Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Juras wspomina Alberta Gochniewskiego: Piłka w grze

Krzysztof Juras
W czwartek rano zmarł Albert Gochniewski, legenda wybrzeżowego dziennikarstwa sportowego. Dla wielu młodych kibiców to nazwisko, niestety, jest nieznane. Jednak dla 40-kilkulatków i starszych, którzy interesowali się sportem, a zwłaszcza piłką nożna, lekturą obowiązkową był Jego cotygodniowy felieton „Piłka w grze”, który ukazywał się w poniedziałki na łamach „Głosu Wybrzeża”.

Miałem wielką i nie ukrywaną przyjemność przez wiele lat współpracować z „Gochem”, bo tak był powszechnie nazywany. Dla mnie był najpierw szefem, a później po prostu Albertem, do którego mogłem się zwrócić ze wszystkimi troskami czy wątpliwościami. Pamiętam, jak dziś, nasze pierwsze spotkanie. Było to w czerwcu 1984 roku. Jako młody korektor byłem na swoim pierwszym niedzielnym dyżurze. W jednym z tekstów Alberta była według mnie jakaś niezgodność, a że miałem dyżur z koleżanką, która na sporcie znała się średnio, usłyszałem: Idź do sportu w „Głosie” i to wyjaśnij. Kiedy wszedłem do pokoju zobaczyłem Alberta, który w towarzystwie Zbyszka Kosycarza, przy papierosku, pił kawę. Kiedy przedstawiłem sprawę, przyznał, że zrobił błąd i stwierdził. „No, w końcu jest, ktoś w korekcie kto wie o co chodzi w sporcie”. Po tym zdaniu rozpierała mnie duma. Przecież to sam Albert Gochniewski największy znawca sportu na Wybrzeżu przyznał, że zrobił błąd, a ja to poprawiłem.

I tak to się zaczęła ta moja, trwająca aż do Jego śmierci, znajomość z Albertem. Albertem Gochniewski, który był dla mnie nie tylko szefem i powiernikiem zawodowych tajemnic, ale po prostu starszym kolegą na którego mogłem zawsze liczyć i który miał zawsze dla mnie czas. A do tego był człowiekiem uśmiechniętym i niesłychanie życzliwym.

Kiedy pod koniec ubiegłego roku zadzwoniłem do Niego szykował się właśnie do zabiegu usunięcia zaćmy. Pięć miesięcy temu rozmawialiśmy ostatni raz. Był już po udanym zabiegu i cieszył się, że nareszcie dobrze widzi.

Umówiłem się z Nim, że jesienią się spotkamy i pomoże mi opisać archiwalne zdjęcia, oczywiście sportowe. No cóż, do tego spotkania już niestety nigdy nie dojdzie. Albert odszedł, ale piłka jest nadal w grze...

Afgańskie kobiety uprawiające sport nadal napotykają trudności. "Tradycje plemienne i brak bezpieczeństwa pozbawiają nas szansy gry w piłkę"

Xinhua

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki