Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śluby Panieńskie - Miłosny zdrój życia na ekranie

Henryk Tronowicz
materiały prasowe
O miłości, podobnie jak o nieskończoności, można nieskończenie. Wszelako baczmy! "Kaziu, zakochaj się!" - żartował rzewnie Jeremi Przybora w Kabarecie Starszych Panów. Azali nie pamiętam, który to z kolei wesołek i którego to Józia do opamiętania przywoływał: Józiu - nie pieprz o miłości!

Ars amandi to wieczny paradoks naszej niedoli. Paradoks ten w "Ślubach panieńskich" przeniknął Aleksander Fredro, który wszak sam o mało nie umarł, kiedy śmiertelnie zadurzył się w mężatce (po kilku latach pojął ją za żonę, uparciuch). Ale w "Ślubach" poddał miłość przezabawnej obróbce. Filip Bajon, biorąc jego komedię na filmowy warsztat, wczytuje się wnikliwie w tekst Fredry i żeby tylko!

Reżyser wykrawa z tej komedii pikantne podteksty. Wyciąga też spod pościeli niepełnoletniej Klary i Anieli "Męża Kloryndy życie wiarołomne", tomik podczytywany potajemnie przez obie fredrowskie panny. I od razu w prologu przywołuje reżyser kwestię, którą Fredro wkłada w usta Gustawa dopiero pod koniec trzeciego aktu: "Magnetyzm mówią, jest to wolna władza,/Co z ciała w ciało zdrój życia wprowadza".

Ale zdrój życia jest w "Ślubach" szczelnie obwarowany majątkowym kontraktem, konwenansem, hipokryzją. Panuje moda na uczuciową oziębłość. Rezolutna Klara manifestuje heroiczny feminizm ("Gardzę miłością; jestem niewzruszona"), a Aniela przyjaciółce wtóruje ("Znam ja dobrze mężczyzn, ten ród krokodyli"). Ale też taka była epoka. Stendhal, francuski pisarz o dziesięć lat starszy od Fredry, finezyjnie roztrząsający własne uczuciowe udręki, rozumował niczym bohaterowie "Ślubów": "Jeszcze trochę, a raczej palnąłbym sobie w łeb - napisał - niżbym miał powiedzieć kobiecie, która może mnie kocha, że ją kocham"...

"Śluby panieńskie" to komedia wielkiego formatu, choć chłodna, wyrachowana, a miejscami wydumana nieco. Aliści nikt chyba nie powie, że "Śluby" należą do porywających lektur szkolnych. Ale Bajon swoim filmem także nie porywa. Trochę dłuży się na ekranie owo bezustanne paplanie o zalotach i uczuciach, o miłości i tych uczuć niestałości. Biorąc się za filmowanie "Ślubów", reżyser miał przed sobą kilka dylematów. Jak ze współczesnym wyluzowaniem obyczajów pogodzić - już u Fredry stawiane dwuznacznie - XIX-wieczne reguły matrymonialne? Nasuwa się też od razu pytanie o wagę uczuć miłosnych w naszej wyzwolonej epoce. Rewolucja obyczajowa ich dawniejsze pojmowanie odesłała do lamusa. Pięknie, lecz czy na zawsze?

Dla Miłosza "Śluby" to była komedia temperamentów. U Bajona też jest niby taka. Tyle że reżyserowi w kreowaniu tych temperamentów zabrakło poczucia balansu. Skąd bowiem przed kamerą wyskakuje ten żałosny Albin w pantalonach? Kreacja mocno przesolona. Niełatwo również pojąć, jak reżyser tej klasy mógł spartolić - ograny w kinie tysiąc razy - gag, w którym Gustaw skacze na parter z wysokiego piętra i ląduje z uśmiechem. Tania błazenada. Gucio ten przecież w niczym nie przypomina Fanfana Tulipana (Gerard Philipe skakał z dachu, na furę siana!).

Interpretując fredrowskie "Śluby", Bajon strąca emfatyczne uczucia z piedestału. Wszelako nie bardzo wiadomo, co w takim kontekście ma znaczyć scena namiętnego pocałunku Anieli i Gucia, owego najdłuższego pocałunku miłosnego w kinie polskim.

Magnetycznie przytuleni, wirują szczęśliwi w tańcu. Aż Gucio spostrzega Albina i Klarę, chwyta ją radośnie za rękę i pointuje swoją chytrze ukartowaną intrygę, ogłaszając z dumą szczęśliwy finał:
- Odpuszczona wina,/Albin ją kocha, a ona Albina.

Może i kocha, kto ją wie? Aliści Bajon z widza zakpił. Bo to nie jest żaden finał. Bajon dopisuje epilog. Okazuje się, że cały ten kram z westchnieniami, ślubami i miłosnymi podchodami to była li-tylko złudna gra. Zabawa. Przedstawienie dla naiwniaczków. Bo po skończeniu zdjęć do "filmu według Fredry" aktorzy oddają się flirtom w całkiem innych partnerskich konfiguracjach. Takie jest życie?

============11 (pp) Zdjęcie Autor(18080724)============
fot. materiały prasowe
============06 (pp) Zdjęcie Podpis(18080725)============
Borys Szyc w roli Albina i Maciej Stuhr jako Gustaw w "Ślubach panieńskich" Filipa Bajona
============04 (pp) Autor black(18080722)============

============25 (pp) Cytat 14 Bd(18080720)============
Co jak co, ale najdłuższy pocałunek w kinie polskim Bajonowi się udał

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki