Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Sen nocy letniej": Gdy reżyser wie, po co wystawia Szekspira

Jarosław Zalesiński
T. Levshin
Jubileuszowy Festiwal Szekspirowski szczycił się imponującą statystyką wydarzeń. Nie zabrakło głębokich teatralnych przeżyć.

„Juliusz Cezar”, spektakl Teatru Powszechnego z Warszawy, w reżyserii Barbary Wysockiej, zdobywcą nagrody Złotego Yoricka - o tym wspomnieliśmy już we wczorajszym wydaniu gazety. W nurcie SzekspirOff, który po raz pierwszy na tegorocznym Festiwalu Szekspirowskim także przyjął formułę konkursową, za najlepszy spektakl uznano monodram „Sam” Przemysława Wasilkowskiego według jego scenariusza i w jego reżyserii. Tak wyglądają konkursowi zwycięzcy jubileuszowego, bo dwudziestego już Festiwalu Szekspirowskiego. Gdyby chcieć ten werdykt dopełnić, wskazując na przedstawienia „nurtu głównego”, nieoceniane przez żadne kapituły, wspomnieć by trzeba, moim zdaniem, przede wszystkim o dwóch: „Śnie nocy letniej” wyreżyserowanym przez Silviu Purcarete w Teatrze Bałtycki Dom w Petersburgu, oraz „Hamlecie” Quantum Theatre z Iranu (projekt i reżyseria Arash Dadgar, dramaturgia Shahram Ahmadzadeh). Przy okazji te dwa przedstawienia wspólnie udowadniały, że nie to ma znaczenie, czy wystawia się Szekspira bardziej tradycyjnie, z poszanowaniem dla tekstu, czy też pisząc dramat praktycznie na nowo. Ważne, by reżyser wiedział, po co wystawia Szekspira tak, jak wystawia. Purcarete i Dadgar zrobili to z dogłębną reżyserską świadomością.

„Sen nocy letniej” należy do tych bardziej „rozwichrzonych”, kapryśnych dramatów Szekspira, stopionych z kilku bardzo różnych elementów. Chyba nie dane mi było do tej pory obejrzeć w teatrze tak spójnej interpretacji „Snu”, jaką zaproponował Purcarete. Spójność widać np. w pomyśle powierzenia dwóch ról: księcia Tezeusza i króla Oberona, temu samemu aktorowi, tak samo jak role Puka i Filostata. Ateński dwór i królestwo podateńskiego lasu to zatem dwie strony tego samego? Myśl tym bardziej osobliwa, że u Purcarete to dwa radykalnie różne światy: dwór Tezeusza oparty jest na quasi-totalitarnym porządku a la „Państwo” Platona, a rządy Oberona i Puka to przecież czysta swawola i anarchia. Purcarete zdaje się w swojej interpretacji „Snu nocy letniej” mówić nam, że sterylny porządek i czysta wolność to dwa biegnące w przeciwne strony dążenia ludzkiej natury, które pogodzić może... no właśnie, co? Tu pojawia się miejsce w spektaklu dla sztuki, czyli przedstawienia ateńskich rzemieślników, które często w inscenizacjach „Snu” funkcjonuje nie do końca wiadomo po co, zaś u Purcarete staje się logicznym zwieńczeniem całości. Podobnie jednak jak ta całość puenta proponowana jest lekko, z przymrużeniem oka, bo „Sen nocy letniej” to przecież komedia, a nie egzystencjalny dramat.

Egzystencjalnym dramatem okazuje się za to „Hamlet” w interpretacji Dadgara. Festiwal Szekspirowski wiele już razy w swojej dwudziestoletniej historii zabierał nas na egzotyczne teatralne wycieczki, np. do Japonii czy Korei. Wyprawa do Iranu okazała się jedną z najciekawszych, ale nie z powodu łyka egzotyki. To prawda, że „Hamlet” Quantum Theatre na wiele sposobów powiązany jest z kulturą swego kraju. Np. powracające w tym przedstawieniu jak refren zdanie „Dania jest więzieniem” mielibyśmy pewnie prawo odczytywać jako bardzo aktualną polityczną aluzję. Frapujące w przedstawieniu Dadgara, niezwykle spójnym artystycznie, było jednak to, że z tekstu Szekspira reżyser wydobył dwie zasadnicze, dopełniające się myśli, obowiązujące pod każdą szerokością geograficzną: że po pierwsze żyjemy w rzeczywistości absurdalnej i nieokreślonej, w której nie wiemy nawet tego, czy duch ojca Hamelta jest zjawą czy wyobrażeniem i czy aby na pewno Klaudiusz jest mordercą. Po drugie zaś - i to jest konstatacja dopełniająca pierwszą - pewne jest to, że wszyscy umrzemy, tak jak na galeryjkę nad sceną trafiają po kolei wszystkie postacie dramatu. Obie te myśli przemówiły w przedstawieniu Dadgara z dużą siłą.

Jubileuszowy Festiwal Szekspirowski szczycił się imponującą statystyką wydarzeń: przedstawień, koncertów, spotkań. Tej statystyki trzeba gratulować. Ale podziękowanie należy się organizatorom zawsze tylko za jedno: głębokie teatralne przeżycia. Tych można było doświadczyć w tym roku na co najmniej dwóch przedstawieniach. To niemało.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki