- Program, który ustawiliśmy teraz, nie jest więc czymś całkiem odmiennym, wręcz przeciwnie, to kontynuacja starego SFINKSA. Jednak już w każdy piątek można liczyć na wydarzenie. Planujemy artystyczne akcenty, na razie skromnie, bo nie jesteśmy placówką finansowaną z zewnątrz, a jak wiadomo wysoka sztuka nie utrzymuje się sama. Z radością informujemy, że mamy już pierwsze deklaracje ze strony naszych partnerów, którzy pomogą nam sfinansować ambitny program, wszystko jednak wymaga czasu. Chciałbym, żeby S.F.I.N.K.S 700 stopniowo stawał się centrum kulturalnym z prawdziwego zdarzenia, miejscem gdzie rodzą się nowe talenty i krzyżują się artystyczne drogi. Nad tym będziemy pracować, starając się nie zaprzepaścić cennych wartości, które miał w sobie stary, dobry SFINKS.
W miniony weekend stary klub zadebiutował w nowej formie przed szerszą publicznością. Pierwszym zespołem, który dał pełny koncert w odnowionym klubie, była formacja Miloopa. W najbliższy piątek S.F.I.N.K.S 700 (taką nazwę przybrał oficjalnie) zaprezentuje pierwszy koncert, który może przejść do historii miejsca - będzie to "Tribute to Billy Cobham". Wszyscy słuchacze mający choćby mgliste pojęcie o jazz-rocku lat 70. minionego stulecia, wiedzą, że muzyka ta miała dwóch fenomenalnych bębniarzy, Lenny'ego White'a i właśnie Cobhama. Pierwszy jest doskonale znany trójmiejskim jazz-fanom z autopsji, ostatnio grał w Gdyni dwukrotnie, natomiast Billy'ego trzeba przypomnieć siłami trójmiejskich talentów jazzowych. W składzie zespołu znajdą się perkusista Tomasz Łosowski, gitarzysta Marcin Wądołowski, basista Michał Górecki i sam szef, Leszek Możdżer na fortepianie. Start późny, jak to z reguły w sopockim klubie, o g. 22, ale wstęp to jedyne 15 zł, a duże przeżycia artystyczne gwarantowane. Zabawa zresztą będzie trwać i po koncercie.
"Stary" Sfinks działał przez osiemnaście lat pod kierownictwem pary plastyków Ali Grucy i Roberta Florczaka i najlepsze lata przeżywał na przełomie wieków. Wtedy był jednym z najmodniejszych, najbardziej wpływowych i najambitniejszych od strony artystycznej klubów w Polsce. Walnie przyczynił się do wylansowania w naszym kraju muzyki techno. W Sfinksie obecny był także alternatywny rock, muzyka jazzowa, awangardowa, teatr tańca, do legendy przeszły wspaniałe kostiumy i charakteryzacje z balów przebierańców.
Przede wszystkim jednak był miejscem zabawy - można było tam rozpocząć noc późnym popołudniem w piątek i zakończyć w okolicach dziesiątej rano w sobotę, można było wyglądać i zachowywać się jak przybysz z obcej planety i czuć się jak u siebie. Z biegiem czasu formuła zaczęła się wyczerpywać, pierwsza generacja sfinksowa weszła w wiek nobliwy, a sam budynek dramatycznie dopraszał się remontu.
Szefem oraz twarzą S.F.I.N.K.S 700 będzie Leszek Możdżer, którego śmiało można zaliczyć do najważniejszych postaci klubu w poprzedniej formie. Będziemy więc mieli z pewnością do czynienia z reformatorem oświeconym, dobrze rozumiejącym ducha tego miejsca. Sam pianista, otoczony przez grupę fachowych współpracowników, ma zamiar otworzyć w odnowionym budynku restaurację, a nie wyklucza, że w dni powszednie będą w świątyni sztuki niezależnej organizowane na przykład warsztaty plastyczne dla dzieci. Imprezownia, lokal gastronomiczny, sala wystawowa, sala koncertowa, trochę domu kultury - taki kombinat ma szansę się sprawdzić w działaniu. Klub położony jest w takim miejscu, że z odpowiednią ofertą jest po prostu skazany na powodzenie. Ale łatwo powiedzieć "odpowiednia oferta", sztuką będzie czytanie nieustannie zmieniających się preferencji publiczności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?