Krzysztof Juras komentuje mecze Lechii Gdańsk i Arki Gdynia

Mecz w Lublinie pomiędzy Górnikiem Łęczna a Zagłębiem Lubin się nie odbył ze względu na zły stan murawy, a pozostałe spotkania rozgrywane był w warunkach, które raczej nie zachęcały widzów do przyjścia na stadion. Myślę, że gdyby przesunięto początek rozgrywek o dwa tygodnie to nic wielkiego by się nie stało, a tylko wyszłoby to na dobre piłkarzom jak i przede wszystkim kibicom.

Tak się jednak nie stało i liga ruszyła. Do Gdyni przyjechał mistrz Polski Legia Warszawa, który koniecznie chciał zrewanżować się Arce za porażkę w Warszawie 1:3. I niestety legionistom rewanż się udał. Wygrali oni 1:0, bo bramce „odkurzonego” przez trenera Jacka Magierę, Tomasza Jodłowca. Szkoda straty punktów przez Arkę, bo Legia nie pokazała wielkiego futbolu i na pewno remis był w zasięgu gospodarzy. A okazji ku temu, aby pokonać bramkarza Legii arkowcy mieli kilka, ale w sobotni wieczór zabrakło im piłkarskiego farta niczym potrawie przypraw. Teraz przed Arką kolejny ciężki mecz. Tym razem zespół z Gdyni, uda się do Lubina, gdzie na pewno o punkty nie będzie łatwo.

Również gdańska Lechia grała na własnym stadionie. Gdańszczanie podejmowali lidera Lotto Ekstraklasy Jagiellonię Białystok i był to mecz o fotel lidera tabeli.

Lechia jest jednym z kandydatów do mistrzostwa Polski. Śmieszą mnie opowieści płynące z ust niektórych znawców futbolu, że Lechia jest niedoświadczona, że może nie poradzić sobie z presją. Pytam się: z jaką presją? Przejrzałem składy drużyn i zawodnicy Lechii mają na koncie razem 57 trofeów i tylko legioniści mają ich więcej bo 99. Na trzecim miejscu w tym zestawieniu są piłkarze poznańskiego Lecha z 47 nagrodami. Dlatego obowiązkiem gdańszczan jest bić się o główne trofeum ligi do ostatniego meczu.

Osiągnięcia zawodników drużyn Lotto ekstraklasy

Krzysztof Juras