Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła na czterech łapach: Zwierzyna leśna, pies i człowiek, który wchodzi na nie swój teren

Dorota Abramowicz
123rf
Wilki żyjące na Pomorzu nie są zagrożeniem dla psa i człowieka - mówi Miriam Gołębiewska, trenerka i psycholog zwierząt. - Wilcze rodziny będą starały trzymać się jak najdalej od ludzi.

Szrek, kundelek z nadwagą, podobny do basseta, a więc chodzący na krótkich nóżkach i raczej powolny, został zabrany przez właścicieli na grzybobranie do kaszubskich lasów. Tuż przy brzegu lasu - jak pisze opiekun Szreka, pan Mirek - przydybał ich leśniczy, który zagroził mandatem za prowadzenie psa bez smyczy. I choć skończyło się na pouczeniu, argumenty, że Szrek z pewnością żadnej sarny nie dogoni, nie zrobiły wrażenia na leśniczym. Czy rzeczywiście miejskie kanapowce są groźne dla leśnej zwierzyny?
Podstawowa zasada jest taka - jeśli puszczamy psa ze smyczy, to powinien pozostawać on pod pełną kontrolą właściciela. Ponadto według przepisów polskiego prawa żaden pies nie może być puszczany luzem w lesie. Traktowane jest to jako wykroczenie, zagrożone mandatem. Z drugiej strony jednak miejskie psy, w dodatku jeśli są dobrze ułożone, rzadko stanowią zagrożenie dla zwierzyny leśnej. Choć może pojawić się u nich odziedziczony po przodkach instynkt łowczy, to z reguły taki mieszczuch nie jest w stanie ani dogonić, ani tym bardziej zagryźć sarny. Większym problemem jest, że pies pobiegnie gdzieś za tropem i zgubi się nam w obcym lesie, z dala od domu. Albo - co gorsza - trafi na myśliwego, który postanowi sobie do psa postrzelać.

Widziałam zdjęcia z zagryzioną przez psy zwierzyną. Coś więc jest na rzeczy...

Zupełnie inna jest sytuacja, gdy w lesie buszują bez kontroli wiejskie kundle. Takie burki, nierzadko zbierające się w sfory, potrafią, niestety, zagonić lub rozszarpać leśną zwierzynę. Szczególnie niebezpieczne są zimą, gdy zaspy utrudniają ucieczkę.

Podczas takiej wyprawy z psem do lasu lub nawet na peryferyjnym osiedlu można też spotkać groźniejsze niż sarny, zwierzęta. Chociażby dziki. Pies na smyczy nie ucieknie przed ich atakiem...

Generalnie w pomorskich lasach nie ma poważnych niebezpieczeństw dla człowieka, to raczej my stanowimy dla mieszkańców lasów zagrożenie. Jednak dzik, zwłaszcza jeśli zostanie zaatakowany, rzeczywiście może być groźny dla psa. Wiedzą o tym dobrze myśliwi, którzy ze specjalnie wyszkolonymi psami, tzw. dzikarzami na nie polują . Szabla odyńca może rozpłatać bez problemu brzuch czworonoga. Dlatego na widok dzika powinniśmy przestrzegać podstawowej zasady - nie zaczepiamy go, obchodzimy szerokim łukiem, a psa trzymamy przy sobie.

To wystarczy?

Przeważnie wystarczy. Ta zasada powinna obowiązywać nas wobec wszystkich stworzeń leśnych. Człowiek nie jest jedyną istotą żyjącą na ziemi, a anektując przez podmiejską budowę działki przylegające do lasów, wchodzi na nie swój teren. I potem wpada w histerię, gdy widzi na podwórku lisa lub dzika. Przez kilka miesięcy mieszkałam w Kanadzie, gdzie nabrałam respektu wobec przyrody. Rozciągają się tam olbrzymie połacie lasów, w których żyją dzikie i naprawdę groźne dla człowieka zwierzęta - niedźwiedzie, wilki, pumy. Każda osoba, która zdecyduje się wejść do kanadyjskiego lasu, musi wiedzieć, jak się zachować, by nie zginąć. I nie może mieć do nikogo pretensji, jeśli zaatakuje ją niedźwiedź.

Niedźwiedzi u nas nie ma, za to przed kilkoma laty pojawiły się na Pomorzu wilki. Co grozi nam i psu podczas spotkania z wilczą watahą? Jak się wówczas zachować?

Wilki żyjące na Pomorzu nie są absolutnie zagrożeniem ani dla psa, ani dla człowieka. Mówimy o kilku wilczych rodzinach, które będą starały się trzymać jak najdalej od ludzi. Nasłuchaliśmy się bajek o Czerwonym Kapturku i stąd te wszystkie obawy.

Nie tak dawno jednak słyszałam o wilczych stadach porywających owce i napadających na psy...
Swoją pracę magisterską poświęciłam bieszczadzkim wilkom, które nauczyły się, że tam, gdzie pojawia się człowiek, jest również pożywienie. Takim łatwym posiłkiem stały się dla nich owce, zamknięte na pastwiskach, nie potrafiące obronić się i uciec. Bywało też, że łupem wilczej watahy padały psy uwiązane łańcuchami do budy. Na terenie Bieszczad dochodziło do poważnych konfliktów, zakończonych odwetowymi atakami kłusowników na wilcze stada. Problem rozwiązał powrót do metody stosowanej przez ludzi od tysięcy lat, czyli wprowadzenia na owcze pastwiska pasterskich psów stróżujących. Okazało się, że sama obecność tychże psów odstraszyła wilki, zmuszając je do rezygnacji z polowań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki