Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Jackowski odpowiada na listy czytelników

zebrał Tadeusz Woźniak
Waldemar Z.: - Witam, panie Krzysztofie. Po rozstaniu z żoną moje życie jest ciężkie i trudne do udźwignięcia. Mam do Pana kilka pytań odnośnie bliższej i dalszej przyszłości mojej i mojej byłej rodziny. Chciałbym się dowiedzieć, jak wiedzie się mojej byłej żonie? Czy jest szczęśliwa - czego jej życzę. Jak się wiedzie trójce naszych dzieci, córce i dwóm synom? Czy one myślą o spotkaniu się ze mną? Co jeszcze mnie czeka w życiu? Chociaż od rozwodu minęło 5 lat, ja nadal nie ułożyłem sobie życia, nie jestem w związku z inną kobietą. Jak Pan uważa, czy ja się „pozbieram”, a jeśli tak, to kiedy to nastąpi?Krzysztof Jackowski: - Szczerze mi Pana żal, bo wiem, że Pan bardzo cierpi z powodu rozstania z żoną i rodziną. W gruncie rzeczy nie jest Pan złym człowiekiem, ale zupełnie jakby wszystkim kierowało jakieś okrutne fatum - postępował Pan głupio i źle. Może dlatego, że jest Pan niepohamowanym nerwusem, raptusem, który co innego myśli, a co innego robi. Z tym, że robi gwałtownie, a myśli powoli i czyny zdecydowanie wyprzedzają myśli. Tym gorzej dla Pana - i stąd moje współczucie - bo Pana stać na refleksję, na ocenę swojego postępowania. Pan doskonale zdaje sobie sprawę z tego, ile krzywdy, znęcania się psychicznego, ale i fizycznego wyrządził żonie. Wystąpienie o rozwód było z jej strony jak najbardziej uzasadnione. To też Pan doskonale wie. A przy tym wszystkim, mimo że zdawał Pan sobie sprawę z tego, co Pan robi, nie potrafił Pan się opanować, na czas zreflektować. Brnął Pan w to nieszczęście, a teraz wyje Pan z bólu i dużo by Pan dał, żeby żona wróciła i nadal była rodzina. Bo miał Pan dobrą żonę i dobrą rodzinę. Gdyby jednak tak się stało, to wcale nie oznacza, że Pan by się zmienił i postępował inaczej. I to jest właśnie to Pana fatum, które uniemożliwia unormowanie sytuacji. Jednak w tej beczce dziegciu jest spora łyżka miodu - to stosunek Pana dzieci do Pana. One darzą Pana szacunkiem i uczuciem. Dobrze wychowaliście dzieci i one są z Panem szczerze związane. One Pana kochają, mimo tego, że czują się skrzywdzone przez Pana. One to uczucie zachowają, a dla Pana to powinien być silny bodziec do tego, żeby się zmienić. Mimo braku instytucjonalnej rodziny to jednak ma ją Pan w uczuciach dzieci.Czy była żona jest szczęśliwa? W każdym razie chwali każdy dzień bez Pana i absolutnie nie myśli o powrocie do związku z Panem. Ona po prostu boi się Pana. Powiada Pan, że się „nie pozbierał”, ja się z tym nie zgodzę, Pan nie potrafi nad sobą zapanować. Powinien Pan się wziąć do roboty, popracować nad sobą, żeby się zmienić. Dotychczas nic Pan nie zrobił w tym kierunku. W tym stanie, w jakim Pan obecnie jest, nie ma Pan szans na udany związek z kobietą.Takim, jak Pan teraz jest, odstrasza Pan kobiety. Obawiam się, że nie będzie Pan w stanie zapanować nad sobą, zmienić się na tyle, by na nowo ułożyć sobie życie. Jeśli chodzi o dzieci, to ułożą sobie życie, bo to ambitni, zrównoważeni młodzi ludzie. Wasze rodzinne kłopoty nie zdeformowały ich psychiki. Może trochę u córki to nastąpiło. Zrażona pańskim zachowaniem będzie unikać stałego związku, ona obawia się małżeństwa, rodziny, ale to nie musi zaważyć na jej późniejszych decyzjach.
Waldemar Z.: - Witam, panie Krzysztofie. Po rozstaniu z żoną moje życie jest ciężkie i trudne do udźwignięcia. Mam do Pana kilka pytań odnośnie bliższej i dalszej przyszłości mojej i mojej byłej rodziny. Chciałbym się dowiedzieć, jak wiedzie się mojej byłej żonie? Czy jest szczęśliwa - czego jej życzę. Jak się wiedzie trójce naszych dzieci, córce i dwóm synom? Czy one myślą o spotkaniu się ze mną? Co jeszcze mnie czeka w życiu? Chociaż od rozwodu minęło 5 lat, ja nadal nie ułożyłem sobie życia, nie jestem w związku z inną kobietą. Jak Pan uważa, czy ja się „pozbieram”, a jeśli tak, to kiedy to nastąpi?Krzysztof Jackowski: - Szczerze mi Pana żal, bo wiem, że Pan bardzo cierpi z powodu rozstania z żoną i rodziną. W gruncie rzeczy nie jest Pan złym człowiekiem, ale zupełnie jakby wszystkim kierowało jakieś okrutne fatum - postępował Pan głupio i źle. Może dlatego, że jest Pan niepohamowanym nerwusem, raptusem, który co innego myśli, a co innego robi. Z tym, że robi gwałtownie, a myśli powoli i czyny zdecydowanie wyprzedzają myśli. Tym gorzej dla Pana - i stąd moje współczucie - bo Pana stać na refleksję, na ocenę swojego postępowania. Pan doskonale zdaje sobie sprawę z tego, ile krzywdy, znęcania się psychicznego, ale i fizycznego wyrządził żonie. Wystąpienie o rozwód było z jej strony jak najbardziej uzasadnione. To też Pan doskonale wie. A przy tym wszystkim, mimo że zdawał Pan sobie sprawę z tego, co Pan robi, nie potrafił Pan się opanować, na czas zreflektować. Brnął Pan w to nieszczęście, a teraz wyje Pan z bólu i dużo by Pan dał, żeby żona wróciła i nadal była rodzina. Bo miał Pan dobrą żonę i dobrą rodzinę. Gdyby jednak tak się stało, to wcale nie oznacza, że Pan by się zmienił i postępował inaczej. I to jest właśnie to Pana fatum, które uniemożliwia unormowanie sytuacji. Jednak w tej beczce dziegciu jest spora łyżka miodu - to stosunek Pana dzieci do Pana. One darzą Pana szacunkiem i uczuciem. Dobrze wychowaliście dzieci i one są z Panem szczerze związane. One Pana kochają, mimo tego, że czują się skrzywdzone przez Pana. One to uczucie zachowają, a dla Pana to powinien być silny bodziec do tego, żeby się zmienić. Mimo braku instytucjonalnej rodziny to jednak ma ją Pan w uczuciach dzieci.Czy była żona jest szczęśliwa? W każdym razie chwali każdy dzień bez Pana i absolutnie nie myśli o powrocie do związku z Panem. Ona po prostu boi się Pana. Powiada Pan, że się „nie pozbierał”, ja się z tym nie zgodzę, Pan nie potrafi nad sobą zapanować. Powinien Pan się wziąć do roboty, popracować nad sobą, żeby się zmienić. Dotychczas nic Pan nie zrobił w tym kierunku. W tym stanie, w jakim Pan obecnie jest, nie ma Pan szans na udany związek z kobietą.Takim, jak Pan teraz jest, odstrasza Pan kobiety. Obawiam się, że nie będzie Pan w stanie zapanować nad sobą, zmienić się na tyle, by na nowo ułożyć sobie życie. Jeśli chodzi o dzieci, to ułożą sobie życie, bo to ambitni, zrównoważeni młodzi ludzie. Wasze rodzinne kłopoty nie zdeformowały ich psychiki. Może trochę u córki to nastąpiło. Zrażona pańskim zachowaniem będzie unikać stałego związku, ona obawia się małżeństwa, rodziny, ale to nie musi zaważyć na jej późniejszych decyzjach.
Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa, co tydzień na naszych łamach odpowiada na listy Czytelników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki