Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opera Bałtycka oklaskiwana w Teatrze Narodowym czyli Gdańsk w Warszawie

Jarosław Zalesiński
Na koniec zgotowano tancerzom Bałtyckiego teatru Tańca owacje na stojąco.
Na koniec zgotowano tancerzom Bałtyckiego teatru Tańca owacje na stojąco. Fot. Materiały prasowe
Pierwsze brawa już po drugiej scenie zbiorowej. Potem oklaskiwano każdą scenę bez wyjątku. Na koniec zgotowano tancerzom owację na stojąco. Czyli sukces. We wtorek Bałtycki Teatr Tańca wystąpił w Warszawie, w Teatrze Narodowym.

Gdański zespół pokazał swoją ubiegłoroczną premierę "Romeo i Julia". Warszawska prezentacja była wyraźnie lepsza, dojrzalsza od swojej premierowej wersji sprzed roku. Widać było, że występ przed warszawską publicznością, na scenie Teatru Narodowego, zmobilizował wszystkich tancerzy. Ale widać też było, że ten zespół się zmienia, dojrzewa właśnie. Nieprzypadkowo brawa zaczęły się od sceny zbiorowej. To, co było kiedyś słabszą stroną gdańskiego baletu, zbiorowe układy, choreograficzne tło, dziś wypada jeszcze nie idealnie, ale dużo lepiej.

Na tym lepszym tle coraz ciekawiej prezentuje się też coraz liczniejsza grupa solistów. Nie tylko Franciszka Kierc, która w roli Julii tworzy poruszającą opowieść o młodej dziewczynie, budzącej się do życia i miłości. Po warszawskim przedstawieniu zostały też w pamięci Niania Sylwii Kowalskiej-Borowy, Matka Aleksandry Michalak czy Tybalt Piotra Nowaka.

Opera Bałtycka wystąpiła w Teatrze Narodowym w ramach jubileuszu swojego sześćdziesięciolecia. Wczoraj na tej samej scenie im. Bogusławskiego zespół pokazał operę "Ariadna z Naxos" Richarda Straussa, również swoją ubiegłoroczną premierę i bodaj najlepszą produkcję za dyrekcji Marka Weissa-Grzesińskiego. To rzadko grana opera, ustawiająca bardzo wysoko poprzeczkę wszystkim wykonawcom. Reżyserujący "Ariadnę" Marek Weiss-Grzesiński dzięki dobremu castingowi zebrał obsadę, która radzi sobie z wszystkimi technicznymi i aktorskimi trudnościami dzieła Straussa. To bardzo ciekawy spektakl, przypowieść o naszych czasach, w których tylko sztuka może nas uratować z potopu popkultury.
Marek Weiss-Grzesiński występy swoich artystów w Teatrze Narodowym śledził z teatralnej loży. W honorowym rzędzie na parterze zasiedli we wtorek marszałek Mieczysław Struk i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Sala, chociaż przez Warszawę przetaczała się kulminacyjna fala i warszawiacy mieli swoje zmartwienia, była wypełniona publicznością.

Marszałek Struk i prezydent Adamowicz mogli ze swojego honorowego rzędu przekonać się, że spektakle Opery Bałtyckiej są w tej chwili pierwszorzędnym gdańskim kulturalnym towarem eksportowym. W Gdańsku zostało to już dostrzeżone - to Opera Bałtycka rozbiła w tym roku bank z lokalnymi teatralnymi nagrodami.

Występy w Teatrze Narodowym nie kończą tournée po polskich scenach, organizowanego w ramach jubileuszu Opery Bałtyckiej. W październiku gdański zespół wystąpi w poznańskim Teatrze Wielkim, dając również dwa przedstawienia, operowe i baletowe. A w październiku Bałtycki Teatr Tańca czeka wyjazd do Chin. W Szanghaju, w ramach wystawy Expo, gdańscy tancerze wystąpią ze swoim multikulturowym przedstawieniem "Eurazja" w choreografii Izadory Weiss.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki