Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Anną Jurksztowicz: śpiewanie to czysta chemia

Rozmawiała Ryszarda Wojciechowska
Anna Jurksztowicz: Kiedy miałam małe dzieci, śpiewałam piosenki do filmów Disneya, więc ta publiczność rosła ze mną
Anna Jurksztowicz: Kiedy miałam małe dzieci, śpiewałam piosenki do filmów Disneya, więc ta publiczność rosła ze mną
O kuchni, muzyce i pasjach z Anną Jurksztowicz rozmawia Ryszarda Wojciechowska

Czy ten dobry wygląd to zasługa ciężkiej pracy, czy może lekkiego życia?

Ciężkiej pracy nad lekkim życiem (śmieje się). Po latach prób i błędów wiem, co mi dobrze robi, a co szkodzi. Poza tym urodziłam dzieci w młodym wieku. I dzisiaj, kiedy one są już dorosłe, ja przeżywam drugą młodość, na którą sobie zapracowałam.

Na rynku pojawiła się Pani książka „IQchnia, czyli jak inteligentnie jeść i pić”. To nie jest typowa książka kucharka. To raczej przepis na życie, z fascynacją filozofią Wschodu, jogą i medytacją.

Medytacja wprowadza nas w stan wdzięczności za istnienie. Przećwiczyłam to na sobie. Emocje mają ogromny wpływ na nasz wygląd, na nasze zdrowie, naszą pracę i na to, co robimy. A my tak szybko żyjemy, że nie mamy czasu nawet o tym pomyśleć i wyciągnąć wnioski. Ja również miewam upadki. Raz jestem w lepszej, raz w gorszej formie. I nie chodzi o to, że pozwalam sobie na coś, na co nie powinnam. Ale pojawiają się chwile zwątpienia w sens. Jednak dzięki temu, co jemy, możemy poprawiać swoje samopoczucie. Czy pani wie, jaka potrawa poprawia nam humor?

Nie.

Placki ziemniaczane. Ponieważ zawierają bardzo dużo skrobi, są takim naturalnym antydepresantem. Oczywiście placki bez cukru. Bo i takie połączenia się zdarzają. Makaron z kolei działa usypiająco. I jeśli ktoś ma problemy z zasypianiem, może zjeść sobie taką porcję na kolację.

A wtedy pojawi się inny problem, z nadwagą.

I już pani wyciąga wnioski, co znaczy, że się pani posługuje inteligencją w ocenie świata.

W czasach kiedy mamy zalew książek, także kucharskich, wydawanie kolejnej jest pewnym ryzykiem. Po co ta książka? Dla siebie, własnego ego?
Napisałam ją dwa lata temu. Przez cały czas wydawca mnie zachęcał, podtrzymywał na duchu, wierząc, że będzie świetna. A ja myślałam - dlaczego nie mogę promować własnej pasji? Czegoś, na czym się znam? Mądre gotowanie to pożyteczna pasja. Zgoda, że książek kucharskich jest wiele. Gotują dziś wszyscy: gwiazdy, zawodowcy, nawet dzieci. I dobrze, że wszyscy gotują. Bo to poprawia jakość naszego życia. Zwraca uwagę na to, co i jak warto jeść. Przecież biesiada jest jednym z czynników długowieczności. Siedzenie z przyjaciółmi przy dobrym jedzeniu to jest to.

A jak biesiada, to i śpiewanie.

Śpiew też poprawia humor. Śpiewając, musimy głębiej oddychać, niż mówiąc. W związku z tym dotleniamy się. Dotlenieni, mamy lepszy humor. To czysta chemia.

Nie żal Pani tego, że jednak przed laty zeszła ze sceny?

To była moja świadoma decyzja. Miałam małe dzieci i męża, który miał naprawdę dużo pracy. Stwierdziłam, że muszę się zajmować rodziną.

Nie żałuję, bo wszystko się dobrze ułożyło. Przed laty, wybierając dzieci, a nie scenę, nie czułam, żeby to było jakieś szczególne wyrzeczenie. Bo każda normalna matka chce się dziećmi zajmować. Zresztą ja w bardzo młodym wieku osiągnęłam sukces, miałam przeboje. I w tamtym momencie czułam się muzycznie spełniona. Potem dzieci rosły, a ja studiowałam prawo i zajęłam się prawną stroną kariery mojego męża. Teraz to doświadczenie przydaje mi się w prowadzeniu firmy, która też reprezentuje na rynku muzycznym mojego syna. To taki biznes rodzinny. A teraz odświeżam tę karierę, bo jednak bez śpiewania nie potrafię żyć. Nagrywam nowe piosenki, koncertuję...

Łatwo się wraca na scenę?

Kiedy miałam małe dzieci, śpiewałam piosenki do filmów Disneya, więc ta publiczność rosła ze mną. Potem były piosenki do seriali. Nie mogę narzekać, bo moje piosenki są dobrze znane. Ale z rynkiem muzycznym jest trochę tak jak z rynkiem wydawniczym. To pani zapytała, że jest tyle książek na rynku, więc po co jeszcze moja? A ja miałam podobne przeświadczenie w związku z płytami muzycznymi. Było ich tyle, że pytałam siebie podobnie - po co jeszcze moja? I przez kilka lat nie wydawałam płyt, mimo że nagrywałam nowe piosenki. Teraz jest troszkę inna rzeczywistość kreowania piosenek. Inną rolę odgrywa w promocji radio, inne są festiwale. I ja, z tym swoim staroświeckim podejściem do piosenki, obracam się właściwie w niszowym rejonie. Ale jestem szczęśliwa. Bo ci, którzy przychodzą na moje koncerty, dobrze się bawią.

Można odnieść wrażenie, że Pani jednak wszystko lekko przychodzi. Szybka w młodości kariera, znany mąż, zdolne dzieci.

Nie skarżę się i nie dzielę troskami. Ale posiadam je jak każdy człowiek. Kiedy nie miałam pomysłu na to, jak sobie z niektórymi sprawami w życiu poradzić, szukałam odpowiedzi w mądrzejszych książkach. I wtedy trafiłam na filozofię Wschodu, na jogę. Ale nawet filozofia Wschodu nie spowoduje, że tak do końca znikną wszystkie dręczące nas sprawy. Co możemy zrobić? Możemy pracować nad tym, żeby nasze życie było ciepłe, żeby w nim było dużo czułości i czasu dla najbliższych. Nie spieszmy się, bo nie ma do czego.

Anna Jurksztowicz, żona Krzesimira Dębskiego, mama Radzimira, wszystko w muzycznej rodzinie.
Muzycznie rozeszliśmy się jednak w różne strony. Każdy ma swoją muzykę. Jeszcze kilka lat temu wspólnie koncertowaliśmy. Ale to już przeszłość.

Radzimir muzycznie zwrócił na siebie uwagę, kiedy wybrano jego remiks piosenki amerykańskiej gwiazdy Beyonce. To był niebywały sukces.

To tak jakby wygrał w totolotka. Wybrano go z naprawdę z ogromnej grupy ludzi, którzy nadesłali swoje propozycje. Kiedy udało mu się wygrać, uznałam, że jest w czepku urodzony. Bo wielu ludzi ma talent, ale jeszcze trzeba oprócz talentu mieć szczęście.

Jedynie córka nie jest w tym muzycznym klanie.

Skończyła szkołę muzyczną i prawo. Jest adwokatem i pomaga nam w przypadku prawa autorskiego. Tak że wszystko w rodzinie mamy obstawione.

I wszyscy tak jak w muzykę angażują się też w kuchnię?

W jedzenie tak. Chociaż moja córka też świetnie gotuje i dba o to, co je. Jeszcze lepiej gotuje jej mąż, który wychował się w Hiszpanii i do naszej kuchni wprowadził hiszpańskie smaki.

Pani ulubiony przepis?

Przepadam za prostym jedzeniem, na przykład za kaszą z warzywami, którą można podać wykwintnie. A z tych bardziej skomplikowanych przepisów to perłą w mojej kuchni są krewetki w kwiatach cukinii. Bardzo trudne do zrobienia. Trzeba mieć w palcach niemal zegarmistrzowską precyzję, żeby rozchylić ten kwiat. To naprawdę karkołomna robota. Ale znalazłam na to szybki sposób. Dmuchać w te kwiaty i kiedy one się rozchylają, natychmiast wkładam krewetkę. Delicje, jakich mało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki