Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł Maciej Maciejewski, najstarszy polski aktor. Grał w pierwszym przedstawieniu gdańskiego Teatru Wybrzeże [archiwalne zdjęcia]

Gabriela Pewińska
Maciej Maciejewski na scenie Teatru Wybrzeże
Maciej Maciejewski na scenie Teatru Wybrzeże Fot. E. Zdanowski/ Dział Teatralny MNG
W wieku 104 lat zmarł Maciej Maciejewski. Był najdłużej żyjącym polskim aktorem. W 1946 roku zagrał w pierwszym przedstawieniu Teatru Wybrzeże.

W wieku 104 lat zmarł Maciej Maciejewski. Był najdłużej żyjącym polskim aktorem.

To on wraz Zofią Perczyńską zagrali tytułowe role w pierwszym przedstawieniu gdańskiego Teatru Wybrzeże. Mowa o spektaklu „Homer i Orchidea”. Reżyseruje słynny Iwo Gall, za którym niosła się sława wybitnego inscenizatora, nowoczesnego scenografa, reżysera - wizjonera, który przez lata pielęgnował własne widzenie teatru i takie zamierzał realizować jako dyrektor tworzącego się powojennego teatru na Wybrzeżu. Przybywa do Gdyni z własną trupą. To młodzież, którą kształcił aktorsko jeszcze podczas okupacji. Młodzi artyści mają stworzyć zespół idealny, teatr wyśniony, siedlisko wielkiej sztuki.
Premierą sztuki Tadeusza Gajcego Teatr Wybrzeże oficjalnie inauguruje działalność. Jest 20 listopada 1946 roku. Dzisiejszy gmach na Targu Węglowym leży w gruzach. Aktorzy grają na scenie w Gdyni, w budynku przy placu Grunwaldzkim, zwanym „Stodołą”.

O Macieju Maciejewskim recenzenci piszą: „Bardzo trudno jest grać genialnych ludzi, jeszcze trudniej przekonać widza, że i geniusze nie od razu byli geniuszami, a zawsze ludźmi bardzo do nas podobnymi. Maciej Maciejewski rolą Homera zapisał się w pamięci widzów jako dobry aktor, żarliwy i czarujący”.

W 1946 roku ledwie skończył trzydziestkę. Jeszcze krwawią zadane mu w kampanii wrześniowej rany, jeszcze nie dają spać przeżycia wojenne, ale bardzo chce grać. Pierwsze szlify aktorskie dostaje przed wojną. W 1936 roku debiutuje w warszawskim Teatrze Operowym rolą Janusza w „Halce”. W czasie okupacji, gdy po wojennej tułaczce osiada w Warszawie pracuje dorywczo jako nocny dozorca w piekarni, potem w Banku Cukrowniczym. Bierze udział w tajnych przedstawieniach. Po wojnie trafia do Teatru Rapsodycznego Mieczysława Kotlarczyka (na miejsce Karola Wojtyły, który często odwiedza dawną scenę, zakolegują się), gra też w krakowskim Teatrze Groteska. Równocześnie jest słuchaczem Studia Galla. Tu uczy się teatru. Do dziś podkreśla, że to Gallowi zawdzięcza wszystko.

W jubileuszowym wywiadzie udzielonym z okazji setnych urodzin tak wspominał gdyńskie lata:
„Byłem chyba najstarszy w młodym naszym zespole. To były pionierskie czasy! Mieszkaliśmy w, pożal się Boże, Riwierze, bez okien, śnieg walił do środka. Graliśmy wówczas w nieukończonym budynku, postawionym przez Niemców dla teatru żołnierskiego. Na premierze „Homera i Orchidei” była temperatura zamarzającej wody, ja w kusej tunice greckiej, publiczność w kocach. Mój Homer, porte parole artystów z pokolenia wojennego był bardzo poetycki…”.
Do zimnej sceny rodzącego się wtedy Teatru Wybrzeże wraca też podczas rozmowy z "Dziennikiem Bałtyckim" przeprowadzonej w grudniu 2016 roku:
- Cóż, było zimno, bo teatr nieogrzewany, ale my przecież byliśmy tacy młodzi! - wyznaje. – Niczym się nie przejmowaliśmy! Roznosił nas entuzjazm, rozpierała nas energia, poczucie misji, wzruszenie i patos. To samo owa Riviera bez okien… To przedziwne miejsce było naszym domem! Domem położonym na brzegu morza, prawie na plaży...Niezwykłe czasy. Miałem w Gdyni swoje aktorskie pięć minut, dosłownie, bo byłem na Wybrzeżu ledwie dwa lata. W porównaniu z pięćdziesiecioma laty w stołecznym Teatrze Polskim, to naprawdę niewiele. W 1948 przyjechał do nas Leon Schiller, klasa, można by rzec, światowa, i on to zaprosił mnie do swojego teatru w Łodzi. Dałem się namówić, ale dziś chyba trochę żałuję, że wyjechałem wtedy z Gdyni. No, ale skoro Schiller angażuje… Nie mniej to Gall i jego teatr na Wybrzeżu pozostanie na zawsze w moim sercu. Był wybitnym pedagogiem, moim mistrzem, człowiekiem, do którego myślami wciąż wracam.

Czytaj również: On jest najstarszym aktorem w Polsce, ma 102 lata, ona zagrała w „Ostatniej rodzinie”. 70 lat temu zainaugurowali Teatr Wybrzeże.
Od 1949 Maciej Maciejewski jest związany ze scenami Warszawy: w latach 1956-59 grał w Teatrze Dramatycznym, a w latach 1949-56 i ponownie od 1959 był aktorem Teatru Polskiego.

Wielokrotnie pojawiał się w Teatrze Telewizji, związany był też z Teatrem Polskiego Radia. Na wielkim ekranie zadebiutował w 1951 roku w filmie "Młodość Chopina" w reżyserii Aleksandra Forda. Zagrał kilkadziesiąt drugoplanowych i epizodycznych ról filmowych i telewizyjnych.

Zmarł 17 maja 2018 r. w Warszawie.

Zobacz też: Najważniejsze wydarzenia kulturalne 2017 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki