zaskoczyli nowi prowadzący galę: Aleksandra Rosiak i Łukasz Nowicki, którzy prowadzili w stylu „Pytania na śniadanie” - z długimi i banalnymi wprowadzeniami.

Czytaj też: "Złote Lwy" dla filmu "Ostatnia rodzina" Jana P. Matuszyńskiego na 41. Festiwalu Filmowym w Gdyni!

Jan P. Matuszyński, debiutant, który pierwszym filmowym strzałem ustrzelił Złote Lwy za „Ostatnią rodzinę”, po gali sprawiał wrażenie lekko oszołomionego werdyktem. Na pytania, jak się czuje z tą najważniejszą statuetką w ręku, odpowiadał krótko, że ma poczucie dobrze wykonanej pracy. Bardziej rozmowna była Aleksandra Konieczna. Z nagrodą w ręku za rolę Zofii Beksińskiej w „Ostatniej rodzinie” mówiła: - To niesamowite, że właśnie debiutantowi udała się taka „wycinka” w festiwalowych nagrodach. Ale spodziewałam się tego. Bo to film może prosty, delikatny i mało efektowny, ale jest przypowieścią o rodzinie.

Dzień Dobry TVN/x-news

Za festiwalowego zwycięzcę, aż z pięcioma statuetkami, można także uznać film Tomasza Wasilewskiego pt. „Zjednoczone stany miłości”, z nagrodą dla reżysera i dla aktorów drugoplanowych, w tym dla Doroty Kolak, gdańskiej aktorki. Dorota Kolak to zresztą niejedyny trójmiejski akcent podczas sobotniej gali. Gdyński reżyser Bartosz Kowalski otrzymał nagrodę za debiut reżyserski. Jego „Plac zabaw” był najbardziej kontrowersyjnym obrazem konkursowym tego festiwalu. Filmem, który podzielił widownię. Podczas pokazu w Teatrze Muzycznym część publiczności ostentacyjnie opuszczała pokaz, trzaskając drzwiami.

Za wielkiego przegranego można uznać „Wołyń”. Filip Bajon, przewodniczący jury, słysząc to, obruszał się po gali: - Nie wiem, czy to przegrany. Jeśli jakiś film dostaje trzy Oscary, to czy jest filmem przegranym? Na więcej w przypadku „Wołynia” nie zanosiło się - skończył.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki